42. Pokaż tą kostkę

90 9 25
                                    

Przed czytaniem weźcie chusteczki, coś do przytulania (lub kogoś)
Gwarantuje wylanie łez

- Po czym pozwolił Ci w  to wierzyć przez trzy następne dni.

- Przestań. - ona nie dowierzała. Jej głos drżał. Mówiła szeptem. Zbierało jej się do płaczu.

- Byłaś tam ze mną, kiedy otrzymaliśmy diagnozę mojej mamy... I zaczęłaś płakać jeszcze zanim ja to zrobiłem.

- Nie wierzę Ci. - przez wylanie łez o wiele wcześniej nie miałam nawet siły na płakanie. Nie miałam czym. - Nie mógłbyś zrobić nam tego wszystkiego. Nigdy byś mnie nie skrzywdził, prawda? Proszę... - Jessy płakała. To był bolesny obraz. - Powiedz mi, że to NIE JEST PRAWDA.

- Nigdy nie chciałem Cię skrzywdzić. Nikogo z Was. I przysięgam Ci, że nigdy nie tknąłem samochodu Dana.. przykro mi... Bardzo mi przykro. - ciemność w kamerce Richy'ego. To jaki ból mi sprawił widok płaczącego Richy'ego był nie do zniesienia. Czysty masochizm psychiczny.

- Richy... Richy! - przeraźliwy krzyk Jessy przyprawił mnie o ciarki na ciele. Drugą ręką zakryła usta, płacząc i krzycząc.

Rozmowa dobiegła końca, a do mnie coś dotarło. To się wydarzyło. Nie na żywo, ale wydarzyło. Stąd uczucie déjà vu.

Godzina? Północ. Czy idę spać? Nie. Co będę robić? Tajemnica. Jednak może jeszcze przed zagram w Duskwood. Czułam, że byłam bliska końca. Zakończyłam na rozmowie z Jake'm. Komputer, a tyle emocji. Ironia. Wiadomość od Alan. Kamery. Wiadomość od Michaela. A jednak to był Richy. Szok doznań. Rozmowa telefoniczna Jessy i Richy'ego. Nie spodziewałam się, że rzeczywiście to był koniec.

Ciemny ekran zmienił się w fragment z jaskini. Woda z sufitu skraplała się do kałuży na ziemii. Przejście do Richy'ego siedzącego na ziemii. Łzy swobodnie spływały mi po policzkach kiedy na to patrzyłam. Richy oblał jaskinie środkiem łatwo palnym. Bynajmniej ten fragment gdzie były dowody i on. Stanął na końcu i wyciągnął zapalniczkę z kieszeni. Wahał się. Mimo, że to nie wydarzyło się na prawdę. Nie działo się czułam jak niemal moja głowa krzyczy. Nie! Nie rób tego!

Rzucił zapalniczkę zapaloną na ziemię. Wszystko stanęło w płomieniach. Rozpaczająca Hannah przecinała obraz Richy'ego w jaskini i palącego się lasu. "A co z Jake'm?". Wszystko płonęło. Ciemny ekran. Wyłączyłam telefon nie czekając na ciąg dalszy. To był koniec. Ja się nie doczekam drugiej części. Wpadłam w panikę. Musiałam sobie ulżyć.

Wróciłam do rzeczywistości i spojrzałam jeszcze raz na telefon. Zbliżała się północ. Nie, nie, nie... Zerwałam się z miejsca. Z szafy wyciągnęłam czarną bluzę. Telefon schowałam do kieszeni bojówek. Wybiegłam z pokoju biorąc kluczyki od samochodu. Za pomocą łyżki do butów szybko nałożyłam adidasy.

- Carmen? - spojrzałam na zaspaną przyjaciółkę w szlafroku.

- Mason, ja... Ja muszę tam jechać. Wiem to głupie, ale... On tam może umrzeć! Oboje. Głupie, ale czuję, że miłość mnie dopadła. Nie powinna, a jednak. Każdego może złapać. Nawet mnie, co jest dziwne. - nawijałam jak katarynka. - Po prostu muszę tam jak najszybciej jechać. - czułam łzy pod powiekami. Dziewczyna się tylko uśmiechnęła.

- Leć ratuj swojego Romea. - uśmiechnęłam się i przytuliłam na pożegnanie.

- Dziękuję.

Zbiegłam po schodach prawie się wywracając, ale to nie ważne. Wsiadłam do samochodu i od razu wyjechałam z parkingu. Włączyłam nawigacje prosto do Grimrock. Na plus wyszłam, bo droga była pusta. W trakcie drogi miałam włączone radio. Równo o północy pojawiły się wiadomości.

«𝑫𝑼𝑺𝑲𝑾𝑶𝑶𝑫» You brought this story to your life Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz