Rozdział 38

287 18 11
                                        

W niewielkim salonie, gdzie zasiadła szóstka przyjaciół z radosnej atmosfery spowodowanej żartami o ślubie Kakashiego i Mei, pozostały nici. W oczach Itachiego pojawiło się coś głębokiego, a Naruto zamilkł na chwilę, skupiając się na swoich myślach.

- Gdzie udamy się następnie? – Spytała Ino, chwytając kubek ciepłej herbaty, którą chwilę temu zaserwowała pokojówka.

- Kirigakure. – Odparł Naruto, wracając do rzeczywistości. – Dziś możemy odpocząć i wyruszyć jutro z rana.

- Dokładnie. – Przytaknął czarnowłosy. – W końcu przyszłe dni będą intensywne.

- Musimy do końca tygodnia zamknąć temat ze wszystkimi wioskami. – Powiedział Kakashi, podając ciepły napar Mei, która podziękowała skinieniem głowy.

- Ciężko uwierzyć w to co czeka nas niedługo. – Szepnęła Hinata.

- Spokojnie. – Ino położyła dłoń na ramieniu dziewczyny. – Jesteśmy dobrze przygotowani. – Mimo przekonania, rozumiała obawy przyjaciółki. To nie tak, że wojna jest czymś na co się czeka z podekscytowaniem. Ponadto jej mąż będzie jedną z kluczowych postaci bitwy a to już spędzało jej sen z powiek.

- Skupmy się na zadaniu jakie mamy. – Zaczął Kakashi. – Jak tylko je skończymy, odbędzie się kongres Kage. Wtedy powinniśmy poznać plan.

- Jak ostatnio rozmawiałem z Shikamaru, to zasugerował, że logicznie byłoby nas podzielić na grupy na podstawie rodzaju naszych mocy. – Powiedział Itachi, upijając herbatę. – Uważam, że przy takiej liczbie osób to dobre rozwiązanie.

- Zdecydowanie. – Przytaknął Naruto. - Ale na nic nam teraz rozmyślanie. Powinniśmy zbierać się do pokoi. Jutro z rana będziemy się teleportować. – Zaraz po tym, przyjaciele pożegnali się ze sobą, rozchodząc się każdy w swoją stronę.

Idąc korytarzem w przeciwną stronę niż pozostali, Kakashi obserwował swoją narzeczoną, która szła w zamyśleniu. Wiedział doskonale co zaprząta jej głowę. On sam mimo wszystko obawiał się tego co ma nastąpić. Zanim poznał Mei, rozmowy o nadchodzącej wojnie były dla niego tym samym co misja, którą trzeba przejść. Nie zastanawiał się nad tym. Jednak teraz ma się o kogo martwić i to zmieniało wszystko. Mimo iż był niepewny wielu rzeczy związanych z dziewczyną, zrozumiał jedno a mianowicie to, że pragnie tego małżeństwa. I zrobi wszystko aby razem przetrwali te nadchodzące szaleństwo.

- Kakashi. – Do rzeczywistości przywrócił go głos towarzyszki. – Jest szansa byśmy wyprawili ślub przed wojną? – Spytała a on stanął w miejscu słysząc to.

- Jest to praktycznie niemożliwe. – Odparł po chwili, otwierając drzwi do pokoju. – Kongres Kage odbędzie się za tydzień. Po tym wszyscy będą zmobilizowani do zbiórek wojskowych. – Tłumaczył, puszczając dziewczynę przed sobą. – Ale dlaczego?

- Myślę o przyszłości, a ta... - przerwała, niepewna jak wyrazić swoje obawy. Spojrzał na nią, zauważając jej zaniepokojenie.

- Rozumiem, Mei. – Powiedział siadając na fotelu, wskazując przy tym dłonią aby zrobiła to samo. – To trudny czas dla nas wszystkich więc tym bardziej dziwi mnie, że chcesz zrobić to przed. – Westchnął.

- Ja... - Zaczęła, biorąc głęboki oddech. W jej umyśle rozbłyskiwały chwile, które spędzili razem, a on był obecny w najbardziej trywialnych detalach jej życia. Wraz z obawą co przyniesie wojna, zaczęła odczuwać coraz silniejszą potrzebę wyrażenia swoich uczuć. Strach przed utratą kogoś bliskiego, był dla niej trudny do zniesienia. Wiedziała, że wojna może przynieść zmiany, a życie shinobi jest pełne niebezpieczeństw. To niepewne jutro skłoniło ją do refleksji nad tym, co naprawdę ma dla niej znaczenie. Chciała, aby on wiedział, jak bardzo jej na nim zależy, bez względu na to, co przyniesie przyszłość. Zrozumiała, że nie można zwlekać z wyrażeniem uczuć, zwłaszcza gdy każdy dzień może być ostatnim. Zdawała sobie sprawę, że Kakashi prawdopodobnie może nie być w stanie odwzajemnić jej miłości, ale to już nie miało dla niej znaczenia. – Prawdę mówiąc, ucieszyłam się na myśl, że mam zostać twoją żoną. – Powiedziała, patrząc mu prosto w oczy. Zebrała całą odwagę jaką tylko mogła będąc z rodu Uzumaki i rozpoczęła przemówienie jej życia. – Wiem, że nasze zaręczyny stały się przez pijacki błąd jednak dla mnie...to najlepsze co mogło się wydarzyć. - Starała się nie zwracać uwagi na jego reakcję, gdyż czuła, że mogłaby ją wyprowadzić z rytmu. – Kakashi, zakochałam się w tobie. – Te słowa praktycznie wypowiedziała szeptem. Mężczyzna w tej samej chwili odczuł mieszankę zdumienia, niepewności i przemyśleń. Na moment zamarł, zanim zaczął analizować jej słowa. W jego umyśle pojawiła się nuta toksycznej satysfakcji, gdy zdał sobie sprawę, że jest dla niej niezastąpiony. Jednak jej wyznanie sprawiło, że serce zadrżało jakby chciało się wyrwać z piersi. Czuł, że ktoś otwiera przed nim emocjonalne drzwi, które zwykle starannie zamykał. To nie tak, że nie zauważył uczuć dziewczyny względem niego wcześniej. Jednak słysząc jak wypowiada te słowa, zaczął rozumieć, że to co odczuwa jest rzeczywiste. Jego myśli zaczęły biec w kierunku, który dotąd uchylał przed sobą, wyobrażając co by się stało, gdyby Mei zginęła na wojnie. Wizja tej możliwości wyrywała mu serce, jakby stracił coś, co zaczynał uważać za niezastąpione. To nie było już tylko zaspokojenie ego, lecz rzeczywista potrzeba uczuć i więzi. To zrozumienie skłoniło go do zaakceptowania, że może również kochać. – Nie oczekuję od ciebie niczego w zamian, chciałam tylko abyś o tym wiedział, by później nic nie żałować więc... - mówiła bez ładu, gdyż cisza ze strony mężczyzny zaczęła być nie do zniesienia. Nie dokończyła jednak, gdyż Kakashi wstał, łapiąc ją za ramie aby zrobiła to samo. Następnym co zarejestrowała był fakt, że ją pocałował. Tak namiętnie, jak nigdy dotąd. Jedną z dłoni oplótł ją w pasie a drugą złapał za tył głowy, pogłębiając pocałunek. Niewiele myśląc Mei oddała się temu, co właśnie miało miejsce. Kakashi przygryzł delikatnie jej wargę, sprawiając ze jęknęła. Chciał w tej jednej chwili przekazać jej wszystko, co obudziło się w jego sercu.

Inny NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz