Remus wziął głębszy oddech i przez chwilę odwrócił głowę żeby zapatrzeć się w bezkres otaczającej ich wody. Zdawał sobie sprawę z tego, że nie powinien ingerować. Że Black powinien dorosnąć na własną rękę i bez prowadzenia go po właściwej ścieżce jak przypadkowego dzieciaka, który miał się za chwilę zgubić. Wiedział też, że James miał w sercu specjalne miejsce dla Blacka. Miejsce, na które ten sobie absolutnie nie zasłużył. A jednocześnie miejsce, które w oczach Remusa, Syriusz raz po raz teatralnie odrzucał. Tylko, że pod koniec dnia to nie on zaczął tę rozmowę. To nie on przypatoczył się na dziób statku po zdecydowanie zbyt dużej ilości alkoholu. On chciał tylko poczytać w spokoju książkę.
Remus miał jednak nawyk do kończenia rzeczy. Nawet tych, których sam nie zaczął. Więc tak, jak mógł zawołać Evans, która z perspektywy mostku i tak widziała absolutnie wszystko, tak postanowił stać się uosobieniem zderzenia Blacka z rzeczywistością. Jego prywatnym kubłem lodowatej wody.
- A to w takim wypadku zasługujesz na całe moje współczucie. No nie pozbieram się z tego nadmiaru emocji - oznajmił Lupin ponownie tak bezbarwnym tonem, że Black musiał naprawdę mocno wbić paznokcie we wnętrza swoich dłoni żeby nie chwycić rozmówcy za poły.
- Bawi cię ta sytuacja? - spytał Black praktycznie uciekając się już do krzyku. Krzyku, który w ich okolicy musiał ponieść się daleko i który nie miał prawa nie dotrzeć do jakiegokolwiek zakamarka łajby. Woda bywała zdradliwa i Syriusz miał się o tym przekonać na własnej skórze.
- Ty mnie bawisz - oświadczył spokojnie Lupin kątem oka zauważając cicho wyłaniające się spod pokładu kolejne osoby.
- Ciekawe czy śmiałbyś się gdybyś był na moim miejscu - obrócił sytuację Black podchodząc do Remusa i raz po raz wbijając mu wskazujący palec w klatkę piersiową, jakby chciał w ten sposób zaakcentować wszystkie swoje słowa.
Remus, który ponad wszystko cenił swoją przestrzeń i nietykalność osobistą, został tym jednym, prostym gestem, doprowadzony na skraj jakiejkolwiek logiki. Całym sobą Lupin chciał po prostu złamać Blackowi palec, którym ten go tykał, ot żeby dać mu nauczkę. I tylko myśl o tym, że Remus w ten sposób zrobiłby pośrednio krzywdę Jamesowi, pozwalała mu dalej stać niczym marmurowy posąg i patrzeć na swojego rozmówcę z góry i z wyraźnym lekceważeniem.
- Absolutnie bym się nie śmiał, bo nie prowadzilibyśmy ten rozmowy - odparł zgodnie ze swoimi przekonaniami Black.
- Ha, widzisz - wykrzyknął Syriusz triumfalnym tonem i nawet rozczarowanie widoczne na twarzy Lunatyka nie dało rady zasygnalizować mu, że odebrał poprzednie zdanie w absolutnie opaczny sposób.
- Nie przeżyłbyś dnia w moich butach - wyjaśnił więc Remus. - Ja w twoich bym sobie poradził. Nie twierdzę, że wyszedłbym z tego bez blizn, ale pod koniec dnia bym sobie poradził.
- Jesteś zbyt zadufany w sobie, mówił ci to ktoś kiedyś? - spytał cicho Syriusz patrząc na Remusa spode łba.
- Z twoich ust to nie brzmi jak obelga - zauważył Lupin z nieszczerym śmiechem.
Lupin prawdopodobnie planował powiedzieć coś więcej. Miał w końcu ogrom przemyśleń na temat arystokracji, na temat rodu Blacków, na temat wykorzystywania dobroci Pottera, a wreszcie na temat samego Syriusza. Wszystkie słowa ugrzęzły mu jednak w gardle, gdy na swoim policzku poczuł nagły chłód bijący od licznych pierścieni i sygnetów zdobiących palce Syriusza. Dopiero po ułamku sekundy od tego pierwszego wrażenia poczuł knykcie chłopaka wbijające mu się w skórę, a wreszcie siłę samego sierpowego. Remus absolutnie nie spodziewał się ataku, więc nie był na niego w żaden sposób przygotowany. I tylko i wyłącznie dlatego Blackowi udało się go zranić.
CZYTASZ
Harry Potter - Era Huncwotów - House of Memories
FanfictionJames Potter w wyniku traumatycznych wydarzeń decyduje się rozpocząć pirackie życie. Krocząc na wąskiej i zdradliwej ścieżce pomiędzy byciem arystokratą działającym w granicach prawa a byciem piratem, który z prawem ma na bakier, zamierza zemścić si...