Rozdział 34

917 40 39
                                        

- Powiedzmy, że wierzę w twoją skruchę. - Sakura zmarszczyła czoło, czując w pewien sposób niepokój. - Przejdźmy w takim razie do rzeczy, która nurtuje mnie najbardziej spośród twoich wczorajszych niecodziennych zachowań. - Dziewczyna zamknęła oczy i szepnęła pod nosem jedno słowo, które idealnie oddawało to co czuła a mianowicie "Kurwa". - Co skłoniło cię do uciekania przede mną? 

- Ja... - Zamarła, słysząc głośne walenie w drzwi. Odchyliła odruchowo głowę do tyłu widząc grymas złości na twarzy Madary. - No tak. Przecież rozkazał każdemu nie pokazywać się w jego gabinecie. - Pomyślała. - Kimkolwiek jesteś, masz przesrane bardziej niż ja. - Westchnęła zamykając oczy.

- Co do... - Warknął, kiedy nieznajoma osoba na nowo zaczęła uderzać w dębowe drzwi. Szybkim krokiem pokonał znaczną odległość po czym jednym ruchem wpuścił nieszczęśnika do środka. - Masz sekundę aby... 

- Potrzebna natychmiastowa pomoc medyka! - Krzyknął shinobi, przerywając mu. Sakura odwróciła się w jego stronę, zdziwiona tym jak bardzo jego głos drżał. - Nasz prorok został ranny! 

- Jakim cudem? - Westchnął gniewnie Madara. - Przecież ten staruch nie opuścił rezydencji od lat! - Warknął, gromiąc młodzieńca wzrokiem.

- Wyjaśnię wszystko po drodze. - Powiedział pośpiesznie. - Panienka Sakura musi mu pomóc! - Dodał błagalnie, kierując spojrzenie w stronę dziewczyny.

- Chyba zapomniałeś z kim masz do czynienia. - Syknął mężczyzna, patrząc z góry na chłopaka. - To przyszła Pani Uchiha, ona nic nie musi. - Poinformował tonem nie znoszącym sprzeciwu. Różowowłosa zarumieniła się, słysząc jego słowa. Wiedziała, że to wszystko jest zwyczajną grą z jego strony, jednak mimo to i tak uderzyło ją to prosto w serce. - Chodź Sakuro, trzeba mu pomóc. To istotnie ważny człowiek dla nas. - Powiedział, podchodząc do niej.

- Hai. - Przytaknęła pospiesznie, wstając z fotela. Przyjęła z wdzięcznością jego dłoń, wciąż odczuwając skutki nadużycia alkoholu. Nagle zdała sobie sprawę z tego jak wygląda i zalała ją fala żenady. - Co mnie jeszcze dziś czeka. - Pomyślała wzdychając ciężko. 

Chwilę później Sakura stała pochylona nad stołem operacyjnym. Nie spodziewała się, że staruszek będzie w aż tak złym stanie. Po drodze dowiedzieli się, że mężczyzna miał zatargi z ważną osobistością z tego wymiaru. Niestety ku niezadowoleniu Madary, powody konfliktu pozostają nieznane. - Co takiego musiało między nimi być, żeby doszło do aż tak wielkiej zemsty. - Westchnęła, kumulując w dłoniach chakrę. - Czyżby nie wszyscy stąd zdawali sobie sprawę z śmierci duszy? - Mruknęła. Jak tylko zaczęła leczenie, skupiła całą swoją uwagę na proroku. Gdyby nie była na ogromnym kacu, zajęło by to o wiele mniej czasu jednak stan w jakim się znajdowała, nie wpływał dobrze na jej umiejętności lecznicze. 

- Skończyłaś? - Spytał Madara, który od samego początku obserwował działania dziewczyny. Właśnie takie chwile sprawiały, że doceniał jej obecność. Doszło nawet do tego, że przyzwyczaił się, że poniekąd stał się od niej zależny a co więcej mimowolnie czuł, że przeobraża się to w dziwną fascynację nad jej umiejętnościami. 

- Hai. - Przytaknęła, odsuwając się nieznacznie od stołu operacyjnego. - Wolę jednak poczekać aż się wybudzi. Nie leczyłam do tej pory w tym wymiarze starszego człowieka i boję się, że coś mogło pójść nie tak. - Wyjaśniła, odwracając głowę w jego stronę. Zmęczenie na jej twarzy było mocno widoczne. Lekko podkrążone oczy i krople potu spływające po czole połączone z jej ubiorem dawały mizerny efekt. 

- Myślę, że nie będziesz musiała czekać. - Westchnął, wskazując dłonią na starca, który właśnie się wybudzał.

- Spokojnie! - Szepnęła Sakura, przytrzymując dłońmi ramiona proroka. - Niech pan nie wstaje, dopiero co pana posklejałam. 

Inny NarutoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz