Rozdział 44

85 12 7
                                    

Wpadłem do studia, gdzie Czarek dzielnie pracował nad miniaturką do nowego filmu. Przystanąłem przy oknie, patrząc na życie miasta w naszym niedalekim otoczeniu. Ze stresu wsunąłem dłoń we włosy, ciągnąc je tak, żebym poczuł chwilowy ból.

— Hej, szefie, co się dzieje? Nigdy takiego cię nie widziałem… — Czarek zaprzestał pracy i obrócił się ciałem w moim kierunku.

— Zaginęła Zuza, pamiętasz ją? Wiele razy tutaj przychodziła, rozmawialiśmy we czwórkę z Krystianem? Studentka na ASP…?

— Tak, pamiętam tą blondynkę, od której wzroku nie mogłeś oderwać — uśmiechnął się zadziornie.

— Dobrze, niech będzie. Od trzech dni nie możemy się do niej dodzwonić… — westchnąłem, bo naprawdę bałem się o nią — A co jeśli to ten Norbert…

— Jaki Norbert?

— Ktoś, kogo nie powinno być na tej planecie — mruknąłem, gdy nagle w kieszeni zawibrował mój telefon. Dzwonił Krycha — Masz coś? Powiedz, że kurwa masz jej sygnał!

— Jej telefon jest nadal poza zasięgiem — oznajmił, a mnie zmroziło.

— Cholera! — krzyknąłem z czystej złości.

— Szefie, nerwy na wodzy. Znajdziecie ją, wierzę w to — dodał Czarek ze stoickim spokojem.

— Mam wrażenie, że to ten sukinsyn Norbert przyjechał do Wrocka za nami, wciągnął ją do samochodu i gdzieś wywiózł — stwierdził Krycha.

— Właśnie tak może być. Nie daruję mu — warknąłem już naprawdę wściekły.

Nagle na ekranie smartfona pojawiło się jedno powiadomienie, które dało mi jakąś nadzieję, że znajdziemy ją w porę, zanim ten psychopata zrobi z nią… Nie, nawet nie mogę o tym myśleć. Nie!

“Zostałam porwana przez kolegę Norberta, ksywka Kumpel. Wywiózł mnie gdzieś na obrzeża Wrocławia. Jestem w starym domu, gdzie czas zatrzymał się w czasach PRL-u. Chyba ten budynek należał do jego prababci, ale teraz jest nieużywany. Ma broń.”

Serce przyspieszyło mi bicia. Przetarłem oczy, bo nie mogłem w to uwierzyć.

— Namierzaj teraz jej telefon! Ma sygnał! — nakazałem Krystianowi.

— Się robi — słyszałem jak szybko klika w klawiaturę swojego komputera — Mam!

— Podeślij mi lokalizację — rzuciłem, biegnąc po kluczyki do samochodu, a potem do samej maszyny, która stała przed mieszkaniem.

— Przyjadę z obstawą — dodał kumpel i rozłączył się.

W chwili, gdy odpaliłem auto, dostałem wiadomość od Krychy o lokalizacji. Szybko wklepałem ją do nawigacji i jak strzała ruszyłem na główną ulicę. Chciałem jak najszybciej dowiedzieć się czy jest cała i zdrowa. Tak cholernie za nią tęskniłem przez te jebane trzy dni. Chciałem ja zobaczyć i mocno przytulić. A potem złoić dupsko temu debilowi, że odważył się sięgnąć po to, co nie należy do niego.

Nawigacja pokazywała mi już tylko pięć minut do celu. Serce niemal nie wyskoczyło mi z piersi, jednocześnie przepełnione radością, ale i wkurwem. Dwie tak skrajne emocje tworzyły bardzo mocną mieszankę wybuchową.

Wreszcie zjechałem w odpowiednią ulicę. Zobaczyłem, że z drugiej strony wjeżdża Krycha swoją beemką, a za nim dwa samochody policyjne bez włączonych migających świateł. Podjechałem pod dom, o którym pisała Zuza. Z zewnątrz nie wyglądało to za dobrze. Wysiadłem z auta i wszedłem na posesję. Przywitałem się z policjantami, którzy byli gotowi do akcji. Krystian podszedł do mnie i położył swoje dłonie na moich ramionach.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 3 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

OCZY NIGDY NIE KŁAMIĄ ⦁ KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz