XXXVII

562 97 15
                                    

To co, dużo komentarzy i jutro next?

- W końcu w domu - jęknął Louis, przekraczając próg, gdzie od razu Clifford przywitał go bardzo energicznie.

- Na pewno nie było cię kilka dni? Bo czułem jakby to był miesiąc - Harry stanął w za dużej bluzie, blisko schodów prowadzących na górę, a na jego ustach widniał mały uśmiech.

- Mam to samo, tęskniłem tak bardzo za tobą i Cliffordem - wyburczał, rzucając torbę na podłogę.

- No ja myślę - w kilku krokach podszedł do Louisa i go przytulił, bardzo delikatnie, szczególnie zważając na siłę uścisku.

- Od razu mi lepiej, mój alfa zrobił się momentalnie spokojniejszy - wziął głęboki oddech, łapiąc tym swój ulubiony zapach. Zapach domu, jego omegi.

- Zrobiłem nam gniazdo, wiesz? Żebyśmy mogli być skąpani w naszych zapachach - potarł z czułością plecy Louisa.

- Wiesz jak uszczęśliwić alfę po rozłące - zaśmiał się i odsunął - Ale wygraliśmy mecz, dobrze nam idzie. Umyję ręce i będę mógł się wpakować do gniazda.

Harry skradł jeszcze czuły pocałunek z warg alfy, nim pozwolił mu odejść, a sam skierował się do głównej sypialni, gdzie znalazł sobie dumne miejsce na środku gniazda. Louis wrócił po kilku minutach, zdejmując z siebie bluzę i od razu położył ją blisko omegi, wiedząc że to ją zadowoli.

- Nie powiem temu nie - ułożył materiał bardzo blisko swojej głowy, a jego nos poruszył się kilka razy, biorąc głębokie oddechy - Alfa?

- Mmm? - mruknął, przymykając na chwilę powieki, po zajęciu dla siebie wygodnego miejsca.

- Chciałbym z tobą porozmawiać, wiesz? - zaczął się bawić jego włosami - Bardzo długo czekałem, aby to zrobić.

- Tak? O czym? - uchylił powieki, spoglądając tym w zielone oczy.

- O tym, co szykuje nam przyszłość - powiedział powoli - I to całkiem niedługa, pamiętasz? Sam mówiłeś, że wrócimy do rozmowy o szczeniakach po ślubie...

- Oh, no tak, mieliśmy wrócić do tego - skinął ostrożnie Louis.

- Bo tak się składa - wziął głęboki oddech - Że będziesz tatusiem? - złapał dłoń męża i ułożył ją na swoim brzuchu - I jestem już w dwunastym tygodniu kochanie, nowy rok...

- Nowy rok, ciąża? - uchylił usta zaskoczony i dosłownie na chwilę zastygł.

- Mhm, nic złego się nie dzieje, ciąża dobrze przebiega. Książkowo - czuł, że musi zapewnić o tym swojego ukochanego.

- Dwunasty tydzień? Tak daleko? - chrząknął i usiadł w gnieździe, cały czas patrząc na bruneta.

- Tyle już minęło odkąd się ten rok zaczął - przypomniał, układając dłoń na udzie partnera i zaciskając ją - Spójrz - uniósł koszulkę - Brzuszek malutki. Rozwija się...

- Nie było go kiedy wyjeżdżałem... Nie było? - niebieskie oczy zaszkliły się, kiedy spotkały się z tymi zielonymi.

- Wtedy kiedy się najadłem, teraz ciągle jest - potwierdził, nie przerywając ich kontaktu wzrokowego.

- Byłeś w ciąży podczas ślubu... - zamrugał parę razy, a kolejne informacje powoli do niego dochodziły - Alkohol?

- Miałem małą pomoc w innych omegach przy ukrywaniu wszystkiego - zdradził - Chciałem abyś się dowiedział w bezpiecznym momencie.

- Będziemy mieli szczeniaka - wyrzucił z siebie, a dłoń i ostrożnie, jakby nie dowierzał, położył na wypukłości.

- Mam jeszcze jedną niespodziankę - wypuścił oddech - Jakby... Mam ich dwójeczkę tam? Albo dwóch chłopców, albo dwie dziewczynki.

When We Were YoungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz