Rozdział 3

2.7K 169 28
                                    

Powrót do wioski zajął Jirayi cztery dni, przez ten czas myślał jedynie o tym, że każdy krok oddala go od Naruto. Brakowało mu ich rozmów, które często kończyły się ostrą wymianą zdań. Jednak zawsze po tym jedli razem ramen, nigdy nie potrafili się na siebie gniewać, zżył się z dzieciakiem, zaczął traktować go jak własnego syna, którego nigdy nie miał i był pewien, że blondyn mimo tego co pokazywał, czuł to samo. Pogrążony w myślach dostrzegł mury bram Konohy. -Mój dom. - pomyślał patrząc się czule na wioskę. - Witaj po dwóch latach. - szepnął podchodząc do strażników. 

 -Ktoś ty?-zapytał jeden z nich zauważając przybycie nieznajomego. Razem z towarzyszem warty podnieśli się gotowi do ewentualnego ataku. Jiraya zdjął kaptur i uśmiechnął się szeroko słysząc ten zaspany głos. - Nic się nie zmieniło. - pomyślał. 

 - Nie było mnie dwa lata a wy już o mnie zapomnieliście? -zaśmiał się podając im dłoń na przywitanie. Mężczyźni widząc gest natychmiast się zrewanżowali czyniąc to samo.

 -Jak mogliśmy cię zapomnieć Jiraya-sama - zapewnili jednocześnie uśmiechając się, dawno nie widzieli legendarnego sannina, który był wesołą i barwną postacią w wiosce. - A gdzie Naruto? - dodał jeden z nich zauważając brak  małego towarzysza.

 - On..nie mógł jeszcze wrócić i byłbym wdzięczny gdybyście nie zadawali więcej pytań. - odparł Jiraya, widocznie zmieniając wyraz twarzy w grymas. Pożegnał się pospiesznie ze strażnikami po czym odszedł zostawiając ich w pełnym zdziwieniu. Kierował się do siedziby Hokage aby zdać jej raport z dwuletniego treningu. Kiedy przechodził obok mieszkańców wioski, dostrzegł ich zdziwione lecz radosne spojrzenia. Każdy cieszył się widząc go w wiosce i Jiraya wyraźnie to odczuwał. Niektórzy podchodzili do niego witając się ciepło, czasem padło pytanie gdzie podział się Naruto lecz nie silił się na szczegółową odpowiedz. Jedynie Iruce oraz właścicielowi budki z ramen po krótce opowiedział co się wydarzyło, nie czekał jednak na ich reakcje gdyż czekało go ważniejsze spotkanie. Właśnie kierował się do drzwi gabinetu kiedy pewna osoba wyleciała z pomieszczenia niszcząc drzwi.

 -No dobra. - mruknął otwierając szeroko oczy. - To ja może przyjdę póżniej. -powiedział do siebie Jiraya. Zaczął delikatnie cofać się w tył licząc na to, że zostanie niezauważony, lecz za biednym nieszczęśnikiem wybiegła wkurzona Tsunade a za nią Sakura która próbowała ją uspokoić. Hokage odwróciła się i zobaczyła Jiraye. Wyraz jej twarzy zmienił się w sekundę. Uśmiechnęła się szeroko a łzy stanęły jej w oczach.

 - Jiraya wróciłeś. - krzyknęła głośno i nie mogąc pohamować swoich uczuć zawiesiła się na jego ramionach ignorując fakt obecności Sakury. Z początku zdziwiony zachowaniem Tsunade z lekkim opóźnieniem odwzajemnił uścisk, by po chwili dostać po głowie morderczą i słynną pięścią Hokage wioski Liścia. 

 - Baka ,spóźniłeś się dwa tygodnie! -  warknęła patrząc wściekle na mężczyznę. W duchu odetchnęła z ulgą. Przez ten czas niecierpliwie czekała na wiadomości od tej dwójki na próżno. Jedyne co dawało jej pewność, że wciąż żyją i mają się dobrze było to, że dostawała ciągłe skargi od władz z innych państw o niszczycielskich wyczynach jej bliskich.

 - Tak wiem, wiem . - powiedział Jiraya i jeszcze raz przytulił się do Tsunade wykorzystując fakt, że taka okazja może się więcej nie przytrafić. Trwali w ciszy, ciesząc się swoją bliskością. Oboje tęsknili za sobą lecz byli za starzy aby się do tego przyznać albo zbyt głupi. Co by było gdyby teraz jakiś biedny shinobi chciał złożyć raport, nie omijając faktu że Sakura stoi za nami i wszystkiemu się przypatruje. Nagle Tsunade się oderwała.

