Rozdział 2

2.7K 170 15
                                        

2 lata później:

Niegdyś piękna porośnięta drzewami polana zamieniła się w istną ruinę. Połamane i powyrywane z korzeni drzewa, walające się skały to jedyne co z niej zostało. To wszystko za sprawą dwóch mężczyzn, którzy przeprowadzili wyczerpujący trening. Jeden z nich o siwych włosach leżał na ziemi z wielką raną pod żebrami a jego towarzysz, złotowłosy chłopak pochylał się nad nim z uśmiechem, ciężko dysząc. Rozejrzeli się kalkulując jak wielkie szkody wyrządzili tym razem. Dostali już wiele zawiadomień od Tsunade, która groziła gdy tylko miała miejsce taka sytuacja, że jeszcze jeden raz i będą sami płacić za to. I tak za każdym razem. Hokage mimo tego co mówiła, broniła ich od konsekwencji, może to tęsknota za nimi zmniejszała jej złość 

- Wygrałem Jiraya.- uśmiechnął się blondyn. Odepchnął się od ziemi po czym wstał prostując się.

 - Masz rację ale najpierw może byś mnie uleczył do jasnej cholery! - warknął wkurzony Jiraya. Był osobą, która nie radziła sobie z bólem co totalnie zmieniało jego miłą osobowość ale do tego młodszy chłopak zdążył przywyknąć.

 - Hai, hai - westchnął z uśmiechem Naruto i zabrał się do leczenia. Położył swoje dłonie na żebrach Jirayi. Mężczyzna przyglądał się Naruto, zawsze gdy ten go leczył, zastanawiał się jak chłopak potrafi wykorzystać chakrę demona do leczenia ran. Musiał przyznać, że patrząc na swojego ucznia, jego zachowanie i umiejętności, nigdy by nie pomyślał, że to ten sam chłopiec.

 - Dziś udało mu się mnie pokonać - pomyślał Jiraya patrząc jak Naruto wstaje i rozciąga obolałe mięśnie. - Mój własny uczeń mnie pokonał. Jeszcze nigdy nie byłem tak dumny a zarazem smutny jak dziś. Doszło do mnie, że już nic więcej nie mogę go nauczyć. Mogę mu tylko pomagać. To koniec naszej wędrówki ,czas wracać do domu.

 -Naruto - zawołał blondyna, który stał odwrócony do niego tyłem. - Nie uważasz, że to najwyższy czas by wrócić do wioski?- zaproponował.

 - Powinieneś wrócić, Tsunade na ciebie czeka. - uśmiechnął się. 

- A co z tobą? - spytał - nie zostawię cię samego, nawet nie próbuj mnie namawiać!  Wiesz doskonale ile niebezpieczeństwa ci grozi smarkaczu.- Naruto spojrzał na niego ze zdziwieniem, rzadko widział taki wyraz twarzy u pogodnego Jirayi. Choć nie rozumiał dlaczego skoro jeszcze nic nie powiedział.

- Wiesz doskonale, że to nie mój czas - zaczął. - wciąż tego nie odnalazłem, nie wrócę jeśli tego nie poczuję.- powiedział twardym głosem i zmrużył oczy. Starszy mężczyzna wiedział już, że nie ma nic do gadania. Naruto zawsze przybierał taki wyraz twarzy gdy jest maksymalnie zdeterminowany, żadne słowa czy czyny nie odwiodą go od jego postanowienia. 

- Ehhh, wiedziałem, że tak będzie. - Jiraya westchnął i spojrzał z wyrzutem na chłopaka. Od dawna przeczuwał co odpowie, właśnie tego bał się najbardziej. Że Naruto będzie chciał być sam. Tak bardzo przypominał mu Nagato, bał się wręcz myśleć o tym, że Naruto szybciej się uczył i bardziej pragnął zyskać wielką moc, nie wystarczało mu to do czego już doszedł. Jeżeli go zostawię - pomyślał  - jaki on będzie? Jak bardzo jeszcze się zmieni? Lub czy przeżyje - dreszcz niepokoju przebiegł mu po plecach. - przecież całe Akatsuki na niego poluje. Jak ja mogę go zostawić? 

 -Dobrze, zdaję sobie sprawę, że i tak zrobisz co chcesz. - zaczął. - Ale na Boga dzieciaku, chociaż wiesz, że jesteś silny, uważaj na siebie.- powiedział stanowczo - Pamiętaj, że zawsze możesz kontynuować naukę w wiosce, przynajmniej będziesz bezpieczny od Akatsuki! - dodał niskim głosem. Jest niewiele sytuacji, które zmuszają Jirayę do zachowania powagi.

 - Nie jestem na tyle silny by pokonać całe Akatsuki więc dopóki będę mógł iść o własnych siłach pójdę tam gdzie zechcę. - odpowiedział jedynie blondyn nie siląc się na żadne wytłumaczenia.

 - Żądza mocy zgubiła już wielu, pamiętaj Naruto. - ostrzegł go. Nie wiedział co mógł dodać, nie był gotowy na taką sytuację, mimo iż z tyłu głowy wiedział, że prędzej czy pózniej blondyn będzie chciał odnaleźć własną drogę, to i tak nie zdążył się na to przygotować.

 -Shinobi bez poczucia żądzy to głupiec, ja nim nie jestem Jiarya.- zapewnił go chłodno chłopak. W jego oczach można było dostrzec chłód mimo iż dla niego pozostawienie nauczyciela, który był dla niego jak ojciec też było ciężkim przeżyciem, nauczył się jednak, że lepiej jest nie być wylewnym w uczucia, wtedy ludzie mogą bardziej cię zranić. Znają wiele twoich słabych punktów.

- Hai, widać, że nie przetłumaczę ci, pamiętaj nie zbłądź ze swojej drogi Ninja i nie rezygnuj ze swoich marzeń Naruto - powiedział z nadzieją w głosie, prosząc w myślach aby chłopak dostosował się do prośby.

 - Niestety, rzadko kiedy koło zdarzeń obraca siła naszych marzeń. - westchnął. - Żegnaj Ero -sennin - uśmiechnął się do nauczyciela. - I dziękuję. - szepnął spuszczając głowę do dołu, nie chciał aby Jiraya widział, że jego rownież to boli.

 - Uważaj na siebie Naruto. - poklepał blondyna po plecach. Odwrócił się i aby nie przedłużać tej ciężkiej chwili ruszył przed siebie. 

Patrzyłem jak Jiraya odchodzi. Zszokowałem się gdy poczułem zdradzieckie pieczenie w oczach. Żałuję, że nie mogłem z nim iść, ale nie byłem wystarczająco silny. To jeszcze nie koniec mojej drogi.

Inny NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz