IV

704 115 33
                                    

Kolejny dla was!

Przeżywam właśnie drugie w swoim życiu załamanie pokoncertowe, zostawicie coś po sobie to jutro next?


*wspomnienie*

Louis czuł adrenalinę po ostatnim gwizdku. Udało im się wygrać mecz, co pozwalało im na dalsze rozgrywki w sezonie. Jego klatka piersiowa szybko unosiła się i opadała, a kumple z boiska zaraz obejmowali go ciasno krzycząc i ciesząc się.

Kochał piłkę i emocje z nią związane, do tego jego wzrok mimowolnie szukał znajomej sobie sylwetki, i kiedy tylko spostrzegł cieszącą się w głos omegę, skaczącą w miejscu z szerokim uśmiechem, jego alfa zadrapał.

Harry zawsze był na trybunach, czuł jego wsparcie, zarówno po wygranej jak i po przegranej. To było coś wyjątkowego, ich relacja od samego początku była bardzo bliska.

Ich oczy się spotkały i omega momentalnie pomachała w jego stronę. Harry był tym beztroskim i uroczym, a on to kochał w nim. Kochał...

Potrzebował jak najszybciej znaleźć się przy omedze. Zostawił kolegów, którzy dalej cieszyli się z wygranej i zszedł z boiska, kierując się za trybuny. Czuł i wiedział, że Harry go obserwuje i pójdzie za nim.

Za dobrze znał młodszego, znalazł się na ich miejscu, w kącie trybun, gdzie nikt ich nie mógł dojrzeć. Minęło dosłownie pięć minut, kiedy poczuł ten słodki zapach, a później doszedł do niego dziwek kroków omegi.

- Wygraliśmy! - Louis nie ukrywał ekscytacji.

- Zrobiliście to! Byłeś cudowny - Harry w końcu nie wytrzymał i wbiegł w jego ramiona.

- Widziałem jak mi kibicowałeś - złapał mocno młodszego, nie dając im się przewrócić.

- Nie mógłbym inaczej - przypomniał - Kocham oglądać twoją grę i widzieć pasję w twoich oczach.

- Najlepsze wsparcie - postawił młodszego przed sobą, po czym bez dłuższego myślenia ujął jego policzki i niespodziewanie połączył ich usta.

Harry niemal od razu, z sapnięciem i dość niezdarnie oddał pieszczotę, tuląc się przy okazji do alfy. Louis tym zyskał pewność siebie, prowadząc ten delikatny, pełen niepewności pocałunek.

🐾🐾🐾🐾

- Po tym długo ukrywaliśmy przed przyjaciółmi, że jest coś między nami. Chcieliśmy dać temu czas - wypuścił powietrze Louis - Czasem chciałbym się cofnąć w czasie.

- Kochałem wszystkie te małe pocałunki, czy dotyki. Były dla mnie wyjątkowe - zielone oczy rozbłysły - Ja też chciałbym wrócić do tamtych czasów, zmienić kilka rzeczy.

- Wszystko wydawało się jakieś prostsze, co? - uśmiechnął się - Dorosłe życie jest zbyt skomplikowane.

- I cholernie niesprawiedliwe - przyciągnął nogi do swojej klatki piersiowej.

- To też - zgodził się - Powinieneś wpaść na mój mecz - zagadał ostrożnie - Jeśli masz oczywiście ochotę.

- Chciałbym, ale tłum... Nie chcę aby ktoś mnie rozpoznał. Ludzie zadają niewygodne pytania - zacisnął szczękę - Ukrywałem się w domu przez prawie trzy lata, przez to wszystko, Gemma miała mnie dość.

- Rozumiem. Jedyne co mógłbym ci zapewnić to trybuna VIP, Liam i Zayn też mogliby wpaść. Miałem zamiar ich zaprosić. Nie nalegam, proponuję. I nie potrzebuję odpowiedzi dziś - dodał.

- Pójdę - pokręcił głową, widząc jak Louisowi mimo wszystko przygasły oczy - Ale liczę na to, że po meczu do nas dołączysz.

- Nie widzę innej opcji - uśmiechnął się - Będziecie moimi honorowymi gośćmi.

- No ja myślę - szturchnął dłonią alfę - W końcu jestem twoim byłym, należy mi się coś - puścił w jego stronę oczko.