 - A gdzie jest Naruto?! - krzyknęła zdając sobie sprawę z nieobecności jej ulubieńca. Jiraya zrobił dwa kroki wstecz przeczuwając jaka może być reakcja wybuchowej kobiety. Nie chciał drugi raz dostać po głowie.

 -On postanowił dalej trenować. - westchnął cicho czekając na sąd ostateczny. Intensywnie przypatrywał się swoim stopom nie chcąc trafić na znane mu, mordercze spojrzenie. 

 - Jak mogłeś go zostawić.- Warknęła pokonując dystans między nimi w zastraszająco szybkim tempie. - Ty cholerny idioto! Kolejny raz przekonałeś mnie, że nie potrafisz używać mózgu.- Złapała go za przód szaty, tarmosząc go.

 - Nie wiesz teraz jaki jest Naruto. -zaczął wyjaśniać co było ciężko mu się oddychało przez fanaberie Tsunade. - Nie przekonałbym go nawet gdybym chciał.- zapewnił czekając aż dziewczyna się uspokoi.

 - Gdybyś miał choć trochę oleju w tej głowie to unieszkodliwiłbyś go i zawlekł do wioski. - stwierdziła ściągając brwi. Zamaszystym ruchem trzasnęła Jirayą o ścianę na której powstało kilka nowych pęknięć.

 - Nie zrobiłbym tego ponieważ nie dałbym rady. - westchnął po czym zaczął swoje wyjaśnienia. - W całym swoim życiu tylko 2 razy otarłem się o śmierć. Za pierwszym razem skończyłem z połamanymi sześcioma żebrami, obiema rękami oraz z poważnie uszkodzonym kilkoma wewnętrznymi organami. To było wtedy gdy chciałem podejrzeć dziewczynę w kąpieli ale wybiłaś mi ten pomysł z głowy. Drugi raz zaś był gdy 4 dni temu pojedynkowałem się z Naruto. - Tsunade stanęła niezdolna do wykonania jakiegokolwiek ruchu. - Wybacz ale więcej nie mogę ci powiedzieć, zapewniam cię, dowiesz się wszystko od Naruto w swoim czasie. - Oparła się obok mężczyzny i opuściła zrezygnowana głowę 

 - Martwię się o niego Jiraya. - szepnęła jakby do siebie.

 - Ja też, ja też -westchnął ciężko ale zaraz roześmiał się i wyciągnął za płaszcza butelkę sake dziwiąc się że nie pękła gdy Tsunade na niego naskoczyła. 

 - Bądź, co bądź może pójdziemy do ciebie i wypijemy tą kosztowną butelkę sake. - zaproponował wiedząc, że to udobrucha Hokage. - No chyba że wolisz by się zmarnowała? - uśmiechnął się zawadiacko licząc na to, że nie usłyszy odmowy.

 -Ależ to był by grzech. - westchnęła przeciągle. - a grzeszyć nikt nie chce więc chodźmy- podsumowała Tsunade-Sakura zajmij się tym człowiekiem i wracaj do domu. - rozkazała po czym złapała mężczyznę pod ramię.

 -Hai, Tsunade-sama - odpowiedziała Sakura która była nadal w szoku. - Jak to możliwe że Naruto pokonał Jirayę, przecież to nic nie warty młotek, pewnie specjalnie zachwalał Naruto bo było mu za niego wstyd i nie mówił prawdy, tak to jest to. - stwierdziła dobitnie bijąc się z myślami. - A ja głupia zamartwiałam się że to przeze mnie ten ciołek wyjechał, przecież zawsze się we mnie podkochiwał. - zmarszczyła czoło zastanawiając się przez chwilę nad zaistniałą sytuacją. Szybko jednak pokręciła głową aby odgonić myśli i skupić się na treningu Sasuke, który obiecała sobie, że zobaczy. Gdy Sakura wyszła na ulicę nie minęło pół godziny a cała wioska szeptała o tym że Naruto nadal trenuje i pokonał Jiraye, wiele z nich puszczało to koło uszu biorąc to za brednie, niektórzy myśleli, że sanin sobie żartuje. Gdyby tylko wiedzieli, że już niedługo przyjdzie im to zobaczyć na własne oczy.



~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Wiem, póki co to samo wprowadzenie ale niedługo zacznie się coś dziać :) Dla osób które czytają bądź będą czytać proszę o zostawienie po sobie małego śladu :) To bardzo motywuje do działania :) / Lusia

Inny NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz