Spodziewał się ktoś dziś rozdziału?
Kolejny poranek był dla Louisa ciężki mimo wszystko. Nie odmówił sobie kawy przed pójściem na trening, co raczej nie zdarzało się. Zazwyczaj pił tylko herbatę i jadł śniadanie.
Harry wręcz spoglądał ciągle na niego zdziwiony, za dobrze zauważając te wszystkie zmiany, które się wydarzyły od środka nocy.
- Coś potrzebujemy ze sklepu? Mogę zrobić zakupy jak będę wracał z treningu - dopił swój napój i wstał z miejsca.
- Na ten moment nie jestem pewien, ale w razie co wyślę ci listę - zamrugał kilka razy.
- W porządku - włożył kubek do zmywarki i stanął przed omegą - Jakieś plany jak mnie nie będzie?
Brunet wyraźnie zastanawiał się, czy zacząć droczyć się z Louisem w tym temacie, czy raczej odpowiedzieć prawidłowo. Po dłuższym przyjrzeniu się piłkarzowi, nie miał serca na droczenie się.
- Chyba spróbuję napisać kilka tekstów - dzięki swojej muzie miał głowę pełną myśli, słów.
- W takim razie powodzenia - uśmiechnął się w końcu lekko i pochylił się, by połączyć ich wargi.
Harry wykorzystał okazję, aby przytrzymać szatyna przy sobie na dłużej, pogłębiając przy tym pieszczotę.
- Czy ty próbujesz przytrzymać mnie w domu? - mruknął, między pocałunkami.
- Może... Odrobinę - uśmiech był słyszalny w głosie Stylesa.
- Tak bardzo jak chciałbym, to nie mogę. Miałem za dużo wolnego ostatnio - niechętnie się odsunął, po ostatnim cmoknięciu malinowych warg.
- Daj z siebie wszystko - poprosił za to - Zagraj dla swojej omegi.
- Dla ciebie zawsze i wszystko - pocałował jeszcze czoło partnera i skierował się do wyjścia z kuchni.
- Kocham cię! - Harry zawołał na tyle ile mógł za szatynem, jednocześnie wiedząc że nie powinien.
- Kocham też! - odpowiedział, po czym tylko było słychać trzaśnięcie drzwi.
Harry zastał z tym sam w domu, jednak miał już plan co zrobić podczas nieobecności swojego chłopaka.
Lata temu, obiecał mu że jeśli spełnią się zawodowo i będzie ich stać, to kupią ulubioną rasę pieska Louisa.
I on przez te wszystkie lata o tym pamiętał, a teraz byli w tak idealnym momencie swojego życia, że mógł zrobić małą, malusieńką niespodziankę Alfie.
Kilka tygodni temu znalazł hodowlę labradoodle i zaklepał psiaka dla nich.
Doskonale pamiętał ich rozmowę, kiedy jeszcze byli pełni pozytywnego myślenia i tego, że pogodzą wszystko razem. Nie chcieli dopuścić myśli, że mogliby żyć osobno.
- Jesteś najlepszy Paul - Styles sapnął w głos, kiedy jego ochroniarz dostał się do niego ze wszystkimi potrzebnymi rzeczami dla takiego psiaka - Musimy jeszcze tylko pojechać po Clifforda, ale jak mówiłem, dostaniesz podwójną stawkę przez nagłość sytuacji.
- Jest w porządku Harry - zapewnił mężczyzna - Widzę, że ci zależy na tym bardzo mocno. Trochę cię znam.
- Bardzo - zielone oczy błysnęły - Kompletnie zapomniałem, że dziś mam odebrać pieska i wczoraj wieczorem właścicielka hodowli do mnie napisała z przypomnieniem.
- Louis będzie miał niespodziankę? - uśmiechnął się - Niemałą jak widzę.
- Oj tak - Styles zatarł dłonie - Złapię tylko klucze i mamy około dwóch godzin, nim Louis wróci.
CZYTASZ
When We Were Young
FanfictionDzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają, ale kompletnie odmienieni, ze swoimi bagażami pełnymi doświadczeń... Czy było możliwe, aby dwa odmi...