- Racja - nie negował tego, jednak zaśmiał się porządnie.

Brunet uśmiechnął się jedynie szerzej, przyglądając się z błyskiem w oku Alfie. Doceniał tę chwilę, naprawdę to robił, ale jego omega drapała, pragnąc więcej.

🐾🐾🐾🐾🐾

Fryzjer i wyjście na spotkanie klasowe, naprawdę ruszyły go do przodu. Dalej nie był zbyt chętny na wychodzenie, jednak trzymał kontakt z Lousiem, a także z Zaynem i Liamem, co dodawało mu pewności siebie. Nie czuł się też tak bardzo samotny jak wcześniej.

Gemma była szczęśliwa, widząc swojego brata robiącego tak ogromne kroki, naprawdę zaczynała się o niego martwić, ale teraz w końcu odetchnęła z ulgą. Możliwe też, że się popłakała i Harry musiał ją dobre pół godziny uspokajać.

- Twoje nerwy źle będą działać na szczeniaka - przypomniał Harry, kładąc dłoń na jej brzuchu.

- A-Ale t-to pozytywne łzy - jęknęła w głos - Kocham cię Hazza, mój mały braciszku.

- Twoje hormony są naprawdę szalone - wypuścił powietrze, mając cały czas uwagę na siostrze.

- Jak będziesz sam w ciąży to zrozumiesz - otarła swoje policzki.

- Zobaczymy czy będzie mi to dane - kaszlnął momentalnie, czując dziwną gulę w gardle.

- Och braciszku - teraz to ona mocno go uścisnęła - Będziesz miał swoją piękną rodzinę, obiecuję ci to.

- Najpierw zostanę najlepszym wujkiem na świecie - nacisnął delikatnie ma brzuszek siostry - Uparci jesteście z tym, żeby nie znać płci.

- Jest ciekawiej, a przy okazji nie dostajemy dziesiątek typowych dla danej płci ciuszków - wzdrygnęła się momentalnie.

- No tak. W zasadzie tak - uśmiechnął się na kopniaka jaki dostał od malucha w brzuchu.

- Lepiej opowiadaj mi, jak się rozwija twoja relacja z Louisem - ponagliła brata.

- Mam wrażenie jakbyśmy się jednocześnie znali i poznawali od początku - wypuścił powietrze - To... Dziwne.

- Rumienisz się, stara miłość nie rdzewieje? - przybliżyła się odrobinę do Harry'ego i palcem szturchnęła jego policzek.

- Wszystko ze szkoły średniej jakby wróciło - wiedział, że komu jak komu, ale Gemmie może powiedzieć wszystko - On po prostu pojawił się i moja omega znowu zwariowała.

- Może jednak byliście dla siebie przeznaczeni, ale za mało o to walczyliście, byliście wtedy jeszcze dziećmi - złapała dłoń drugiej omegi - Teraz musicie złapać swoją drugą szansę.

- Nie wiem, miał narzeczonego w tym czasie - zamrugał parę razy, starając się odgonić łzy.

- Miał, ale nie znaczy że o tobie zapomniał jego wilk. Po prostu wasze drogi się rozeszły - uniosła palec w górę - Walcz Harry, walcz o jego serce, bądź samolubny.

- Nie wiem, czy mam na to siły Gems - kaszlnął - Do tego będzie mieszkał w Manchesterze, niby niedaleko, ale jednak.

- Skoro mówisz że będzie, to może jeszcze nie podjął decyzji. Spróbuj Harry, daj sobie w końcu szansę na szczęście. Dla mnie, dla siebie - poprosiła - Obiecaj mi, obiecaj że spróbujesz.

- Spróbuję - wyrzucił z siebie - Ale nie zabronię mu spełniać marzeń związanych z piłką, wiem jak wiele na to pracował.

- A ktoś mówił o zabronieniu mu tego robić? Po prostu możecie znaleźć dobre rozwiązanie kochanie - sapnęła oburzona, że Harry mógł pomyśleć inaczej - Dalej Harry, odpicuj się na mecz i pokaż Louisowi, co może mieć jeśli tylko zawalczy!

🐾🐾🐾🐾🐾
Kola💙💚💙

When We Were YoungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz