24. Nie zostawisz tego póki ich wszystkich nie zabiję

100 3 12
                                    

Otworzyłam galerie komórki Hannah. Znajdowały się tam zdjęcia różnych osób z ich paczki, krajobrazy. Byli uśmiechnięci. Jednak na zdjęciach nie znalazłam nic pomocnego, ani interesującego. Po wyjściu dostałam wiadomość.

—czat grupowy—

Dan:
Mógłby ktoś po mnie przyjechać?

Carmen:
Serio Dan? Dopiero teraz?

Dan:
Ktoś przyjedzie czy jak?!

Cleo jest teraz online

Cleo:
Zaraz będę

Dan:
🙂

Dan jest teraz offline

Carmen:
On jest niemożliwy 😩

Cleo:
Cóż poradzić. W końcu to Dan
👋

Cleo jest teraz offline
————————————————

Wyłączyłam telefon i spojrzałam na zsunięte rolety. Teraz trzeba czekać. Czekać na jakikolwiek znak. Droga do tej chatki z Duskwood trwała około dwadzieścia minut. Więc na kolejne wiadomości od nich mogłam wyczekiwać za jakąś godzinę. Muszę wyjść na dwór. Mimo niebezpieczeństwa.

Wstałam z krzesła. Wzięłam słuchawki z komody i wraz z telefonem schowałam je do kieszeni spodni. Zaciągnęłam komin na nos, a kaptur zarzuciłam na głowę. Wyszłam z pokoju. Po odwróceniu się zauważyłam Jake'a w drzwiach od kuchni.

- Kurw... - starałam się uspokoić oddech, który był nierówny. - Ja kiedyś zawału przez was dostanę! - niemal wrzasnęłam.

- Yhym.. - chłopak skrzyżował ręce na piersi. - Dokąd się wybierasz? - obejrzałam się za siebie kiedy miałam schodzić po schodach.

- Muszę się przewietrzyć. Stwierdziłam, że przy okazji rozejrzę po okolicy. - wlepił we mnie ten swój surowy wzrok. - Nie chcę się kłócić. Proszę. - powiedziałam błagalnym tonem odsuwając się o krok obawiając się, że mógłby mnie uderzyć. Nigdy tego nie zrobił i tego jeszcze nie ukazał, że zrobiłby to.

- Bądź ostrożna. - spojrzałam na niego zdezorientowana trochę. Po prostu się zgodził. - Masz wrócić przed drugą. - uśmiechnęłam się i skinęłam głową.

Zeszłam na dół. Nałożyłam czarny płaszcz nie zapinając go i swobodnie wyszłam z budynku. Przede mną był las. Prawdopodobnie to tędy wyszedł Richy. Szybko wyrzuciłam tą myśl z głowy i przeszłam w stronę gdzie znajdowała się polana ogrodzona drzewami dookoła.

Była godzina dwunasta. Miałam wrażenie, że nawet jeżeli nie miałam na karku rodziców to inni mi rozkazywali. Rozumiałam obawy Jake'a, ale limit czasowy? Mówi jak moja matka. W sumie nie. Ona to mnie nawet z domu nie wypuszczała.

Westchnęłam głośno. Nawet nie zauważyłam kiedy znalazłam się na samym środku polany. Trawa była na tyle wysoko, że sięgała mi do kolan. Gdzie nie gdzie wystawały różne kwiatki. Się cieszyłam, że mimo tego całego śledztwa, że mimo czyhającego niebezpieczeństwa mogłam jeszcze pobyć sama na zewnątrz. Nawet jeżeli z obawą, to mogłam. Jednak muzyka i skupienie się na naturze dawało mi o tym zapomnieć i zaznać spokoju. Położyłam się na plecach wpatrując w niebo. Było lekko zachmurzone i wiał lekki wiatr. Chwyciłam telefon do ręki i zrobiłam zdjęcie nieba. Przy okazji zmieniłam piosenkę. W momencie kiedy miałam wyłączać telefon dostałam wiadomość.

«𝑫𝑼𝑺𝑲𝑾𝑶𝑶𝑫» You brought this story to your life Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz