II

748 106 89
                                    

Prawie 3 tyś słów!

To co, duża aktywność i kolejny jutro lub pojutrze?

Gemma nie odpuściła i w dzień spotkania klasowego przyszła do brata dopilnować, aby ten odpowiednio wcześniej zaczął się zbierać. Obiecała mu też, że w razie potrzebny z nim pójdzie, więc była gotowa na każdy scenariusz.

Harry wiedział że nie miał odwrotu, kiedy ta zagroziła mu, że nie zostanie chrzestnym maleństwa, a to było dla niego marzeniem, odkąd nie miał swoich szczeniąt i jego omega mocno nad tym ubolewała.

Co nie oznaczało, że nie namarudził się przy tym, bo zrobił to, za co dostał kilka uszczypnięć czy szturchnięć ze strony Gemmy.

- W końcu wyglądasz jak człowiek - poprawiła kołnierzyk przy koszuli brata - Dawno cię takiego nie wiedziałam.

- Trochę już minęło od momentu, kiedy miałem się po co stroić - skrzywił się na to, jak jego głos zabrzmiał.

- Jak myślisz, będzie sporo osób? - kobieta całkowicie zmieniła temat - Liczysz na kogoś, że tam będzie?

- Louis - imię niespodziewanie wyszło z jego warg, a policzki zaczerwieniły się, ponieważ zdecydowanie nie miał zamiaru powiedzieć tego imienia.

- Louis? - powtórzyła - To ten alfa, z którym spotkałeś się kilka razy w ostatniej klasie?

- Ten sam - spojrzał w bok - Ale to nie jest ważne - wypuścił oddech przez nos - Pewnie ma męża i gromadkę dzieci.

- To ten wiek kiedy różnie bywa - wzruszyła ramionami - Gotowy?

- Nigdy nie będę - spojrzał na zmęczoną twarz siostry - Ale ty może jednak zostań u mnie w domu. Nie oszukasz mnie, jesteś wykończona, pewnie szczeniak nie dał ci spać w nocy.

- Maluch wiercił się za każdym razem jak się kładłam do łóżka - wypuściła ciężko powietrze - Uspokajał się jak chodziłam i go kołysałam.

- Dlatego odpocznij sobie, pojadę sam do restauracji, dam radę - potarł jej bok - Już nie ma powrotu.

- Będę tu czekała. Opowiesz mi wszystko jak wrócisz - uśmiechnęła się łagodnie - A w razie co będę pod telefonem.

- Dobrze pani kapitan - spojrzał ostatni raz na to w co jest ubrany.

Odwlekał wyjście jeszcze przez dziesięć minut, aż Gemma po prostu go wykopała z jego własnego apartamentu.

Uber już na niego czekał, a przez całą drogę na miejsce spotkania czuł stres, który kłębił się mocniej i mocniej na jego sercu i żołądku.

Nie wiedział czego się spodziewać. Restauracja, pod którą wysiadł wydawała się być przyjemna i dość kameralna, co było dużym plusem.

Odliczył chyba do trzydziestu, kiedy jego nogi dopiero pokierowały się do wejścia. W środku zauważył kilka znajomych twarzy, które stanowczo były bardziej dojrzałe niż pamiętał.

On sam wiedział, że dość się zmienił od czasów szkoły średniej. Nie był już tą samą drobniutką, uroczą omegą.

Poczuł ulgę, kiedy jego starzy znajomi normalnie na niego zareagowali, a on mógł zamienić z nimi kilka zdań, nim zaczął szukać przy stole plakietki ze swoim imieniem.

I oczywiście, stało się to o czym nie pomyślał. Jego grupa zawsze uwielbiała się droczyć z nim i Louisem, przez co na wszystkich projektach i wyjazdach lądowali magicznie razem.

Po latach nic się nie zmieniło i ci osadzili go obok jego starego zauroczenia.

Jednak alfy nie było w zasięgu jego wzroku. Już sam nie wiedział czy bardzo chciał go zobaczyć, czy wolałby już rozczarowanie związane z tym że szatyn się nie pojawi.

When We Were YoungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz