Standing next to you | urodzinowy one shot

342 19 8
                                    

Już od kilku dni fantazjowałam o jesieni. Był już wrzesień, co równało się z ostatnim miesiącem do rozpoczęcia kolejnego roku na uniwersyteckim wydziale. Dzień dwudziesty trzeci zbliżał się dość szybkim tempem, a ja coraz bardziej rozkminiałam jak wczuć się w ten klimat i przyciągnąć go do mojego pokoju w mieszkaniu cioci.

Tydzień przed rozpoczęciem kalendarzowej jesieni, podczas nieco chłodnego poranka, przekopując Pinteresta i zdjęcia w Google Grafice, ułożyłam cały plan dekoracji mojego pomieszczenia. Zrobiłam listę zakupów, dopisując nazwy sklepów, gdzie można je dostać w najniższej cenie. Sięgnęłam po telefon, wystukując wiadomość:

Ja: Kto chce jechać ze mną na zakupy dla jesieniary? I przy okazji ma prawo jazdy i nas podwiezie?

Spaliłam głupka, bo zorientowałam się, że dziwnie to brzmi. Ale za to odpowiedź przyszła niemal natychmiastowo. I o to jak głupek głupka przyciąga.

Amela: Ja chętna jestem! Robimy dzień jesieniarski? Jestem za! O której być po ciebie? Porwę mamy samochód i módlmy się, by nie zauważyła...

Krycha: Dziewczyny, spokojnie. Jesieniara? O boże... To już ten moment? *wywrócenie oczami*

Lena: Niestety tak, mój drogi. Ja się dołączam i chyba lepiej, że ja poprowadzę.

Krycha: Nie zgadzam się! Damy mają siedzieć i pachnieć, a facet ma pilnować drogi!

Mikołaj: Widzę, że robi się to zamieszanie. Ja też się dorzucę i po prostu pojedziemy na dwa samochody? Znając dziewczyny to wykupią z połowę sklepów, w których będą, więc lepiej mieć więcej miejsca, gdzie schować ich skarby, mam rację?

Amela: No i przyszedł Mikołaj nasz kochany i sprawa rozwiązana! To na którą się umawiamy? Bo mam nadzieje, że jeszcze dzisiaj? PRAWDA?

Ja: Chciałabym dzisiaj, bo jutro może być ze mną gorzej *wyszczerz*

Krycha: Nooo, Miko, szykuj się *lenny* Mamy aktualnie wpół do dziesiątej, więc może na jedenastą? By każdy zdążył się wyrobić?

Mikołaj: Zabiorę Zuzę, a z wami zobaczymy się już na miejscu może?

Lena: Jestem za tym pomysłem.

Krycha: Bosko. Tylko gdzie się widzimy?

Ja: Galeria Wroclavia? A potem oblecimy inne miejsca?

Amela: Tak! To do zobaczenia o jedenastej! Nie mogę się doczekać!

Odłożyłam telefon na drugą stronę łóżka, a potem przeturlałam się na nim ze szczęścia. Nie myślałam, że włączy się we mnie tryb pragnący jesieniarskiego klimatu. Ale sądzę, że pora, by móc jeszcze lepiej pracować, tym bardziej, gdy obrona pracy licencjackiej za rogiem.

***

Na dworze było ledwie dwadzieścia stopni, co wyglądało, gdyby pogoda chciała dodać mi tego wrażenia, którego chciałam więcej. Ubrałam cienki, beżowy sweter, a do nich wygodne czarne jeansy, do których włożyłam nieco przód górnego ubrania. Do tego czarne sneakersy na grubszej podeszwie oraz włosy spięte dużą, złotą spinką i byłam gotowa do wyjścia. Zarzuciłam przez ramię pasującą torbę listonoszkę i wyszłam przed blok, gdzie czekał na mnie dobrze znajomy czarny mercedes. Wsiadłam do środka i przywitałam się z kierowcą buziakiem w policzek. Brunet uśmiechnął się, ale nie ruszył z miejsca.

— Coś się stało? — zapytałam, wpatrując się w niego.

— Stało się. Dramat się stał — mruknął, dopiero wtedy przekręcając głowę w moją stronę.

OCZY NIGDY NIE KŁAMIĄ ⦁ KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz