P. IV / SŁOWO ARYSTOKRATYCZNIE PIRACKIEGO HONORU

77 8 1
                                    

James parsknął śmiechem słysząc te słowa. Było to krótkie, względnie ciche parsknięcie, ale jasno pokazywało, że Potter nie wyśmiewał tematu, który chciał z nim omówić przyjaciel, ale sam fakt tego, że znaleźli się w obecnej sytuacji. W sytuacji, w której głowę Pottera zajmowała myśl o tym, dlaczego Syriusz zawahał się w rezydencji. W której martwił się o przyjaciela i z którym musiał porozmawiać, bo dalej nie rozumiał tego zirytowanego ognika w jego oczach. W której James martwił się o to, czy z Pandorą na pewno wszystko będzie okay. W której sam powinien dać się obejrzeć pokładowemu medykowi, ot na wszelki wypadek. W sytuacji, w której nie spał porządnie od cholernie dawna i był po ludzku zmęczony. W której właśnie przeprowadził swoją najtrudniejszą i najryzykowniejszą akcję i zwyczajnie potrzebował kilku dni beztroskiego odpoczynku. A nie kolejnych problemów.

- Przepraszam, przepraszam. Już poważnieję - oznajmił biorąc kilka głębszych oddechów i zbierając w sobie resztki sił żeby podejść do tej rozmowy na poważnie. Albo chociaż oszacować czy nie jest to konwersacja, którą będą mogli przeprowadzić w kapitańskiej kajucie następnego dnia. - Powiedz mi dlaczego on nie może tu twoim zdaniem zostać.

- Będą z tego kłopoty - odpowiedział krótko Lunatyk, który doskonale widział w jakim stanie znajdował się jego przyjaciel i też nie chciał tej rozmowy przedłużać, a jednocześnie wiedział, że jeśli miałby istnieć moment, w którym James będzie absolutnie szczery, niemalże wbrew własnej woli szczery, to był to tylko i wyłącznie moment absurdalnego zmęczenia.

- Moony, błagam Cię. Jestem padnięty po całym dniu, a ty upierasz się żeby mówić do mnie zagadkami. Jestem zbyt zmęczony by próbować czytać między wierszami, więc albo powiesz mi teraz, co ci leży na sercu albo ta rozmowa może poczekać do rana - skomentował tę próbę James, a do jego tonu wdarł się błagalny ton.

- Będą z tego kłopoty - powtórzył Remus, choć tym razem widząc rosnącą irytację w postawie Jamesa postanowił nieco rozwinąć swoją wypowiedź. - Podzieli załogę samym faktem swojego pochodzenia. Już nie mówiąc o jego zachowaniu.

- Doskonale wiesz, że nie patrzymy na pochodzenie w tej załodze. Gdybyśmy to robili to sami podzielilibyśmy się w sposób nie do naprawienia - zauważył spokojnie James, nim zdecydował się na dość skrajny argument, który miał pełne prawo skrzywdzić Remusa. - Ba, my nie moglibyśmy się przyjaźnić, gdybyśmy tak desperacko trzymali się norm społecznych wyniesionych z domu i lądu. Jak nikt inny wiesz, że na tej łajbie liczy się zaufanie do towarzyszy i to, czy uczciwie pracujesz na swój wkład.

- James doskonale wiesz, że to w żadnym momencie nie był atak na ciebie - odbił piłeczkę Remus, który częściej zapominał o tym, że James pochodził z tego środowiska, niż o tym pamiętał. - Pomimo moich skomplikowanych uczuć względem arystokracji. Ba nie prowadzimy nawet rozległej dyskusji na temat tej grupy społecznej. Moje wszystkie komentarze odnoszą się tylko do tego jednego Blacka.

- Moony wiesz, że kocham cię jak brata. Jak praktycznie nikogo na świecie. Ale nie możesz spojrzeć mi w oczy, powiedzieć, że powitałeś każdego w tej załodze z dokładnie takim samym szacunkiem i ostrożnością i tym samym nie skłamać. Chyba tylko Pandora jakimś cudem przemknęła pod twoim radarem, ale początkowo każdego arystokratę traktowałeś jakby był ludzką bombą z opóźnionym zapłonem. Mnie w to absolutnie włączając jeszcze na długo przed tym jak pierwsza deska tej łajby została ścięta - zauważył zmęczonym tonem James, który na razie widział jeden argument na odrzucenie Blacka w wypowiedziach Remusa i było nim jego pochodzenie. - I nigdy nie miałeś podobnego podejścia do osób niżej urodzonych. Ja naprawdę rozumiem. Każdy z nas ma jakąś swoją przeszłość i żaden z nas o niej nie zapomni. Ale jeśli twoim jedynym argumentem na to, że Syriusza nie powinno tu być jest to, że jest arystokratą z pochodzenia to pierwszy raz w życiu będziemy mieć problem. I wtedy tak, to będzie atak na mnie. W dokładnie ten sam sposób, w jaki byłby to atak na mnie, gdyby ktokolwiek zaatakował ciebie.

Harry Potter - Era Huncwotów - House of MemoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz