Stwierdzenie, że rudera zakupiona przez Fleamonta i Effie nie zwracała na siebie wybitnie uwagi, byłoby niedopowiedzeniem stulecia. Huncwoci mieli mapę z dokładnym adresem, a i tak przeszli obok budynku cztery razy. Dopiero Lupin się poświęcił i z ciężkim westchnięciem poszedł zapytać przypadkowego przechodnia o inwestycję Potterów tylko po to by ów przechodzień spojrzał na niego jakby brakowało mu piątej klepki i wskazał budynek za jego plecami. Wszyscy starali się z całych sił by nie dać po sobie poznać, że ich zapał do tego projektu znacząco zmalał, ale ilość pracy zwyczajnie ich w pierwszym momencie przerosła.
Jasne, spodziewali się obiektu, z którego nikt nie korzystał przez ostatnich parę czy paręnaście lat. Spodziewali się wyrwanych drzwi wiszących na zawiasach czy zabitych deskami okien. Praktycznie gruzu w środku. Nie spodziewali się sterty śmieci przewalających się wokół obiektu i zarwanego dachu. I wielu niespodzianek, które na nich w tym budynku z pewnością czyhały. Wystarczyło jednak tylko jedno spojrzenie na pełnego zacięcia Jamesa, który ewidentnie poczuł wyzwanie żeby wszyscy z uśmiechem pogodzili się ze swoim losem. Rozdzielenie zadań poszło im sprawnie i już wkrótce James z Frankiem podstawili na ulicy niewielką furmankę.
Potter śmiało oznajmił, że dalej da sobie radę sam i odesłał Longbottoma do pomocy Remusowi. Przez chwilę James stanął w pełnej dumy i gotowości pozie jakby mierzył się spojrzeniami z budynkiem poprzez zabite okna, tylko po to by cicho zaśmiać się samemu do siebie i pokręcić nieznacznie głową. Zostało mu tylko wywinięcie rękawów prostej, białej i luźnej koszuli, założenie czarnych, skórzanych rękawiczek i przewiązanie sobie przez twarz trójkątnej szmatki, która miała nieco ochronić jego płuca. Potter z werwą zebrał się za zbieranie śmieci do ogromnych, bawełnianych worków, przerzucanie sobie ich przez ramię bez śladu zająknięcia i wrzucanie ich na furmankę.
Gdy przyszło mu do wyważenia drzwi z bara i szarpania się z deskami w oknach, James nie wiedział czemu dziękował bardziej. Czasu spędzonemu na morzu i najróżniejszym sportom, które uprawiał w swoim życiu, a przez które miał teraz dość sporo siły, czy też temu, że niekonserwowane drewno łatwo poddało się warunkom atmosferycznym i przegnite deski łatwo opuszczały swoje pierwotne stanowisko. Potter zdawał sobie sprawę z tego, że z przodu furmanki ma narzędzia, które śmiało mogłyby mu pomóc we wstępnej demolce. Zostawiał je jednak na później, zupełnie nie przejmując się tym, że jego koszula szybko przestała być biała i równie szybko zaczęła przyklejać mu się do ciała przez pot.
Regulus spędził cały swój poranek w o wiele spokojniejszym otoczeniu i warunkach. Chłopak siedział w wykuszu w swoim pokoju przesuwając delikatnie palcami po książce, którą niedawno otrzymał w prezencie po Jamesa. Serce ściskało mu się boleśnie na myśl, że musiał coś spieprzyć w najważniejszej dla siebie w tym momencie jego życia relacji. Bo musiał prawda? Nie było innego wyjaśnienia na słowa Pottera z poprzedniego wieczora. Na nagły realizm, którym przebił tę ich niewielką, odciętą od świata bańkę. Regulus chętnie pokaleczyłby się składając z powrotem szklaną kulę dookoła nich, gdyby tylko miał pewność, że cokolwiek to da.
Black wiedział, że nie miał w sobie uporu i buntowniczości swojego brata. Że podejmowanie decyzji zgodnych z jego własnym sercem nie przychodziło mu łatwo. Ale miał w sobie dumę, honor i niesamowity poziom zacięcia. I wiedział, że zgodzenie się na plany rodziców względem jego ożenku byłoby zwyczajnie nieuczciwym wobec wszystkich zaangażowanych. Byłoby nieuczciwe wobec Jamesa, który przez resztę życia czułby się jak brudny sekret chowany po kątach. Byłoby nieuczciwe wobec biedaczki, którą wybraliby jego rodzice, bo przecież to, co zaczęłoby się od chłodnej uprzejmości, przerodziłoby się w którymś momencie w obrzydzenie i nienawiść. Bo niezależnie od tego, jak Regulus nie chciałby spełnić wymagań rodziców, zwyczajnie nie wyobrażał sobie jakiegokolwiek intymnego kontaktu z kobietą. Nawet jeśli na razie nie mówił o tym na głos. Ostatecznie też byłoby cholernie nieuczciwe wobec niego samego, zmuszonego do pochrzanionego podwójnego życia, gdzie nigdy nie mógłby być do końca uczciwym.

CZYTASZ
Harry Potter - Era Huncwotów - House of Memories
FanfictionJames Potter w wyniku traumatycznych wydarzeń decyduje się rozpocząć pirackie życie. Krocząc na wąskiej i zdradliwej ścieżce pomiędzy byciem arystokratą działającym w granicach prawa a byciem piratem, który z prawem ma na bakier, zamierza zemścić si...