XXXVIII

556 84 3
                                    

W ten piątek wyjeżdżam na kilka dni, w odwiedziny do drugiej autorki wszystkich ff na moim profilu, jak i najlepszej przyjaciółki 🥹

Nawet nie wiecie, jak mnie cieszy możliwość częstrzego spotykania się z Olą, a poznałyśmy się tutaj, na wattpadzie te kilka długich lat temu.

ziallxziall zawsze będę wdzięczna za twoją notkę, która sprawiła, że zaczęłyśmy ze sobą pisać. Kocham 💙

🐾🐾🐾🐾🐾

Obaj siedzieli podekscytowani w samochodzie, jadąc do Doncaster z najświeższymi wydrukami z USG dla swoich rodziców. Harry zdecydowanie był widoczny i tylko bluza Louisa ukrywała coś jeszcze.

W uszach Louisa były wciąż słyszalne rytmy serduszek ich szczeniaków, nie mógł się nacieszyć tym dźwiękiem, który mówił jak silne one były.

W domu rodzinnym Tomlinsonów przywitał ich jak zawsze chaos, cisza była tam czymś bardzo rzadkim. Lottie przyjechała już z dzieciakami, dlatego Lucky prędko pojawił się na przedpokoju, zawsze ciekawy wszystkiego.

- Mój mały Lucky, wujek tęsknił - Louis prędko zagarnął chrześniaka w ramiona i wycałował policzek chłopca, wprawiając go w tym w śmiech.

- Wyczuł cię na kilometr - Lottie pojawiła się na przedpokoju.

- W końcu to ulubiony wujek wrócił - Harry skomentował, uśmiechając się znacząco do Lottie - Lou już wie.

- Już tyle czasu, że liczyłam na to mocno - uśmiechnęła się - Tak się cieszę! Więcej szczeniaków - nachyliła się, by szepnąć do nich.

- O wiele więcej - Harry mruknął, spoglądając z miłością w oczach na Louisa.

- Tak, a dziś podzielimy się wielkimi wieściami ze wszystkimi - skinął z uśmiechem, nie zdradzając jednocześnie nic, a nic.

- Acho - Lucky powiedział, przejmując te słowo od najmłodszych bliźniąt.

- Ja też tęskniłem kumplu - poprawił sobie szczeniaka w ramionach - Dawno się nie widzieliśmy.

- No trochę racji masz braciszku - Lottie nie omieszkała skomentować.

- Moi synkowie już przyjechali. Anne, Des, nasi synkowie są - Jay szybko wyłapała, stając w wejściu i uśmiechając się szeroko.

- Jesteśmy - zaśmiał się alfa - Dajcie nam tylko zdjąć buty i kurtki. Zaraz się przywitamy ze wszystkimi.

Lottie przejęła synka, a para spojrzała po sobie, wiedząc że jak Harry się rozbierze z wierzchnich rzeczy to jego zmieniony zapach dojdzie do innych.

- Piekarnik! - Gemma zawołała na zawołanie, a Anne i Jay spojrzały po sobie, jakby miało się przypalić coś ważnego i uciekły do kuchni, co rozgoniło na ich szczęście tłum na chwilę.

- Dziękuję Gemms - Harry uśmiechnął się delikatnie, pocierając swój brzuszek, jak tylko Louis wziął z jego dłoni kurtkę.

- Nie ma problemu - podeszła do brata, aby go ostrożnie uścisnąć.

- Dobrze cię widzieć - przytulił mocniej siostrę, a ta wyczuła napiętą skórę, sądząc po jej sapnięciu.

- Duży ten brzuszek - zauważyła - Szczeniak dobrze się rozwija? Może to mały alfa.

- Możliwe, że tak - zachichotał - Jest wszystko naprawdę książkowo, Lou nas bardzo pilnuje - wskazał na partnera, który już na nich spoglądał oceniającym wzrokiem.

- Bardzo dobrze, alfa się musi tobą odpowiednio opiekować - zaśmiała się lekko - Dobrze was widzieć szczęśliwych.

- Nikt lepiej się nim nie zajmie niż ja - niebieskooki potwierdził, łapiąc chwilę później męża w biodrze - Chodźmy do salonu.

When We Were YoungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz