32. Kieran maleńka

85 3 21
                                    

Wesołych przygotowań na jutro🐰
(Autorka ma mnie dość 😢)(Ona się rozkręca)

- Pamiętaj, nie ważne kim by ciebie nie nazwali to graj w to. - spojrzałam przed siebie zauważając już z oddali samochody.

- Czy ja o czymś nie wiem? - przeniosłam wzrok na niego krzywo patrząc zwalniając.

- Oni Cię nie znają. A ten zlot to nie jest taki jak każdy poprzedni. Dlatego, bądź ostrożna. - Wyglądał na zmartwionego, albo może przerażonego? Nie wiem. Ciężko było to stwierdzić.

- Okej. Jak długo tam będziemy?

- Najdłużej dwie godziny.

- W porządku.

Zwolniłam widząc podchodzących ludzi. Każda twarz była dla mnie obca. Zaparkowałam w miejscu, które wyznaczył chłopak. Pewnie specjalne dla niego. Wysiadłam z samochodu i oparłam się o maskę. Czułam przenikliwy wzrok na mnie. I to nie jeden. Obok mnie stanął chłopak. Wskazał w jakąś stronę głową. Zakluczyłam samochód i poszłam za nim. Kierowaliśmy się w stronę grupki mężczyzn i dwóch dziewczyn. Obie blondyny. Nie zależało im na ukryciu swojego ciała. Jeden z mężczyzn odwrócił się w naszą stronę. Na jego twarzy rozbłysł łobuzerski uśmiech. Podszedł do nas i przybił z Matt'em męską piątkę.

- Siema Matthew. W końcu wyrwałeś jakąś dupeczkę. - zaśmiał się odwracając twarz do reszty, którzy jak na zawołanie także zaczęli się śmiać. Poczułam dreszcze na całym ciele. - Niezła sztuka. - prześwietlał mnie od dołu do góry. - Skąd tą dziwkę wyrwałeś? Jakoś za dużo zakrywa. - poczułam dłoń na prawym ramieniu. Nie musiałam się okręcać żeby zobaczyć, że był to Matt jednak moje ciało zlał pot. Chłopak przyciągnął mnie do siebie i przez koszulkę czułam jak się gotował od tych słów chociaż tego nie pokazał.

Spojrzałam na mężczyznę, który właśnie mnie obczajał prowadząc rozmowę z szatynem. Miał krótko ścięte włosy. Były coś między brązowym, a beżowym. Na sobie miał rozciągniętą ciemnoszarą koszulkę na ramiączkach z grafitem granatowego BMW z lat 90'. Na nogach miał szerokie jeansy i czarne obuwie, które wyglądało na robocze. W lewej ręce trzymał pół pełną szklaną butelkę z piwem.

Kiedy jego wzrok spotkał się z moim od razu spojrzałam na samochody po prawej.

- Daj namiary mi na ten burdel. Może znajdę tam coś dla siebie. - kątem oka zauważyłam jak się podrapał tam niżej. Czułam jak robi mi się nie dobrze.

- Nie wyrwałem jej z burdelu i nie jest dziwką, może zacznijmy od tego. - powoli skierowałam wzrok na chłopaka. Byłam mu wdzięczna.

- Nie możliwe aby takie dzieło sztuki nie znajdowało się w takim miejscu. - prychnął, a ja poczułam jak wszystko co zjadłam u Cynthii podchodzi mi do gardła.

- Seth, chodźcie tu już! - inny mężczyzna krzyknął do nas.

Ten krótko ścięty odwrócił się do nich. Po tym jak zrobił to niezdarnie prawie się wywracając wywnioskowałam, że musiał sobie już nawet dużo wypić jednak nie na tyle by było to widoczne na pierwszy rzut oka. Machnął do nas ręką abyśmy za nim poszli. Niepewnie postawiłam jeden krok. Potem kolejny i kolejny. Szłam w tempie mojego towarzysza. Po chwili znaleźliśmy się wśród tej grupki. Od razu uderzyła we mnie fala unoszącego się zapachu alkoholu jak i narkotyków.

Cały czas stałam przy szatynie. W jego towarzystwie czułam się bezpieczniej. Usiadłam na niskim stołku zrobionym z cienkiego pnia drzewa. Zapatrzyłam się na coś po lewej.

- Sama w takim towarzystwie? - spojrzałam na chłopaka po prawej. Miał roztrzepane włosy, które wpadały mu na oczy. Były niemal białe jak śnieg.

«𝑫𝑼𝑺𝑲𝑾𝑶𝑶𝑫» You brought this story to your life Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz