XVI

655 99 1
                                    

- Mam coś dla ciebie - Louis usiadł na kanapie koło omegi, zostały mu trzy dni do pierwszego treningu w nowej drużynie, a on dalej był w Doncaster.

- Dla mnie? - ciekawskie, zielone oczy wylądowały na Alfie.

Omega była po inhalacji i właśnie odłożyła urządzenie na miejsce, aby się nie zawieruszyło przypadkiem.

- Tak dla ciebie - sięgnął do kieszeni swoich spodni i wyciągnął z niej klucze, po czym wyciągnął w stronę bruneta.

- Klucze? - przyjął je w swoje dłonie i spojrzał niezrozumiale na partnera.

- Klucze do apartamentu w Manchesterze - doprecyzował, unosząc mimowolnie kącik ust.

- Dajesz mi je - zacisnął dłoń na pęku.

- To komplet dla ciebie - powiedział spokojnie - Będę miał masę rzeczy na głowie i jeden dzień wolny od treningów w tygodniu, ale chcę żebyś naprawdę czuł, jakby mój apartament był twoim drugim domem.

- Och Lou - w końcu się uśmiechnął, pięknie i szczerze - Na pewno będę ci robić niespodzianki, ale ty tak samo czuj się tutaj. To twój dom.

- Czuję to, naprawdę dobrze czuję się w tym miejscu - mógł to przyznać z całą pewnością - Dlatego chcę, żebyś też czuł się tak w Manchesterze. Możesz nawet zostawić tam trochę swoich ubrań dla wygody.

- Na pewno to zrobię, a ty zostaw tutaj, lubię nosić twoje bluzy - przypomniał, mrugając kilka razy aby pozbyć się łez z kącików oczu.

- Zdążyłem zauważyć - uśmiechnął się - Jest jeszcze jedna rzecz co do Manchesteru, którą powinieneś wiedzieć... - tutaj już nie wiedział jak ten zareaguje.

- A mianowicie? - uniósł brew - Mam się bać?

- To po prostu może być dość dziwne i nie do końca komfortowe na pierwszy rzut oka - wyjaśnił - Okazuje się, że w drugim mieszkaniu na naszym piętrze mieszka mój były narzeczony.

Uśmiech momentalnie zmalał na wargach Harry'ego, a jego zapach stał się bardziej intensywny, przez myśl o zagrożeniu.

- Mieszka tam ze swoim alfą i szczeniakiem - dodał, czując wszystkie emocje.

- Jadę z tobą do Manchesteru - powiedział za to, z całą powagą - Będę tam, dopóki wszystko nie przesiąknie moim zapachem wymieszanym z tym twoim.

- W porządku - nawet się nie kłócił, a wręcz uśmiechnął się na tę decyzję.

- Gemma mnie zabije, ale muszę zaznaczyć swoje terytorium - był na to zdecydowany.

- Kocham cię, pamiętaj - patrzył intensywnie w zielone oczy.

- Pamiętam i ja ciebie też - odłożył bezpiecznie pęk kluczy na stolik, nim przytulił się do Louisa.

W końcu ciężar zszedł z serca Louisa, Harry przyjął informację i po prostu chciał z nim jechać do Manchesteru. To brzmiało dobrze, to był najlepszy scenariusz z tych, o których myślał alfa.

Jego głowa po prostu w pewnym momencie zaczęła wariować od przeróżnych scenariuszy się w niej tworzących.

- My też dojdziemy do tak cudownego momentu jak on - Harry nagle szepnął - Wypracujemy twój lęk alfa.

- Damy radę, tak - skinął, unosząc kącik ust, chciał tego wszystkiego z Harrym.

Później zaczęło się pakowanie. Louis wziął część swoich rzeczy, resztę zostawiając u Harry'ego, a brunet mocniej się spakował, aby mieć coś zostawionego w apartamencie w Manchesterze.

When We Were YoungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz