A macie kolejny z okazji moich urodzin 💙
- Nigdy więcej mnie tak nie martw Louis, nigdy - Harry przyłożył policzek do dłoni alfy, siadając bardzo niewygodnie, ale to się w tym momencie dla niego nie liczyło - Nie mogę cię stracić, nie ciebie.
- Przecież to był wypadek - przypomniał wypuszczając powietrze - Bardzo niefortunny wypadek.
- Patrz bardziej pod nogi - odparł momentalnie i spojrzał załzawionymi oczyma w te niebieskie - Tak bardzo się skrzywdziłeś.
- Nic nie mów - skrzywił się - Głupia mokra podłoga w łazience.
- Mój alfa - omega mocno przeżyła fakt wstrząśnienia mózgu Louisa, jak i mocno stłuczonej dłoni Tomlinsona.
- Ja mam za to najwspanialszą omegę, która szybko mi pomogła - pochwalił niebieskooki.
- Przestraszyłem się, bardzo - zamrugał kilka razy - Jeszcze zostawiają cię w szpitalu, ja nie mogę cię zostawić...
- Musisz wrócić do Cliffa, on też cię potrzebuje. Zostawiają na jedną noc, jutro wyjdę jak będzie wszystko dobrze - przypomniał - A ty po mnie przyjedziesz.
- To takie ciężkie - przysunął się do szatyna - Jeszcze pewnie się martwisz o treningi...
- Bardziej się martwię o reakcję trenera. Przez tę głowę mam zakaz wysiłku do końca tygodnia minimum - westchnął - To jest moja szansa... Nie chcę jej stracić.
- Nie stracisz jej - pokręcił głową - Nie masz poważnej kontuzji nogi, potrzebujesz tylko chwili, a oni ci ją dadzą i będą tak samo zmartwieni jak ja. Jesteś ich świecącą gwiazdą, tak wiele zrobiłeś na ostatnich meczach.
- Dobrze, że to nie noga... Wtedy bym oszalał - wzdrygnął się.
- Tak, to nie jest noga - uniósł minimalnie kącik ust i zacisnął swoją dłoń na nadgarstku Louisa.
- Kocham cię - alfa w końcu wysilił się na cień uśmiechu.
- Kocham cię - odpowiedział momentalnie.
Harry został z Louisem do momentu, aż ten nie zasnął i nie zrobiło się dość późno. Alfa był wyraźnie wyczerpany i osłabiony, a brunet niechętnie wstał. Tylko rozsądek pchał go do domu, bo mimo wszystko był tam Clifford, który go potrzebował.
Jego myśli mimo to były przy Alfie, nawet kiedy leżał w łóżku i miał psiaka przy sobie. Clifford też wyczuwał, że coś jest nie tak i był tak samo markotny.
- Jay - podjął też bardzo męską decyzję, dzwoniąc do swojej prawdopodobnie przyszłej teściowej.
- Harry, co za niespodzianka. Co słychać? - zagadała kobieta.
- Chciałbym powiedzieć, że jest super i fajnie - pogłaskał psiaka - Louis jest w szpitalu.
- Jak to Louis w szpitalu? Zrobił sobie coś na treningu? Mam przyjechać? - było słychać panikę w głosie starszej omegi.
- Nie, nie, nie. Znaczy, oczywiście możesz przyjechać, bo Louis pewnie się ucieszy z twojej obecności i zapachu - może alfa by nie przyznał tego na głos, ale doskonale sobie zdawał sprawę że ten jest syneczkiem mamusi - Poślizgnął się w łazience i upadł. Ma stłuczoną mocno rękę, szytą głowę bo trochę poleciało krwi i wstrząśnienie mózgu.
- Boże mój szczeniak - sapnęła - Przyjadę do was jutro, będzie w domu czy zostaje w szpitalu?
- Do południa powinni go wypisać i mam po niego pojechać, jak go zostawiłem to spał - tłumaczył z cierpliwością - I czułem powinność zadzwonienia do ciebie, jesteś jego mamą.
CZYTASZ
When We Were Young
FanfictionDzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają, ale kompletnie odmienieni, ze swoimi bagażami pełnymi doświadczeń... Czy było możliwe, aby dwa odmi...