XXXIII

576 86 0
                                    


Mieli wiele zabawy, wysyłając zaproszenia na ślub na maile wszystkich, kogo chcieli na swoim weselu, przez co długo nie musieli czekać aż ich telefony dosłownie nie przestawały dzwonić, a smsy zalewały ich skrzynki.

Jay nie patyczkowała się dzwoniąc natychmiast na wideo i żądając wyjaśnień ze strony narzeczonych. Nikt nie spodziewał się, że ten ślub nastąpi tak szybko.

- Już mi się spowiadać Louis William Tomlinson i Harry Edward Styles - powiedziała swoim srogim tonem głosu - W końcu raczyliście odebrać.

- Cześć mamo, ciebie też dobrze widzieć, rozumiemy że dostałaś wiadomość i cieszysz się z nami - powiedział alfa z całkowitym spokojem.

- Louis - powiedziała groźniej - Nie próbuj mi tu iść z sarkazmem szczeniaku.

- Wysłaliśmy zaproszenia na nasz ślub, to zauważyłaś tak? - westchnął, poważniejąc lekko.

- Oczywiście, że tak! Ale mieliście się nie spieszyć dzieci - przypomniała to, co Louis zawsze mówił, kiedy rozmowy kierowały się na ten temat - Harry jest w ciąży?

- Mamo nie - pokręcił głową alfa - Nie bralibyśmy ślubu tak na szybko tylko z powodu szczeniaka. Po prostu obaj bardzo chcemy być małżeństwem. Tak wyszło, rozmawialiśmy na wakacjach i to był pierwszy wolny termin, gdzieśmy wszystko się zgrywało.

- Och - wyraźnie złagodniała na słowa syna - Wasze wilki do tego ciągną, nie powinnam się w sumie dziwić co do tego.

- To w pełni świadoma decyzja. Jesteśmy jej pewni i oboje tego chcemy - powiedział z pewnością siebie w głosie.

- Louis ma rację Jay, po prostu chcemy być już małżeństwem, za dużo i tak straciliśmy przez te dziesięć lat rozłąki - Harry złapał dłoń narzeczonego i spojrzał na niego, a jego policzki jeszcze były czerwone przez sugestie przyszłej teściowej.

- Ponad dziesięć lat, to za dużo, a naprawdę wierzymy że to przeznaczenie. Za wiele rzeczy nas w tym utwierdza - ich oczy spotkały się i nie chciały rozłączyć.

- Widać to po was gołym okiem kochani - kobieta westchnęła z czułością - Mam też nadzieję, że przyjedziecie na dniach, dzieci za wami tęsknią.

- Wiemy, że ty za nami tęsknisz - Louis zaśmiał się - My za wami też i wpadniemy, tak myślę. Wykorzystamy jeszcze moje wolne.

- Ale zrobisz swoje popisowe ciasto dla swoich synków? - Harry odrobinę się droczył, już się tak nazywając.

- Oczywiście, specjalnie dla was będzie. I dostaniecie na wynos - zaznaczyła, nie zaprzeczając też temu co powiedział Louis.

- Ale już wiem po kim mam upartość co do działania - szatyn dodał od siebie - Dziesięć połączeń w ciągu dwóch minut mamo, jesteś niemożliwa. Pewnie gdybym nie odebrał, to byś jutro była pod naszymi drzwiami.

- Jutro... Nie doceniasz własnej matki - prychnęła - Zaskoczyliście nas. Co miałam zrobić?

- Napisać gratulacje czy coś - pokręcił głową na rodzicielkę, wiedział że ta była czasem w gorącej wodzie kompana.

- Louis, Louis - powiedziała wolno - Kiedyś doświadczysz na własnej skórze jak to jest dostawać tak ogromne wiadomości.

- Może masz rację mamo, ale do tego daleko - Louis objął ramieniem swojego narzeczonego - A teraz po prostu bądź szczęśliwa dla swoich synków - podłapał to jak Harry wcześniej powiedział.

- Jestem bardzo szczęśliwa - zapewniła - To będzie na pewno cudowna uroczystość, nie możemy się doczekać.

- Zwłaszcza, że odbędzie się w pałacyku, w którym się zakochaliśmy z Lou - zielonooki oparł głowę na ramieniu alfy.

When We Were YoungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz