P. XV / ZAGRANIE Z KLASĄ

27 3 0
                                    

Remus przeskanował wzrokiem praktycznie cały port, gdy na początku kei pojawił się James. Chłopak trochę spodziewał się samotnego powrotu przyjaciela. Zdawał sobie też sprawę z tego, że przez jego głowę przemykały setki myśli. O samopoczuciu Jamesa, o tym jak sytuacja z Blackiem zmienia całą ich dynamikę codziennego życia czy wreszcie o tym, jak będzie musiała poradzić sobie załoga. Na całe szczęście James nie wyglądał na załamanego, a jego oczy na zaczerwienione czy załzawione. Więc Remusowi odpadała połowa zmartwień z głowy. Bo niezależnie od tego, co miałoby ich czekać w przyszłości, tak długo jak Potter stał pewnie na dwóch nogach, tak długo byli w stanie sobie poradzić. 

- Wypływamy w starym składzie? - spytał Lupin z udawanym spokojem, gdy Potter postawił pierwszą stopę na trapie prowadzącym na pokład.

Rogacz doskonale zdawał sobie sprawę z tego, ile warstw miało to pytanie. Była to jedna z rzeczy, które tak bardzo uwielbiał w swojej relacji z Remusem. Mogli powiedzieć raptę parę słów, ale druga strona od razu wiedziała, co za tymi konkretnymi słowami się kryło. Poczucie, że jest się aż tak dobrze znanym i rozumianym było dla obu z nich cholernie komfortowe. Dlatego James wiedział, że Lupin nie pytał tylko o to, kiedy będą mogli ruszyć z portu. Nie pytał tylko o to, czy obowiązki znowu zostaną podzielone między mniejszą ilość ludzi. Nie pytał o to czy będzie musiał personalnie znosić obecność Blacka na pokładzie. Pytał też o to, czy Black wypapla ich sekret. Pytał o to, czy ich załoga była zagrożona.

- Na całe szczęście nie - z uśmiechem zaprawionym smutkiem i zmęczeniem wymalowanym na twarzy odpowiedział James. - Ma po prostu wiele do przetrawienia i potrzebował chwili. Huncwot potrafi być dla obcych przytłaczający. Nie żebyś ty cokolwiek o tym wiedział - dodał pół żartem pół serio Potter.

Remus zmrużył oczy i przez chwilę pokręcił złośliwie głową udając, że prześmiewczo powtarza ostatnie zdanie wypowiedziane przez Pottera. Lupin wiedział, że był jednym z najstarszych przyjaciół Jamesa. I jednym z najstarszych członków załogi Huncwota. Zdawał sobie sprawę z ludzi, którzy byli przed nim w życiu Jamesa i widział, jak ścieżki losu zmieniały kolejnych przyjaciół Jamesa w członków załogi. Widział, jak James zamknął swoje serce na innych po zdradzie Petera. I miał szczerą nadzieję, że ktoś zdoła sprawić, że Potter zacznie znowu ufać nowo poznanym ludziom. Remus nie chciał i nie potrafił sobie wyobrazić jak gargantuicznym zadaniem byłoby poznanie Jamesa teraz, a później zdobycie jego zaufania i miłości na tyle, by ten chciał wcielić taką nową osóbkę do Huncwota. Wydawało się to niemalże niemożliwe.

- Powiedziałeś mu? - spytał Lupin idąc ramię w ramię z Jamesem do jego kapitańskich komnat.

- Prawie - odpowiedział cicho James zaciskając pięści i wbijając uporczywie wzrok w podłogę, nim spróbował przybrać sztucznie spokojny i nieco radosny ton, który nijak nie pasował do ich sytuacji. - Rzucił jednym komentarzem, który prawie sprawił, że to zrobiłem.

- Potrzebujesz żebym zareagował? - padło kolejne pytanie, a w oczach przyjaciela Potter dostrzegł tylko morze lojalności.

Przez ułamek sekundy James miał ochotę się zgodzić na taki rozwój rzeczy. Wiele osób postrzegało Lupina jako pieska Pottera i samemu Lupinowi taki opis absolutnie nie przeszkadzał. Wiedział, że skoczyłby za Jamesem w płomienie. Ba, że skoczyłby w płomienie na prośbę Jamesa. Że zrobi absolutnie wszystko, co w jego mocy, by ochronić to, co pozostało z serca Pottera. I że jego jedyną nagrodą za całe te lata trudów będzie świadomość, że James kocha go i zrobi dla niego to wszystko, o co sam by go poprosił. I że może kiedyś będzie w stanie zobaczyć triumf Rogacza, niezależnie od tego jak ten triumf miałby wyglądać.

- Doceniam sentyment, ale nie - oznajmił po dłuższej chwili ciszy James. - Przekroczył linię, o której istnieniu nie wiedział. Choć też linię zwykłego dobrego smaku czy jakiejkolwiek empatii - zauważył chłopak kręcąc z niedowierzaniem głową i głosem ociekającym irytacją. - Ale zrobił to tylko po to żeby wywołać reakcję, której i tak nie dostał. Nie ma sensu dwukrotnie karać go za to samo tylko dlatego, że jego jeden komentarz dotyczył moich rodziców.

Harry Potter - Era Huncwotów - House of MemoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz