Całe popołudnie i niedzielę przeleżałam w domu cioci, prawie nie wynurzając się ze swojego łóżka. Nadal miałam w głowie te zdjęcia, które zaciekawione internetowe paparazzi zrobili mi i Mikołajowi przy restauracji. Dla całego Wrocławia byłam nikomu nieznaną dziewczyną, ale na pewno osoby z mojego wydziału i kierunku domyślą się i dostrzegą właśnie mnie na tych fotografiach. Chciałam wieść spokojne i nie wadzące innym życie, lecz jednak wszechświat ma na mnie oryginalny pomysł. Chociaż jest ta jedna siła, która przyciąga mnie niekontrolowanie, ale mimo to... Pożyjemy, zobaczymy.
Ciocia martwiła się o mnie. Widziała moją niechęć w rozmowie przy obiedzie czy kolacji, gdy zwlekłam się wreszcie z łóżka. I mój ślamazarny krok między pokojem i łazienką. Może wydawać się to dość skrajnością w takiej sytuacji, ale był to dla mnie szok i pierwsze zderzenie się z czymś takim. Wiedziałam, że Miko jest jednak rozpoznawalną osobą w Internecie, więc jest poniekąd łatwym celem, by pobawić się w nagłaśnianie plotek, by zdobyć informacje, które chce się w swoim biznesie wyciągnąć.
W poniedziałek na uczelnię zawiozła mnie ciocia, bo szef poprosił ją, by pojawiła się tylko na ważnym spotkaniu w biurze, którego godzina pasowała do rozpoczęcia mojego pierwszego egzaminu. Zaczynała się sesja letnia, więc żadne zajęcia się wtedy nie odbywały.
Gdy podjechała na parking i zatrzymała się przy krawężniku, obróciła głowę, spoglądając na mnie z troską.
— Nieważne co się stało, liczy się to, jak poradzisz sobie z tym później. Niezależnie co to miałoby być, Zuzka. Ludzie tak czy siak kiedyś odpuszczą i zapomną — starała się pocieszyć mnie.
— Wiem, że tak będzie. Chociaż w tych czasach raczej rządzi zasada "spodziewaj się niespodziewanego" — powiedziałam, robiąc cudzysłów w powietrzu — Odbębnię egzamin i wrócę do domu. Tyle w temacie — chwyciłam za klamkę, gdy nagle dłoń dorosłej kobiety znalazła się na moim drugim nadgarstku.
— Dobrego dnia ci życzę. I samym pozytywnych wrażeń z niego — uśmiechnęła się ciepło, puszczając mnie.
— Dziękuję. Tobie również — pociągnęłam klamkę i pchnęłam drzwi na zewnątrz.
— Skoro masz tylko jeden egzamin to po nim będziesz chciała zrobić sobie babski dzień?
— Jeśli obejrzymy jakiś film i ożremy się lodów i ciastek to piszę się na to — odparłam, odwracając się ku niej i pozwalając sobie na naturalny uśmiech.
— Czyli nawet w pochmurny dzień, gdzieś chowa się słońce. Humorek nie opuszcza i cieszę się z tego — rzekła zadowolona, po czym dodała — Poszukaj czegoś jak wrócisz przede mną do domu. I pomyśl, co zjemy na obiad, bo za nic nie chce mi się gotować — puściła mi oczko, po czym pomachała mi, co odwzajemniłam.
Weszłam na chodnik, zamykając drzwi i widząc, jak czerwona Audica ciotki zwinnie omija samochody innych uczniów i wyjeżdża z posesji uniwersytetu. Potem weszłam na schody, prowadzące do budynku, a po chwili skierowałam się do sali, gdzie za pół godziny czekał mnie pierwszy test w tym semestrze. Usiadłam na jednym z wolnych miejsc przy stole na korytarzu i wyjęłam telefon z małej torebki, przewieszonej na ramieniu. Otworzyłam w nim dokument z notatkami z wykładu, by jeszcze raz przejrzeć definicje i daty, bo co zdążyłam zauważyć na zajęciach - profesor wręcz uwielbiał, gdy artyści mieli pamięć do cyfr, by wyrecytować mu według tego całą historię malarstwa. Powtarzałam w głowie, starając się nie za często patrzeć w ekran smartfona, gdy niespodziewanie koło mnie dosiadła się jakaś postać, od której można było czuć niesamowicie mocne męskie perfumy.
— Tak szybko zleciał ten semestr, że nie było kiedy się pouczyć? Oj, jak mi przykro. A dałbym sobie rękę uciąć, że taka z ciebie mądra dziewczyna, gdy spotkałaś się ze słynnym Konopskim. Wysoko sięgasz — nagle wybuchnął śmiechem, lecz ja starałam się na niego nie patrzeć.
CZYTASZ
OCZY NIGDY NIE KŁAMIĄ ⦁ Konopskyy
Fanfiction❝ - Ty na serio się w niej zakochałeś - spojrzałem na kumpla z lekko podniesionymi brwiami z zaskoczenia. - Żartujesz sobie ze mnie - prychnąłem pod nosem. - Mógłbym, ale to co widziałem nie pozwala mi na kłamstwo - Krystian klepnął mnie po ramien...