Rano obudził mnie zapach parzonej kawy i dobrego, słodkiego śniadania. Przekręciłam się na plecy, by potem podnieść się do pozycji siedzącej i przeciągnąć się. Zajrzałam przez ramię w stronę kuchni, a szeroki uśmiech na mojej twarzy był reakcją zaskoczenia, co zobaczyłam. Po cichu wstałam i podreptałam na boso do niego. W mojej głowie toczyła się zacięta walka czy przytulić go od tyłu czy nie, ale jednak moje ręce same z siebie wyciągnęły się do przodu i objęły go w pasie. Poczułam, że się wzdrygnął, ale potem położył swoją dłoń na moich splecionych na jego brzuchu.
— Jeśli cię obudziłem to niechcący — powiedział półgłosem.
— Nie, w porządku. Obudził mnie zapach kawy — uśmiechnęłam się, dotykając nosem jego ramienia.
— No tak… — zaśmiał się — Chętna?
— Pewnie! — odsunęłam się i stanęłam tuż obok, przyglądając się naleśnikom ułożonymi na sobie na talerzu — Skąd nagle wzięło cię na takie śniadania?
— A tak jakoś… — westchnął — Jak się spało?
— Naprawdę dobrze — wyznałam — A tobie?
— Nie było źle — oznajmił — Pomożesz trochę?
— Jasne! Dawaj! Co mam zrobić?
— Zanieść nam te naleśniki na stolik, gdzie zjemy — złapaliśmy kontakt wzrokowy, przez który przebiegły mnie bardzo przyjemne ciarki.
— Już się robi! — wzięłam talerz do jednej dłoni i z dumą kelnerki zaniosłam na stół.
Chwilę potem dołączył Miko z różnymi dodatkami do naszego śniadania. Gdy pochłonęłam pierwszego naleśnika, niespodziewanie mój telefon zaczął bombardować mnie nowymi wiadomościami. Wzięłam go do ręki i po sprawdzeniu okazało się, że pisała do mnie Lena. Potrzebowała mnie dzisiaj w pracy, bo jedna z pracownic musiała wziąć L4, więc ja musiałam ją zastąpić. Najpóźniej za godzinę miałam pojawić się w knajpce.
— To za długo nie zjemy tego śniadania, choć pyszne — rzekłam, odkładając telefon.
— Praca u Leny? — spytał.
— Tak, niestety. A tak bardzo chciałam kelnerkować — zachichotałam, biorąc drugiego naleśnika na swój talerz i nakładając na niego dżem truskawkowy.
— Podwieźć cię czy weźmiesz taksówkę?
— Taksówkę, nie będę cię na siłę z domu wyciągać — powiedziałam, zanim ugryzłam dużego kęsa.
— Nie wyciągasz mnie. Spokojnie.
— A co z twoim treningiem dzisiaj? — zapytałam.
— Z bratem umówiłem się na później, bo rano ma sporo do roboty. Więc nic nie stoi na przeszkodzie, bym cię podwiózł.
— Jaki uparty się znalazł! — wzięłam się pod boki — Doceniam to, ale lepiej jeszcze wyśpij się do godziny treningu, byś mu nie zasnął tam. Tak w razie czego.
— Dobrze, szefowo. Postaram się tak zrobić — lekko się skłonił.
Spojrzeliśmy na siebie z delikatnymi uśmiechami na twarzach. Czułam się cudownie beztrosko. Czułam się bezpieczna. Czułam się jak najlepiej można opisać stan samopoczucia człowieka. Zawsze tak było i mam nadzieję, że będzie.
Zerknęłam na godzinę w telefonie. Minuty nieubłaganie leciały, a ja jeszcze siedziałam rozradowana w piżamie.
— Muszę lecieć się ubrać. Bo się spóźnię! — wstałam i podeszłam do mojej walizki, wybierając ubrania na dzisiaj.
CZYTASZ
OCZY NIGDY NIE KŁAMIĄ ⦁ Konopskyy
Fanfic❝ - Ty na serio się w niej zakochałeś - spojrzałem na kumpla z lekko podniesionymi brwiami z zaskoczenia. - Żartujesz sobie ze mnie - prychnąłem pod nosem. - Mógłbym, ale to co widziałem nie pozwala mi na kłamstwo - Krystian klepnął mnie po ramien...