VIII

714 117 60
                                    

To co, ponownie duża aktywność rozdział jutro/ pojutrze?

Deal?

Harry stał przed budynkiem, jego samochód był już zaparkowany w bezpiecznym miejscu, a na jego ramieniu spoczywała torba.
Był w Londynie, a uśmiech sam mimowolnie wpychał się na jego wargi, czując że coś się w nim zmienia.

Chrząknął i dopiero po chwili wybrał numer Louisa, włączając od razu video rozmowę i kierując kamerkę na siebie.

Czekał dość długo z połączeniem, które nie zostało odebrane za pierwszym razem. To go trochę zaniepokoiło, nie minęły dwie minuty jak połączenie pojawiło się na jego telefonie. Louis.

Prędko odebrał, a na ekranie zaraz pojawił się obraz mężczyzny, który widocznie leżał w swoim łóżku i wyglądał na zaspanego.

- Dzwoniłeś - przeczesał swoje włosy i spojrzał w kamerkę.

- Tobie też dzień dobry - nie mógł się napatrzeć - Ostatnie dni mnie ignorowałeś - przeskakiwał z nogi na nogę.

- Miałem masę ciężkich treningów - westchnął - Przepraszam, dosłownie spałem dwie godziny po porannym treningu, a muszę wieczorem pobiegać jeszcze.

- Złapałem trochę sprawy w swoje ręce - przestawił kamerkę na tylną i nakierował ją na budynek, w którym mieszkał alfa.

- Co? - zmrużył oczy - Co ty robisz w Londynie!? - poderwał się z miejsca.

- Gemma przekonała mnie, że nie powinienem się użalać nad sobą i przyjechać do ciebie - jego serce mocniej zabiło, widząc pozytywną reakcję szatyna.

- Dzwonię na portiernię żeby cię wpuścili - wyraźnie wstał z łóżka i przemieszczał się.

- W takim razie dostaję się już do budynku, już się mnie nie pozbędziesz Lou - przestał spoglądać w kamerę i sam zaczął kierować się w stronę klatki.

Louis zdążył się rozłączyć w tym czasie. Osoba na portierni wiedziała, że będzie i pokierowała go odpowiednio z miłym uśmiechem.

Jak się okazało, Louis mieszkał na dziesiątym piętrze przez co skorzystał chętnie z windy, która szybko go tam przetransportowała. Na piętrze były raptem trzy mieszkania i jak na zawołania drzwi jednego z nich otworzyły się, a w progu stał Louis w samych sportowych spodenkach.

- Niespodzianka - powiedział głupio, czując jak ten widok zapiera mu dech w piersiach, a oczy mimo wszystko skanowały ciało i tatuaże mężczyzny.

- Najlepsza jaką mogłem dostać, chodź do środka - ponaglał go.

- Już, już - przyspieszył swoje kroki, zaraz znajdując się w nowoczesnym wnętrzu, a drzwi zostały za nim zamknięte.

Louis od razu go objął, przyciskając go do swojego ciepłego ciała. To był zwykły uścisk, a sprawił przyjemne ciepło w ciele omegi.

- Lou - przymknął powieki, zaciskając mocno dłonie na jego ciele - Loueh, tęskniłem. Twój zapach...

- Ja też, naprawdę - powiedział - Po prostu miałem ciężki tydzień i przepraszam.

- Nie masz za co, to ja za dużo myślę - schował nos w jego karku i wziął głęboki oddech, cicho jęcząc na przyjemny zapach.

- Nie, nie. Powinienem był dawać znać, napisać cokolwiek - trzymał omegę przy sobie.

- Tylko troszkę było mi smutno - pozwolił sobie na szczerość - Ale teraz jest już lepiej.

- Cieszę się, że jesteś - szepnął i zaraz odsunął się od młodszego, by ująć jego policzki i połączyć usta.

Harry jęknął tym razem głośniej, dosłownie przybliżając się do Louisa tak, że stykali się swoimi ciałami.

When We Were YoungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz