XLVI

400 63 0
                                    

Nim się obejrzeli przyszły święta. Szczeniaki miały za sobą już kilka dobrych wizyt u lekarza, który sprawdzał czy dobrze się rozwijają. Ci rośli jak na drożdżach, dalej jednak Frank był lekko większy od swojego brata.

Harry również wracał do pełni sił po ciąży i lekarz zezwolił mu na delikatne ćwiczenia, aby mógł wzmacniać się i rozciągać.

- Lou - Harry kręcił z czułością głową na partnera, który nałożył mu dość spory kawałek ciasta marchewkowego, który de facto był tym ulubionym alfy i Jay je zrobiła na urodziny mężczyzny.

- Co? Lubisz to ciasto - alfa to doskonale pamiętał - Tak samo jak ja, a mama robi je popisowo.

- Jest najlepsze - potwierdził, przyjmując talerzyk od jubilata.

- Inaczej odczuwa się urodziny, kiedy ma się swoje szczeniaki, co? - Lottie zagadała w stronę brata.

- To jest jakby bardziej wyjątkowe - potwierdził Louis - Czasem to uderza, że oni naprawdę tu są i to nie sen. Jestem najszczęśliwszym alfą.

- Dobrze cię takiego widzieć synku - Jay potarła bok alfy, przechodząc obok niego - Kocham widok nas wszystkich zebranych. I ile wnucząt już mamy...

- Cała czwóreczka - potwierdził Louis - Kontynuujemy powiększanie rodziny jak widać.

- Piąteczka - Phoebe chrząknęła, a Louis niemalże nie wypuścił z dłoni swojego talerzyka, a jego twarz zrobiła się cała blada.

- A myślałam że Mark gorzej zareagował - Jay mruknęła, najwyraźniej już wiedząc dłużej.

- To dość... Wcześnie - kaszlnął Louis, starając się nie zakrztusić wypiekiem.

Harry za to zaczął kepać plecy Louisa ze zmartwioną miną, nie za bardzo przejmując się nową informacją, ponieważ doskonale wiedział że młoda Tomlinson pragnęła szybko swojej rodziny.

- Ale jesteśmy szczęśliwi i oboje tego chcieliśmy - zaznaczyła - To szesnasty tydzień już. Więc na przełomie maja i czerwca będzie kolejny maluch.

- Gratulacje, widać szczęście w twoich oczach - Harry zwrócił się do młodej kobiety.

- Jestem bardzo, chciałam być młodą mamą i to się spełnia - położyła dłonie na malutkiej wypukłości.

- To jest najlepsze - Daisy objęła swoją siostrę i musnęła czule jej policzek.

Louis uśmiechnął się lekko, kiedy zaczął się oswajać z informacją. Zdążył poznać chłopaka dziewczyny i był całkiem w porządku, miał nadzieję że tak zostanie.

Jeśli okazałby się zły, albo skrzywdzi jego siostrę, to przekona się jak wygląda sprawa z nadopiekuńczym bratem. Zwłaszcza, że szczenięta nie były zabawkami.

- I nie martwcie się, zwłaszcza ty Lou. To jeden maluszek - dodała Phoebe - Wysłałam właśnie na naszej rodzinnej grupie najnowsze zdjęcie USG.

- Dobrze dla was, że jeden. Dwójka jest naprawdę wymagająca. Nie żałuję niczego, ale jakbym był młodszy to chyba mocniej bym spanikował - przyznał.

- Młodszy i w innym zawodzie - Harry o dziwo potwierdził słowa partnera.

- Ja obstawiam małą omegę. Phoebe ma malutki brzuszek - Daisy rzuciła swój strzał - Do tego bliźniacze powiązanie mi o tym mówi.

- A ja jej ufam - Phoebe się zgodziła, dłonią masując wypukłość - Zawsze ma trafne zdanie.

- Wakacje będą jeszcze pełniejsze - powiedziała Lottie - Wtedy dopiero będzie rodzinny zjazd.

When We Were YoungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz