I kolejny dla was!
To co powiedzie, duża aktywność i jutro max pojutrze next?
Harry wstał zdecydowanie przed Louisem, a do tego wyspany jak dawno nie. To było szalone, ale jego omega wyciszyła się i uspokoiła.
Dłuższą chwilę poświęcił, na przyglądanie się Alfie, a palcami lewej dłoni uszczypnął skórę prawej, nie wierząc częściowo że to jego rzeczywistość a nie sen.
Szatyn miał na sobie zwykły t-shirt i bokserki. Tatuaże na rękach zostały wyeksponowane i mógł łatwo je obserwować.
Pamiętał, jak Louis marzył o tatuażach i się ich dorobił. Był bardzo szczęśliwy, widząc że szatyn spełnił tyle swoich marzeń.
Nie chciał budzić alfy, wiedząc że ten regeneruje się po meczu z poprzedniego dnia, delikatnie wstał z łóżka, zamierzając zrobić śniadanie dla nich.
Przy okazji szykowania wszystkiego, zadbał o to aby wziąć leki i przejść przez inhalację, którą starał się na bieżąco robić, co nieraz mu nie wychodziło.
Zajęło mu to chwilę, ale w momencie kiedy zalewał herbatę gorącą wodą, usłyszał kroki zbliżające się do niego.
Nim zdążył się obrócić, dwie silne dłonie wylądowały na jego biodrach, momentalnie się na nich zaciskając, a przez jego ciało przeszły dreszcze.
- Dzień dobry - głos pełen chrypy zabrzmiał przy jego uchu.
- Dzień dobry - odpowiedział, a jego głos był żywszy dzięki działaniu inhalacji - Dobrze spałeś?
- Mhm, masz wygodne łóżko - pocałował policzek omegi.
- A ty przyjemne ramiona do spania w - zadrżał delikatnie na uczucie przyjemności - Śniadanie już gotowe.
- Rozpieszczasz mnie - spojrzał na posiłek - Mój brzuch już się zaczął upominać o jedzenie.
- Śniadanie musi być pożywne, zwłaszcza dla piłkarza w kwiecie kariery - był zadowolony z tego, co przygotował.
- To prawda - zaśmiał się - Mam dużo ruchu.
- Bardzo dużo, aż za dużo. Czasem się boję że zabraknie ci energii, tyle biegasz na tym boisku - kręcił głową - A miałeś swego czasu szczęście co do złamań.
- Na szczęście nie ma to mocniejszego odbicia teraz - wiedział o co chodzi omedze - Oby obyło się bez kontuzji już.
- Oby, bo widzę jak dobrze ci idzie ten sezon - przyciągnął jeszcze Louisa do poprawnego pocałunku, nim popchnął go delikatnie w stronę zastawionego już stołu.
- Już się kończy. Za dwa tygodnie mamy ostatni mecz w Londynie i będę miał przerwę - wyjaśnił, kierując się potulnie do stołu.
- I jakieś większe plany co do przerwy? - dołączył do stołu, kiedy ich herbaty były gotowe - Chyba nie uciekniesz mi na drugi koniec świata?
- Muszę znaleźć mieszkanie - wymienił swój priorytet w tym momencie - I pojechałbym gdzieś odpocząć, ale sam nie wiem.
- Zapraszam do mnie, jakbyś nie miał dość naszego Donny - propozycja łatwo przeszła przez jego gardło, kiedy przyciągnął do siebie talerz i zaczął jeść.
- W zasadzie... Masz jakieś obowiązki tu na miejscu? - spytał, biorąc się za jedzenie.
- kompletnie nie, trochę żałosne to z mojej strony - doskonale sobie zdawał z tego sprawę, powinien ruszyć przez te trzy lata.
- Bardziej pomyślałem, że może wyjechalibyśmy gdzieś razem - zaproponował lekko - Wiesz, odpocząć i odciąć się trochę od tego co tu.
- Jeśli nie będziemy w dużych tłokach... Dlaczego nie? - w jego głowie wciąż krążyły słowa Gemmy.
CZYTASZ
When We Were Young
FanfictionDzielili razem przeszłość, a marzenia sprawiły że ich drogi dość prędko się rozeszły po wejściu we wspólną relację. Po latach ponownie się spotykają, ale kompletnie odmienieni, ze swoimi bagażami pełnymi doświadczeń... Czy było możliwe, aby dwa odmi...