Rozdział 31

365 22 17
                                    

Uwaga! Dzisiejszy rozdział jest z dwóch perspektyw! :)

Wróciłem od samochodu z powrotem do mojego mieszkania. Zuza właśnie próbowała zaciągnąć swoją walizkę na korytarz, choć i tak miała przewieszoną na ramieniu torbę z logiem zespołu, bodajże Arctic Monkeys. Podszedłem do niej, chwytając rączkę na drugim końcu.

— Wezmę ją — spojrzałem na nią, na co ona lekko speszona zarumieniła się i zabrała z niej dłoń.

— Dzięki bardzo — posłała mi drobny, wdzięczny uśmiech.

— Dobra, my jesteśmy załadowani. Jakie to szczęście, że jedziemy twoją bryką — nagle pojawił się Krystian i poklepał mnie po plecach.

— Bo tobie pewnie nie chciałoby się prowadzić — westchnąłem, a potem zobaczyłem, jak Lena lekko uderza go w ramię, przez co wybuchnąłem śmiechem.

— Umówiliśmy się, że w połowie drogi Krystian cię zmieni, bo do Gdyni jest jednak kawał drogi — oznajmiła jego dziewczyna.

— To bardziej ty sama ze sobą się umówiłaś — wtrącił nieco pod nosem szatyn, wywracając oczami.

— Hej! Uważaj, bo narażasz się na wielkiego focha z przytupem i nie będzie tak miło na tym festiwalu jak myślisz! — krzyknęła, wywołując śmiech w całej naszej czteroosobowej ekipie.

— Właśnie, Grzesiek też będzie? Chętnie bym z nim pogadał, jak z wami nie będzie się dało.

— Będzie, ale z dodatkowym bagażem. Jedzie na Openera z mamą i młodszą siostrą, bo obie chciały, a on będzie robić za ochroniarza — dodała Zuza, zjawiając się niedaleko mnie.

— No i idealnie! Taka rola w rodzinie to cud miód malina! — zawołał.

— Amelia też będzie, ale jedzie z kuzynką — dodała blondynka, puszczając oczko do Leny.

— Bosko! Ekipa z urodzin jedzie na największy festiwal muzyczny w Polsce! Już nie mogę się doczekać — uśmiechnęła się, obejmując Zuzę i idąc razem na zewnątrz.

— Nawet nie wiem kiedy Lena z takiej cichej i spokojnej babki zrobiła się taka czasem rozgadana... — westchnął kumpel.

— Najwyraźniej miłość zmienia ludzi — odpowiedziałem, na co ten podniósł obie brwi w geście zaskoczenia, a potem uśmiechnął się łobuzersko.

Podążyłem z Krystianem za dziewczynami, po czym załadowaliśmy ostatnie rzeczy i wsiedliśmy do środka. Kumpel z Leną zajęli miejsca z tyłu (tylko mi tam grzecznie!), a Zuza dołączyła do mnie z przodu. Włączyłem silnik, a potem ruszyliśmy w drogę, w stronę Gdyni.

W trakcie jazdy słuchaliśmy całej playlisty piosenek przygotowaną przez dziewczyny. Znajdowały się tam niemalże wszystkie utwory wokalistów lub zespołów, którzy mieli zagrać na festiwalu, a one chciały pójść na ich koncert. Miałem swoich faworytów, których kawałki (na szczęście) też się w tym tworze muzycznym znalazły.

— Zuza, włączysz coś innego niż Darię Zawiałow? Wiemy, że ją ostatnio bardzo polubiłaś, a nic do samej wokalistki nie mamy, ale bądźże dla nas litościwa i puść coś, co wujka Krychę zadowoli — wtrącił w pewnym momencie jazdy.

— Zgodzę się, ale pod warunkiem, że będzie to piosenka z kategorii ulubionych od Mikołaja — dziewczyna spojrzała na mnie, a ja jakby automatycznie odwróciłem szybko na nią wzrok.

— W porządku — odezwałem się — Miło mi, że o mnie pamiętasz, ale na ten moment mi to nie przeszkadza, więc niech Krystian decyduje — posłałem jej lekki uśmiech, a później skupiłem się na drodze.

OCZY NIGDY NIE KŁAMIĄ ⦁ KonopskyyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz