Ich dom w Doncaster był przepełniony ludźmi. Cała rodzina przyszła, a do tego Payne'owie nie mogli ominąć poznania bliźniaków, przez co było dość tłoczno, a przede wszystkim głośno. Każdy chciał poznać Kenzo i Franka.
Harry cały czas miał obu chłopców na oku, jego instynkty były wyostrzone. Nie spodziewał się, że nawet najbliżsi będą dla jego omegi w minimalny sposób zagrożeniem.
Na szczęście po wzroku Louisa widział, że ten też kontrolował sytuację, nie będąc obojętnym na to co się dzieje.
W ich rodzinie pojawiło się naprawdę wiele szczeniaków. Miło było widzieć jak pojawia się powoli kolejne pokolenie, a kwestią czasu było kolejne powiększenie się go.
- Ocho, już za dużo innych zapachów - Harry z łatwością przejął Kenzo, który wyjątkowo jako pierwszy zaczął marudzić w ramionach Jay.
- Frank pewnie zaraz pójdzie w ślady brata - zapowiedział Louis, spoglądając na Anne.
- Właśnie widzę jak zaczyna marszczyć nosek - Anne powiedziała dość niechętnie, podchodząc powoli w stronę Louisa.
- Wszystko jest dla nich nowe - Louis był tego świadomy - Ale dobrze sobie poradzili z taką ilością osób.
- Bardzo dobrze - Harry kilka razy z czułością ucałował policzek swojego synka - Dobrze, że poczekaliśmy ze wcześniejszym przyjazdem, bo mógłby być gorzej.
- I tak nie mogliśmy się doczekać - zaśmiała się Jay - Ale w końcu mogliśmy ich poznać.
- Pierwsze spotkanie jest najbardziej emocjonujące - Harry podszedł do swojego męża i zanucił w stronę małego alfy, który wyjątkowo dłużej marudził od swojego brata.
- To prawda, ale dziadkowie chętnie będą pomagać - zapewnił Mark - Tak samo jak pomagaliśmy i dalej to robimy u Lottie.
- Wiemy tato, ale na razie potrzebujemy czasu tylko w naszym małym gronie - Louis bujał delikatnie małym ciałkiem w ramionach - Ale będziemy pamiętać.
- Chyba czas się zbierać - stwierdziła Lottie, wiedząc że chłopcy są zmęczeni i znając doskonale takie sytuacje - Wystarczająco wrażeń jak na pierwszy raz.
- Masz rację Lottie, dajmy już im odpocząć - Desmond poparł kobietę - Przecież jutro też dzień i możemy odwiedzić maluchy.
- Już bez tłoku dla nich - dodała od siebie Gemma, popierając pomysł.
- Dziękujemy, że to rozumiecie - Harry nie chciał otwarcie ich wypraszać z domu, mimo że już sam odczuwał ogromne zmęczenie.
- Wiemy jak jest - Lottie puściła im oczko, po czym z Lewisem zajęli się swoimi szczeniakami i udali do wyjścia.
Chwilę to trwało, ale już kilkanaście minut później małżeństwo zostało same z bliźniakami, które dosłownie na zawołanie przestały marudzić, co tylko potwierdzało ich przypuszczenia. Zmęczone szczenięta, to złe szczenięta.
Harry wtedy mógł ich w spokoju nakarmić, a ci jeden po drugim zasypiali dosłownie w czasie jedzenia. To tylko pokazywało jak dużo swojej energii zużyli.
- Geny tatusia na sto procent - szepnął brunet, tuląc do piersi oba szczenięta, lubiąc ich ciężar na sobie.
- Są mieszani - protestował alfa - Są naszą uroczą mieszanką.
- Mieszanka mamy i taty? - spojrzał jak mógł na śpiących chłopców - Może trochę racji masz.
- Jak będą starsi to dopiero zacznie wychodzić co i jak - alfa czuwał przy ich boku - Zmienią się jeszcze i to mocno.
CZYTASZ
When We Were Young
FanfictionDzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają, ale kompletnie odmienieni, ze swoimi bagażami pełnymi doświadczeń... Czy było możliwe, aby dwa odmi...