Rozdział 9

700 29 11
                                    

Czas do sylwestra wręcz przeleciał mi przez palce. Dzień przed wielkim imprezowaniem moja mama zrobiła dość duże zakupy, w tym gronie znalazło się kilkanaście puszek z piwem, dwie butelki wina i jedna z szampanem. Ja jedynie poprosiłam mamę o zerówkę owocową, bo sama nie przepadałam za alkoholem, ale nie sprzeczała się, że kupi mi coś procentowego.

Ostatniego dnia roku postanowiłam nie wychodzić z łóżka. Niby mówi się, że jaki sylwester taki cały nowy rok, ale miałam to gdzieś. Lecz niestety moja rodzicielka musiała mnie obudzić, ale zrobiła to w dość specyficzny sposób.

— Zuzia! Masz gościa! — zawołała, będąc gdzieś w pobliżu mojego pokoju.

— Oghh! Kogo niesie? Przecież z nikim się nie umawiałam na dzisiaj... — westchnęłam, siadając po turecku na swoim łóżku.

Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, które powoli się uchyliły.

— Mogę wejść? — w moich uszach zadźwięczał męski, bardzo znany mi głos.

— Tak, wchodź — odparłam, spoglądając na Norberta, który pojawił się krok ode mnie.

— Jeszcze nie wstałaś? — zapytał, podnosząc reklamówkę, którą trzymał w ręku — Mam coś dla ciebie.

— Co znowu wykombinowałeś? — lekko uśmiechnęłam się i pozwoliłam usiąść mu przy krawędzi łóżka.

— Nic takiego. Trochę twoich ulubionych słodyczy i... — rozchyliłam torbę, przyglądając się, co tam chowa — Małą niespodziankę.

Dojrzałam małą bransoletkę z kremową muszelką, zapakowaną w folijkę i ułożoną na białym, sztywniejszym papierze. Cena była zamazana czarnym markerem, zapewne po to, bym się nie dowiedziała, ile kosztowała.

— Dla mnie? — spojrzałam na niego, a po chwili delikatnie wyjęłam rzecz z opakowania.

— A widzisz tutaj jakąś inną dziewczynę? — zaśmiał się — Tak, to dla ciebie. Na ten nowy rok, by ci się poszczęściło jeszcze bardziej niż dotychczas — pomógł mi ją zapiąć, przez co jego palce musnęły moją skórę, powodując drobne dreszcze.

— Dziękuję ci bardzo — uśmiechnęłam się, ciesząc się z prezentu, ale z tyłu głowy nadal miałam Mikołaja i chyba bardziej wolałabym scenariusz, gdybym tą bransoletkę dostała właśnie od niego.

— Tak myślałem, że ci się spodoba. Moja intuicja nigdy mnie nie zawodzi — wypiął dumnie pierś.

— To muszę jej przyznać — zachichotałam, przekręcając bransoletkę nieco na nadgarstku — A tak właśnie, to co skłoniło cię, by do mnie przyjść?

— Chciałem ci zaproponować wspólnego sylwestra — przeszedł do rzeczy — Moi rodzice i ja jedziemy do mojego wujka, który organizuje grubą imprezę. Mieszka pod Kołobrzegiem. Może dałabyś się namówić na bycie moją osobą towarzyszącą?

— Czemu akurat przychodzisz z tym do mnie? Przecież możesz poprosić mnóstwo innych dziewczyn o towarzyszenie ci na imprezie — powiedziałam — Czemu ja?

— Chcę odbudować twoje zaufanie, a pomyślałem, że jeśli spędzimy razem więcej czasu to się to uda...

— Rozumiem, że ci na tym zależy, ale jednak powinieneś wiedzieć, że nie koniecznie przepadam za tymi "grubymi imprezami". One są w ramach konieczności, gdy nogi same ciągną mnie do klubu.

— Ale to sylwester, Zuza! Daj się porwać, co? Nie bądź taka zawsze grzeczna!

— Norbert, nie w ten sposób — zmierzyłam go chłodnym wzrokiem — A co jeśli ty upijesz się w trzy dupy i zrobisz jakieś swoje "głupstwo"?

OCZY NIGDY NIE KŁAMIĄ ⦁ KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz