Wspólnie wybrali szpital, który obaj czuli że jest najlepszy. Może i poród w prywatnej placówce nie był tani, jednak ta posiadała wszystko czego oni wymagali.
Louis czuł mimo wszystko większą ulgę, wiedząc że jego bliscy będą w najlepszych rękach, w końcu chciał aby wszystko przeszło pomyślnie.
Przyszły też w międzyczasie pierwsze luźne rozmowy o imionach, co okazało się cięższe niż obaj sądzili. Nie chcieli nic popularnego, ale też nic wymyślnego.
- Na pewno nie nazwiemy naszych dzieci tak jak Elon Musk to zrobił - prychnął Harry, po przeczytaniu kolejnej bzdury, jaką jeden z najbogatszych ludzi na świecie napisał.
- To głupota - pokręcił głową Louis - Trzeba pamiętać, że oni pójdą do szkoły i nie chcemy nieprzyjemności od rówieśników.
- Więcej niż głupota - odłożył telefon - I internet wciąż szaleje przez nasze szczeniaki.
- Naprawdę? - zdziwił się - Że ludziom się to nie znudziło.
- Nazywają je baby Tommo - dodał - Urocze, nie powiem że nie.
- Wiesz co by się działo, jakby dowiedzieli się, że ich jest dwójka - prychnął pod nosem - Świat chyba nie jest na to gotowy.
- Kompletnie nie, nawet bardziej niż ty - zaczął się odrobinę droczyć.
- Ze mną już jest lepiej - przypomniał - Już jest bardziej podekscytowanie niż strach. Choć dwójka dalej brzmi jak wyzwanie.
- Będzie spore - spojrzał na wypukłość - Jestem już tak duży, że nawet nie mam siły chodzić na nasze spacery. A plecy umierają.
- Mamy połowę czerwca, jeszcze trochę - uniósł kącik ust - A ja mam zaraz mecz wyjazdowy...
- Jadę - powiedział niemalże od razu, nie zastanawiając się nad niczym i głaszcząc Clifforda, który akurat podszedł.
- Najpierw lekarz - zaznaczył - Potem decyzja. Na szczęście do Francji, więc w razie co pojedziemy i odpuścimy samolot.
Zielonooki pokiwał głową zadowolony, następnego dnia omega też siłą wyciągnęła Louisa z domu, w jego jedyny, pełny dzień wolny od jakiegoś czasu. Louis śmiał się, że jest pełna energii w przeciwieństwie do poprzedniego dnia, gdzie wiele dolegliwości dawało o sobie znać.
Nie wiedział kompletnie gdzie brunet go prowadzi, ale sam widok takiego Harry'ego, sprawiał że szedł bez marudzenia, trzymając w jednej dłoni, tą omegi, a w drugiej smycz Clifforda.
- Coś ty wymyślił? - spytał w końcu.
- Zaraz się przekonasz - odpowiedział tajemniczo, kiedy kierowali się do wyjścia z parku.
- Brzmi serio tajemniczo - westchnął, ufając brunetowi z całego swojego serca.
- Na pewno się nie spodziewasz - tego był pewien, kiedy przeszli w końcu do celu - To jest wytwórnia i mam sale nagrań wynajętą na kolejne trzy godziny...
- Będziesz nagrywał piosenkę? - spojrzał na męża, rozszerzając oczy, bo rzeczywiście się tego nie spodziewał.
- Właśnie to zamierzam zrobić, a ty z Cliffordem będziecie moim oparciem - wyszczerzył się, ukazując dołeczki w policzkach.
- W takim razie czeka nas dobra zabawa i trochę pracy - uniósł kącik ust - Nie mogę się doczekać, żeby usłyszeć twój głos w pełnej piosence.
- Miałem tyle miesięcy, żeby się przyszykować i nie zawiodłem się - jego dziennik był pełen świeżych tekstów, pomysłów, a głowa melodii.
Zaraz weszli do studio, gdzie Harry wpisał się na listę i dostał klucz do zarezerwowanego miejsca. Byli tam pierwsi, jeszcze przed producentem, który miał czuwać nad nagraniami i ładnie zgrać muzykę z głosem omegi.
CZYTASZ
When We Were Young
FanfictionDzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają, ale kompletnie odmienieni, ze swoimi bagażami pełnymi doświadczeń... Czy było możliwe, aby dwa odmi...