P. XXXVII / BLISKOŚĆ DUCHÓW

28 3 0
                                    

Potter musiał przyznać, że w świetle dnia nie czuł się aż tak odważny, jak gdy przemierzał korytarze własnej rezydencji pod osłoną nocy. Gdy poruszał się po domu wieczorami, jego zmysłom umykała większość faktów. Łatwiej było zignorować wszystkie przykryte prześcieradłami meble, łatwiej było zignorować tony kurzu, które zalęgły się absolutnie wszędzie. W ciągu dnia Jamesa uderzała świadomość, że paranoicznie wręcz czuje potrzebę zamknięcia za sobą każdych drzwi na klucz, rozejrzenia się po pomieszczeniu, jakby spodziewał się, że ktoś zaraz wyskoczy na niego z bronią, przejścia przez dany pokój i otworzenia kolejnych drzwi. Pottera przerażało to jak obco można było czuć się we własnym domu.

I nawet jeśli brzmiałoby to okrutnie i ironicznie, to James z dwojga złego wolałby żeby jego rodzice zostali zabici gdziekolwiek indziej. Skoro wszechświat tak bardzo uparł się żeby odebrać mu rodzinę, mógł to zrobić w miejscu ich pracy, gdzieś po drodze, w jakiejś letniej rezydencji, w biurach, w tawernach. Gdziekolwiek poza rezydencją. Gdziekolwiek byleby James nie widział kropli krwi i nie czuł tego metalicznego zapachu za każdym razem, gdy próbował przypomnieć sobie wspomnienia z dzieciństwa. Bo jak teraz mógł z rozczuleniem myśleć o całych godzinach, które spędzał z przyjaciółmi na najróżniejszych zabawach, gdy byli pilnowani przez roześmianą służbę na tych samych korytarzach, których drewniane podłogi później napiły się jej krwi.

W rezydencji Potterów radość minionych lat odbijała się po ścianach dawno zapomnianym echem napełniając głowę Jamesa irracjonalnymi rozważaniami. Czy wolałby nigdy nie być kochanym, ale później nie czuć żałoby i smutku, które rozrywały mu serce na miliony kawałków, które wydawały się niemożliwe do sklejenia? Czy wolałby żeby jego rodzice bardziej przypominali Oriona i Walpurgę? Czy wtedy łatwiej byłoby mu pogodzić się z ich śmiercią? I co miał zrobić teraz z rezydencją? Mieszkać w niej samemu otoczonym tylko przez duchy i ciszę żeby zwariować? 

Bo przecież nie pozwoliłby Huncwotom na wprowadzenie się do tego budynku. Bałby się, że ściągnie na nich taki sam los, jaki Blackowie zafundowali już raz wszystkim obecnym na terenie posiadłości, gdy nasłali piratów żeby odebrali życia swoich politycznych przeciwników. James zdawał sobie sprawę z tego, że nie dałby rady zatrudnić służby. Że nie dałby rady poradzić sobie z poczuciem winy, że ryzykuje czyimś życiem. A sam nie byłby w stanie ogarnąć wszystkich tych pomieszczeń nawet gdyby zamiast być człowiekiem skupiłby się jedynie na sprzątaniu dzień w dzień. Więc zadbane dzieła sztuki, białe kruki i wspaniałe woluminy popadłyby w ruinę raz na zawsze zaprzepaszczając wszystkie działania jego rodziców. I nie dość, że byłby odpowiedzialny za ich śmierć, bo przecież powinien być wtedy w domu, to jeszcze byłby odpowiedzialny za to, że ich imiona zostały starte z kart historii pod warstwą brudu, którego nie miał siły samemu ogarnąć.

- James? Odpłynąłeś trochę - pytanie Remusa dotarło w końcu do szalejącego od myśli umysłu Pottera.

Przyjaciel patrzył na niego zmartwiony i z jakiegoś powodu James był pewien, że te słowa nie padły z ust Lupina po raz pierwszy. Że po prostu dopiero teraz do niego dotarły. Bogom dziękować za cierpliwość Lunatyka, bo po tonie jego głosu nie słychać było rozdrażenienia. Dopiero konieczność odpowiedzenia przyjacielowi dała radę ugruntować Pottera w teraźniejszości. Dopiero wtedy chłopak zauważył, że zamarł z kluczem włożonym do zamka i z dłonią na klamce. I że jasne, udało im się przejść przez parę pomieszczeń, ale daleko im było do dotarcia do biblioteki, która znajdowała się niemal w samym sercu rezydencji. James z rozczarowaniem i prześladującym go sentymentem myślał o tym, jak kiedyś kochał to pomieszczenie. Jak ustawienie kilkupiętrowej biblioteki pełnej antresol, otwartych przestrzeni i balustrad, pełnej słońca od ogromnych przestrzeń, było tak zgodne z całą ideą żyć jego rodziców. Jak Effie i Fleamont zawsze wierzyli, że wiedza powinna być podstawą jakichkolwiek działań. 

Harry Potter - Era Huncwotów - House of MemoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz