Niezależnie od tego, jak bardzo łamało mu się serce, James czuł wewnętrzną potrzebę przywitania się z posiadłością prawie tak, jakby oczekiwał, że tym razem jego rodzice będą stali w kuchni szykując mu kolację i opatrując drobne rany po jego ostatnich, niezbyt mądrych pomysłach. Z logicznego punktu widzenia James doskonale wiedział, że jest to niemożliwe. Wiedział, że jego rodzice nie żyli. Ale oddałby wszystkie swoje pozostałe lata życia byleby móc przeżyć jeszcze raz taką sytuację. Żeby móc mieć zmytą głowę za własną nieroztropność. Żeby do jego domu powróciło ciepło. Głowa może wiedzieć swoje, ale rzadko kiedy wygrywa z sercem.
Potter doceniał to, że jego przyjaciele nie przekraczali granic, którymi otaczał własne serce. Rozmawiali z Lily i z Remusem o tym, że trochę ruchu w rezydencji by się w przyszłości przydało, jednak do tej pory w samym głównym obiekcie na terenie Potterów tego ruchu w ogóle nie było. James zaraz po śmierci rodziców zwolnił służbę, płacąc im wynagrodzenie, które zapewaniało każdemu godne życie bez konieczności przepracowania choćby dnia więcej, przykrył własnoręcznie wszystkie meble prześcieradłami, pozaciągał zasłony w oknach i zatrzasnął pokoje na klucze, których pęk miał tylko on.
Przejście się po domu po powrocie z dłuższej nieobecności było tradycją Jamesa nawet jeśli widział on w warstwie kurzu swoje poprzednie kroki. Potter wiedział, że jego rodzice nie chcieliby żeby ich dom stał się pustkowiem pozbawionym życia. Po prostu nie potrafił jeszcze zmusić się do otworzenia okiennic i wpuszczenia do swojego życia świeżego powiewu. Dlatego tym bardziej doceniał swoich przyjaciół, którzy nigdy nie naciskali, którzy nigdy sami bez jego zgody i pozwolenia nie wchodzili do rezydencji. Ba, poza Lily i Remusem to James był całkiem pewny, że wszyscy w środku byli po raz pierwszy dopiero w związku z akcją porwania Syriusza.
Posiadłość Potterów była przeogromna i na jej terenie znajdował się ogrom budynków poza główną rezydencją. W odmętach ogrodów z łatwością odnaleźli klilka budynków gościnnych, które zajęli szturmem i zrobili z nich swój dom i bazę wypadową, z której okien widać było zacumowanego Huncwota. Właśnie dlatego cień, który przemknął tuż za oknami rezydencji, przez którą w trakcie swojego standardowego obchodu przechodził James, od razu zwrócił jego uwagę.
- Ktoś tu jest? - spytał stanowczym tonem James otwierając nagle balkonowe drzwi prowadzące na taras i mrużąc oczy jakby w świetle samego księżyca próbował wypatrzeć możliwego intruza.
Przez chwilę Potter miał ochotę śmiać się sam z siebie. Wiedział, że zostawił przyjaciół przenoszących swoje walizy i kufry ze statku do ich własnych pokojów. Wiedział, że nikt nie miał prawa być na terenie posiadłości. Wiedział, że był zmęczony, a pobyt w rodzinnym domu zawsze budził do życia upiory i duchy przeszłości. Cichy szelest krzaków równie dobrze mógł wynikać z porywu silniejszego wiatru, a za przemykający cień mogło być odpowiedzialne jedno z pobliskich drzew.
Tylko, że gdy James prawie przekonał się, że ruch, który widział kątem oka był wytworem jego wyobraźni, zza krzaków wyłoniła się znana mu postać. Nawet w świetle samego księżyca Potter dał radę w sekundę rozpoznać charakterystyczne cechy członka rodu Blacków. Długie, lekko pofalowane, czarne włosy, szczupła budowa ciała, drogie okrycie w rodowych kolorach. Chłód bijący od pełnej dumy postawy Regulusa idealnie wpasowywał się w chłodniejszą noc i stanowił zadziwiająco żywy kontrast do chłodu, którym na wylot przesiąknięta była rezydencja.
- Niesamowite Potter - oświadczył Regulus głosem ociekającym sarkazmem i ironią. - Nie ma to jak dawać z miejsca znać możliwemu włamywaczowi, że wróciłeś na rewiry. Ot żeby mógł się lepiej przygotować do ucieczki albo do przyłożenia ci. Kretynizm - skomentował to chłopak mierząc Jamesa wrogim spojrzeniem.

CZYTASZ
Harry Potter - Era Huncwotów - House of Memories
FanfictionJames Potter w wyniku traumatycznych wydarzeń decyduje się rozpocząć pirackie życie. Krocząc na wąskiej i zdradliwej ścieżce pomiędzy byciem arystokratą działającym w granicach prawa a byciem piratem, który z prawem ma na bakier, zamierza zemścić si...