Rozdział 32

815 33 46
                                        

O nieoficjalnej części, każdy z obecnych mógł powiedzieć wiele a tyle ile było gości tyle też pojawiło się wersji wydarzeń. Jednak z pewnością każda z zasłyszanych opowieści sprowadzała się do jednego a mianowicie, że Kakashi Hatake przy pomocy Mei Uzumaki sprawili, że impreza trwała do białego rana. Oczywiście dla tych, którzy nie padli zalani trupem. 

Kakashi siedział przy syto zastawionym stole, trzymając w dłoni butelkę sake. Mało obchodziło go co inni o nim pomyślą. Dziś zdał sobie sprawę jak bardzo brzydzi się samego siebie. Nie spodziewał się, że stanie się tak nielogicznym człowiekiem, który sam nie wie czego chce od życia. - Dlaczego to tak boli do cholery... - Syknął, patrząc w stronę Mei, która śmiała się zapewne z tego co opowiadał jej Jiraya. Hatake odwrócił wzrok po czym pociągnął porządny łyk z butelki, zwracając przy tym na siebie uwagę osób, siedzących obok niego. - Chce wyjść za mąż tak... - Mruknął pod nosem, czując delikatnie wpływ alkoholu na jego umysł. - Chce założyć rodzinę... - Jego głos przypominał już bardziej warkot. - Co za pierdolenie! - Powiedział ostro, uderzając dłonią o stół. 

- Haa? - Rzucił Yamato, spoglądając na przyjaciela szeroko otwartymi oczami. - Co ty wyprawiasz? - Spytał, widząc jak szarowłosy sięga po kolejną butelkę, ignorując już głośniejsze pomruki innych osób na temat jego niecodziennego zachowania. 

- Mówiłeś coś? - Odparł, otwierając nową zdobycz. 

- Próbujesz stać się alkoholikiem? - Sarknął, obserwując jak Kakashi opróżnia zawartość kolejnej butelki. 

- To wszystko przez nią. - Wyrzucił z siebie jednym tchem. 

- Co do... - Yamato przerwał, widząc na kogo padł wzrok mężczyzny. - Więc to tak. - Mruknął, marszcząc lekko czoło. Zdawał sobie doskonale sprawę z tego, że Mei była jego podopieczną, którą poznał na jednej z misji. Gdyby ktoś powiedział mu, że jego przyjaciel o sercu chłodnym jak lód, poczuje coś do swojej uczennicy, wyśmiałby go. Jednak pierwszy raz, widzi go z wymalowanym cierpieniem na twarzy, zamiast zwykle towarzyszącej mu obojętności. Nawet przez myśl by mu nie przyszło zapytać się czy robi sobie z niego żarty.  - Podoba ci się. Ty jej chyba też. - Stwierdził krótko. Dostrzegł każde pojedyncze spojrzenie rzucone przez Mei w stronę Kakashiego. - Więc w czym jest problem? 

- W czym jest problem? - Warknął, biorąc sporego łyka. - Czy ty siebie słyszysz? - Yamato wzdrygnął się pod wpływem tonu głosu przyjaciela. - To moja była uczennica. - Kontynuował. - Jest między nami zauważalna różnica wieku i ohh! - Krzyknął, unosząc palec do góry. - Jest zbyt dobrą osobą abym mógł jej zaszczuć życie sobą! - Sprawiał wrażenie jakby każde wyrzucone w gniewie słowo, raniło go od środka.

- Co ty pieprzysz. - Jęknął Yamato, przeciągając dłonią po twarzy. - Zachowujesz się jakbyś zamiast mózgu miał trociny! Ty chyba nie zdajesz sobie sprawy, że połowa tu obecnych kobiet chciałaby abyś jak to ująłeś, zaszczuł im życie sobą! - Westchnął, wyrywając mu butelkę z dłoni.  

- Mam je gdzieś. - Syknął. - Nie mogę być samolubnym chujem. Nie mogę jej zranić a tylko to zrobię jeżeli pozwolę sobie na bycie z nią. Ona na to nie zasługuje Yamato. - Powiedział ostro jakby sam chciał siebie w tym upewnić. 

- Nie rozumiesz, że właśnie tym ranisz ją najbardziej ty skończony idioto! - Uniósł głos przez co ściągnął na siebie niechciane spojrzenia. - To ona powinna o tym zdecydować nie ty! Z resztą o czym ty mówisz do cholery! Jesteś jedną z najbardziej prawych osób jakie w życiu poznałem. - Dodał spokojniej. - Tylko ty, zamiast przyznać się do tego co czujesz i stawić temu czoła, to chowasz się, szukając co nowych pretekstów. - Stwierdził trafnie, biorąc porządny łyk z butelki. - Każdy ma prawo do miłości Kakashi, ty również. 

Inny NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz