XIX

596 97 1
                                    

Louis przez te kilka dni zrozumiał, jak bardzo samotność nie była dla niego. Jego samopoczucie pogarszało się, kiedy wracał z treningów do pustego domu.

Życie samotnika kompletnie nie pasowało do jego osoby, o czym w tym momencie jeszcze mocniej się przekonał.

Zatroskany Harry za to przekonał go, aby wyszedł kilka razy gdzieś ze znajomymi z drużyny, w końcu jeśli mieli dobrze współpracować, ich kontakt też musiał być bez zarzutu.

To wyszło na dobre, bo wyszli praktycznie wszyscy razem do pubu, gdzie zajęli dogodny kąt będąc głośno, grając w bilard oraz rzutki i bawiąc się naprawdę świetnie.

Wysłał nawet kilka krótkich filmików Harry'emu, chcąc tym też pokazać że jest cały i dobrze się bawi.

Drużyna była w porządku, czuł się coraz swobodniej co tylko pomagało mu pokazywać swoje umiejętności. Musiał nauczyć się grać z nimi, jako z zespołem.

- Mam nadzieję, że mimo naszej krótkiej znajomości to pojawisz się na moim ślubie i weselu - Olsen, jeden z alf, z którym najszybciej złapał kontakt, powiedział klepiąc go po ramieniu.

- To miłe z twojej strony, jasne, bardzo chętnie. Nie mamy z chłopakiem w Manchesterze praktycznie żadnych bliższych znajomych - szatyn się wyszczerzył od ucha do ucha.

- W takim razie na następny trening przyniosę ci zaproszenie z osobą towarzyszącą - zupełnie nie miał z tym problemu.

- Świetnie. Długo jesteś ze swoją omegą? - zagadał alfa.

- Od szkoły średniej. Było ciężko, kiedy zaczynałem karierę, ale ona wytrwała przy moim boku - szczęście widniało w oczach mężczyzny - Za bardzo się kochaliśmy, żeby się rozstać przez przeciwności losu.

- Cudowna historia, musiała wiele poświęcić - uśmiechnął się Louis - Długoletnie związki to coś godnego podziwu...

- Tak działa miłość - nie bał się mówić o swoich uczuciach przy innych alfach - Do tego mamy dwie cudowne córeczki, są diabełkami ale moimi.

- Szczeniaki, cudownie - trzymał tempo w rozmowie, będąc nadzwyczaj w świecie ciekawym - Bliźniaczki czy z różnych lat?

- Bliźniaczki, przez co jeszcze się w jakiś magiczny sposób bez słów porozumiewają - przymknął powieki - Zaraz ci pokażę zdjęcie mojej rodziny, jak chcesz.

- Jasne - zgodził się - Mam wśród rodzeństwa dwie pary bliźniąt, to szalone.

- Szalone, ale wyjątkowe na swój sposób - wyciągnął telefon i zaraz Louis miał przed sobą fotografię blondwłosej kobiety, która trzymała na kolanach roześmiane dziewczynki, te nie wyglądały na więcej niż pięć lat.

- Urocze, podobne do twojej narzeczonej - stwierdził - Ja na razie spełniam się jako wujek dla mojego siostrzeńca.

- Własny szczeniak to inna magia, poczujesz to jak zostaniesz tatą - uśmiech nie znikał z jego warg, kiedy ciągle przyglądał się zdjęciu.

To nie była typowa rozmowa na imprezie, ale im to nie przeszkadzało. Louis czuł, że znalazł pierwszego przyjaciela w grupie.

Do mieszkania wrócił naprawdę późno, było grubo po północy, jednak niczego nie żałował. Napisał szybką wiadomość do Harry'ego nawet, chcąc by brunet był spokojny.

Jedynie czego nie spodziewał się to to, że znajdzie śpiące ciało omegi w swojej sypialni, przez chwilę nawet  myślał, że to omamy wywołane przez wypity alkohol.

Dopiero po chwili uśmiechnął się, czując przyjemne ciepło rozlewające się w klatce piersiowej. Jego omega tam była i nie mógł być bardziej szczęśliwy.

When We Were YoungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz