P. XXII / DOBROCIĄ NIE NAPRAWISZ ŚWIATA

18 3 0
                                    

Potter położył się nagle w pewnej wnęce, która z trzech stron otoczona była niskimi, ceglanymi ścianami. Chłopak dla wygody włożył ręce pod głowę i z rozczulonym uśmiechem obserwował leniwie zaskoczonego i zdezorientowanego Regulusa. Black wyglądał, jakby nie wiedział, czy chce Jamesowi przywalić za zaciągnięcie go w tak niebezpieczne i chłodne miejsce, żądać odprowadzenia go do wyjścia żeby mógł zapomnieć o całej tej farsie, czy położyć się obok rozmówcy. Bo pozytywów całej tej sytuacji Regulus na razie nie widział. Mogli zostać na parterze, na stabilnym gruncie, który nie wywoływał w nikim strachu o śmierć w wyniku upadku z wysokości, przy cieple bijącym z kominka i delikatnym świetle świec. Ale nie. Zamiast tego musieli władować się na dach przy pogodzie, która zwiastowała rychły solidny deszcz i silny wiatr.

- Zaciągnąłeś mnie tu absolutnie po nic - oświadczył niezwykle marudnym tonem Regulus rozglądając się dookoła siebie i zupełnie nie rozumiejąc uroku tego miejsca. - O tym, że cała twoja herbata jest zimna to już nawet nie mówiąc - dodał chłodnym tonem tak, jakby herbata była jedynym powodem, dla którego zdecydował się na całą tę przeprawę.

- Od strony wody przyjdzie niedługo cieplejszy wiatr - obiecał ze śmiechem Potter wpatrując się w horyzont uporczywie. -  Usiądź i wykaż się chwilą cierpliwości.

James zdawał sobie sprawę z tego, że posiadał w życiu dość osobliwy zestaw umiejętności. Doskonale wiedział, czego się po nim spodziewano jako po arystokracie z jednego z najstarszych rodów. Wiedział, jak powinien się zachowywać jako dziedzic. Znał całą tę etykietę na wylot tylko po to by móc świadomie ją ignorować. Wielu rzeczy nauczył się też na terenie uniwersytetu, choć większość z nich nie przyszła ze szkolnych klas. Spędzanie każdej wolnej minuty na morzu też dało mu ogrom specyficznej wiedzy i umiejętności. Więc to, co dla Jamesa było wyciąganiem wniosków ze wcześniejszych obserwacji, Regulusowi mogło wydawać się czarną magią. Dlatego reakcja chłopaka zupełnie go nie zaskoczyła.

- Wiatr? Co nagle czytasz z koron drzew i widzisz przyszłość czy co? - prychnął Regulus z niedowierzaniem, ale i tak usiadł na dachu.

W najgorszym wypadku będzie miał się z czego z Jamesa pośmiać przy ich następnych spotkaniach. W najlepszym wypadku spędzi trochę czasu z kimś, kogo zupełnie nie rozumiał, ale kogo chciał zrozumieć. W Potterze było coś takiego, jakieś takie wewnętrzne światło, któremu sam Regulus nie potrafił się oprzeć. Wbrew jakiejkolwiek logice czy rozsądkowi wiedział, że gdyby mógł to pojawiałby się u drzwi Pottera co wieczór. Nawet jeśli mieliby tylko milczeć czy kłócić się o jakąś pierdołę. O tym, że obecność Syriusza w rezydencji Potterów wydawała się Regulusowi tak namacalna, że prawie miał ochotę spróbować dotknać jej opuszkami palców, nawet nie wspominając.

Regulus zastanawiał się dlaczego tak bardzo ciągnęło go do Pottera z powrotem. Jasne, na oficjalnym poziomie mógł udawać, że po prostu chciał się na niego wydrzeć za zrobienie błazenady z obrad miejskich. Mógł udawać, że chodziło tylko o niszczenie reputacji arystokracji i przeszkadzanie w działaniu całego społeczeństwa. Tylko, że Black wiedział, ze te słowa byłyby puste. Dosłownie te obrady, na których byli razem, były jego pierwszymi. Nie miał porównania z tym, jak obrady przebiegały wcześniej. Wiedział tylko tyle, na ile przygotowali go jego rodzice. I wiedział czego po nim oczekiwano. 

I w głębi duszy Regulus musiał przyznać, że było w tym wszystkim coś niesamowicie nudnego. Bo tak naprawdę obrady nie zmieniały niczego. Były tylko przestrzenią do utwardzania konkretnych sojuszy i wydawania pozwoleń sobie nawzajem na kolejne pomysły, które tylko miały bardziej napchać kabzy klasy arystokratów. Bycie częścią rady było po prostu performatywnym działaniem, które miało za zadanie utrzymać panujący ład, a nie realnie wprowadzać potrzebne w mieście zmiany. Więc James zachowując się jak roztargniony pijak przynajmniej wprowadzał w te obrady trochę życia. Wywoływał jakieś reakcje. I swoją drogą rekacje te wiele o człowieku mówiły. Przynajmniej tak widział to Regulus.

Harry Potter - Era Huncwotów - House of MemoriesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz