P. XXIII / PIENIĄDZE I STATUS

22 3 0
                                    

Regulus siedział jak zaczarowany słuchając kolejnych historii o swoim starszym bracie. Historyjki były rozrzucone z czasów ich wspólnych podróży, czasów na uczelni czy dzieciństwa, ale malowały zupełnie inny obraz człowieka, niż ten, którego spodziewał się Regulus. W domu jedyną cechą Syriusza były kłopoty. Jego wybuchowy charakter, ciągłe kłótnie z rodziną, tłuczenie szkła o ściany i krzyki. Gdy Regulus naprawdę się skupiał i sięgał pamięcią do najstarszych wspomnień swojego życia to wydawało mu się, że prawie dawał radę przypomnieć sobie Syriusza, który bawił się z nim zabawkami i wpychał go pod łóżko żeby udawali, ze chowają się przed potworami. Syriusza, który wkradał się do jego sypialni żeby czytać mu na dobranoc.

Dziwnie było mu więc słuchać historii o wspólnych wyczynach Jamesa i Syriusza. O tym, co przecież Syriusz powinien móc robić z nim samym jako z jego bratem. Tylko, że Regulus wiedział, że nie było to możliwe. Jego charakter różnił się od charakteru Jamesa tak, jak słońce różni się od słońca. I może tym mieli być nawzajem w swoich życiach. Czymś, co czasem dzieli wspólną płaszczyznę, ale co skazane jest na wieczną samotność. I gdy Black poradził sobie z zazdrością, którą wstępnie czuł, zauważył, że tak naprawdę w ogóle nie znał Syriusza. Bo z upływem lat Syriusz się od niego oddalał. Odcinał się też od niego. Jakby był jego starszym bratem za karę. 

Może dlatego usłyszenie, że Syriusz wspominał go przy każdej możliwej okazji, tak bardzo łamało Regulusowi serce. Że niby za każdym razem, gdy James i Syriusz ładowali się w kłopoty to pierwszą myślą Syriusza było, jak bardzo chciał móc o tym opowiedzieć młodszemu bratu? Że niby za każdym razem, gdy byli w nowym miejscu, które zapierało dech w piersiach to pierwszą myślą Syriusza było to, jak bardzo chciałby móc pokazać właśnie tą rzecz czy tę miejsce Regulusowi? Jakim cudem człowiek, którego on uważał za prawie obcego sobie, stawiał go praktycznie w centrum swojego życia tak w jego ogólnym schemacie, jak i każdego dnia przy najmniejszym drobiazgu?

Chociaż serce Regulusowi ścisnęło się naprawdę mocno dopiero, gdy James zaczął opowiadać jak uwielbiał siadać oparty plecami o lekko uchylone drzwi i słuchać całych wywodów na temat Regulusa, którymi Syriusz uraczał nieustannie Effie. Było coś niesamowicie hipnotyzującego w sposobie, w który na samo wspomnienie matki James nieznacznie przechylał głowę, zapatrywał się w przestrzeń jakby widział sytuację, o której opowiadał, ponownie przed własnymi oczami. Regulus miał wrażenie, że mógłby słuchać tego zmianu w tonie chłopaka, w całym sposobie wypowiedzi, który z miejsca stawał się delikatniejszy, jakby chciał otulić te wspomnienia słowami. A już z pewnością nie potrafił oderwać wzroku od tego, jak Jamesowi na wspomnienie rodziców nieznacznie szkliły się oczy.

- Dlaczego nie pokazujesz takiej wersji siebie na obradach? - zapytał po kilku ładnych godzinach Black.

Znowu pytanie wypłynęło z jego ust zanim zdążył się do końca zastanowić, czy na pewno chce je zadać. Ale tym razem serce Regulusa nie zatrzymało się ze stresu i strachu, że przekroczył jakąkolwiek granicę. Nawet po tak krótkim czasie spędzonym z Jamesem, Black po prostu wiedział, że nie ma złych pytań. Że nie ma złych ścieżek czy dyskusji. Że tak długo, jak ktoś podchodzi do tematu z otwartą głową to Potter będzie robił co tylko będzie mógł żeby komuś w pełni odpowiedzieć.

A przecież przygotowanie i utrzymywanie całej tej pijackiej persony nie mogło być decyzją podjętą pod wpływem chwili. Nie, to wszystko było zbyt dopracowane w swojej niechlujności. Zbyt dobrze zagrane. Zbyt skuteczne żeby mogło być przypadkowe. I Regulus szczerze chciał zrozumieć jaki za decyzjami Jamesa stał ciąg myślowy. Bo przecież gdy on siedział na tym dachu czy w jego kuchni i słuchał jego historii, miał wrażenie, że mógłby podążyć za tym chłopakiem chociażby i na koniec świata i ani przez chwilę nie czuć się w jakikolwiek sposób zagrożonym. Za kimś tak charyzmatycznym z otwartym sercem i umiejętnością stworzenia dobrego planu rada mogłaby podążyć. I zacząć mieć w końcu realny, pozytywny wpływ na ich region. Więc dlaczego James z tej opcji nie korzystał?

Harry Potter - Era Huncwotów - House of MemoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz