- Boże jeżeli pozwolisz mi przeżyć. - Jęknęła Hana, odchylając głowę do tyłu. - To już w życiu nie napiję się alkoholu! - Zapewniła, pochodząc do kolejnego rannego. Atak na wioskę nastąpił z samego rana zrywając wszystkich z łóżek. Nie miała pojęcia co się dzieje na froncie gdyż od razu przeniosła się do szpitala jednak po liczbie rannych shinobi, która wzrastała z minuty na minutę, wiedziała, że nie jest ciekawie.
- Zostaw go mi. - Rzuciła do młodej kobiety, widząc oderwane kończyny u chłopaka. - Zajmij się tym po prawej.
- Hai! - Odparła, odwracając się od Hany. Mimo iż na miejscu znajdował się cały sztab medyków, żadne z nich nie miało chwili wytchnienia.
- Co tu się wyprawia! - Westchnęła, kumulując chakrę w dłoniach. - Dlaczego to już tyle trwa? - Pomyślała, marszcząc czoło. - Przecież są tu silni wojownicy a do tego wysłali od nas jednych z najlepszych. - Mruknęła, tworząc wiązania aby mężczyzna odzyskał sprawność w nogach. - Czyżby przeciwnik był tak silny? - Zastanowiła się, zakładając po chwili na jego ramieniu niebieską opaskę, która świadczyła o tym, że został wyleczony.
- Szybko, tutaj! - Usłyszała przeraźliwy krzyk. Odwróciła się w stronę wejścia i zamarła, widząc młodego mężczyznę który trzymał w ramionach ciężko ranną dziewczynkę. - To moje dziecko! Błagam uratuj ją! - Zawył kiedy podbiegła do nich.
- Zrobię wszystko co w mojej mocy! - Zapewniła, kładąc drobną postać na noszach. - Nawet dzieci! - Warknęła pod nosem, zagryzając wargę do krwi. - Co z nich za potwory! - Zabrała się za leczenie, próbując ignorować lament mężczyzny obok. Nie miała mu tego za złe, wręcz przeciwnie, nie potrafiła wyobrazić sobie jaki ból czuje w tym momencie. Całą uwagę skupiła na uratowaniu dziewczynki. Do jej głowy trafiały jedynie odgłosy zawiadamiające o pojawieniu się kolejnych rannych. - Kurwa nie wyrabiamy się! - Pomyślała, czując ogarniającą ją panikę. - Ogarnij się Hana! Jej życie zależy od ciebie. - Pomyślała, skupiając się jedynie na wykonywanym zadaniu.
Tymczasem reszta shinobi z Konohy znajdowała się w samym środku bitwy. Mimo założenia aby nie wpuścić intruza do wnętrza wioski, walka toczyła się właśnie tam. Ino biegła ile sił w nogach kiedy zobaczyła jak jeden z białych Zetsu pojawił się za plecami Shikamaru w celu zaatakowania go. Zignorowała fakt, że potknęła się o kolejne martwe ciało. Po kilku godzinach przestała zwracać uwagi na coś co początkowo przyprawiało ją o ból i dreszcze strachu. Mimo iż wszyscy spodziewali się, że Akatsuki przyłoży się do tego, to co wydarzyło się z samego rana przerosło ich oczekiwania. Tysiące białych Zetsu zalało Wioskę jak fala. Nikt nie był przygotowany na tak zmasowany atak. Każdy shinobi, który był obecny w kraju walczył zaciekle, broniąc cywili.
- Shikamaru! - Krzyknęła, zwracając na siebie uwagę chłopaka. - Za tobą! - Odwrócił się natychmiast, jednak nie dałby rady nic zrobić. W tym momencie mocny podmuch wiatru odrzucił Zetsu w dal.
- Co do... - Westchnął, czując jak kropla potu spływa mu po czole. - Temari.
- Zawsze muszę cię ratować, hmm? - Uśmiechnęła się, czując ulgę, że zdążyła na czas. - Jak się czujesz? - Spytała, spoglądając w stronę Ino.
- Padam. - Jęknęła, przecierając dłonią krew z policzka. - To się nigdy nie skończy. - Odparła, rozglądając się na boki.
- Nie ważne ile ich pokonamy. - Mruknął, drapiąc się po głowie. - Sytuacja dalej będzie taka sama.
- Ciekawe jak u Itachiego. - Westchnęła Ino, patrząc nieobecnym wzrokiem przed siebie.
- Z tego co słyszałam walczy z ogoniastym. - Poinformowała Temari, obserwując zbliżającego się wroga. - Musi już opadać z sił. - Dodała, krzywiąc się. - Kończmy to szybko i chodźmy mu pomóc.

CZYTASZ
Inny Naruto
Fiksi PenggemarKiedy Naruto Uzumaki wraca po pięcioletnim treningu z Jirayą, nic nie jest takie jak wcześniej. Dlaczego zdecydował się na tak długi trening? Jak bardzo go zmienił? Jaki związek ma Naruto ze zdrajcą Itachim? Jakie miejsce w ich życiu będą mieć Ino...