XXXII

557 89 0
                                    

Trzy dni po tym meczu Lottie rzeczywiście urodziła zdrową córeczkę, a Louis i Harry przejęli opiekę nad Lucky'm, aby małżeństwo mogło spokojnie przejść przez cały pobyt w szpitalu.

Ten czas, jakby uderzył w Louisa i jego wilka, widząc jak Harry szykował dla ich trójki jedzenie, jak karmił jego siostrzeńca, czy jak się bawili we trójkę. Clifford też pozwalał, aby chłopiec się z nim bawił, będąc naprawdę spokojnym.

Nawet nie mógł się powstrzymać przez zdjęciami, kiedy Lucky zasnął leżąc całkowicie na omedze i był w nią wtulony. Mieli spokojny wieczór i to dało mu namiastkę ich przyszłości.

- Twój chrześniak jest za bardzo uroczy - Styles ponownie ucałował czoło szczeniaka, zaraz poprawiając kocyk na jego ciałku.

- Nie ukrywam, że tak - niebieskie oczy błysnęły - Lubi cię i to bardzo.

- Chyba udało mi się go jakoś do siebie przekonać - zachichotał cicho - Ale nie narzekam.

- Nie spodziewałem się, że życie ze szczeniakiem, takie na co dzień jest takie intensywne, ale w dobrym tego słowa znaczeniu - uśmiechnął się.

- Zapomniałeś, jak to jest? - uniósł brew, pamiętał jak lata temu Louis narzekał na swoje młodsze rodzeństwo, które w tamtym czasie było dla niego wrzodem na tyłku.

- Inaczej jest z rodzeństwem. Między mną, a Lottie była nieduża różnica wieku, a potem byłem już sporo starszy i dokuczałem cały czas siostrom - zaśmiał się na nagłe wspomnienia, które przeszły przez jego głowę.

- W sumie racja - zmarszczył delikatnie nos - Byłeś diabłem swego czasu jeśli o nie chodziło.

- Wiem, mama mi to czasem dalej wypomina - prychnął - Takie uroki rodzeństwa. Lucky będzie musiał też jakoś nauczyć się żyć z siostrą.

- Jest na tyle malutki, że nie będzie to dla niego problem - mała różnica wieku swoje robiła w tym przypadku.

- Dobrze dla nich, dwa lata różnicy brzmi dobrze - zastanowił się.

- Bardzo dobrze - pokiwał głową - W końcu sami chcieli, aby między szczeniętami była taka a nie inna różnica.

- Tak, to prawda - pamiętał co swego czasu mówiła Lottie na ten temat.

Następnego dnia poszli z chłopcem do zoo, gdzie mogli zobaczyć zwierzątka, a Lucky dosłownie zakochał się w żyrafach i pingwinach, niemal nie plącząc, kiedy musieli opuścić dane sektory.

Louis dosłownie skakał wokół niego, starając się opanować sytuację, jednak nie było to łatwe. To pokazywało, że życie ze szczeniakiem wcale nie było takie kolorowe zawsze.

- Weź go na biodro i nakieruj jego buzię na swój gruczoł zapachowy. Pachniesz jak Lottie, powinien szybko się uspokoić - Harry prędko zaproponował mu to, co gdzieś wyczytał i przypomniał sobie o tym fakcie.

Louis prędko zadziałał według instrukcji omegi i chwile później, szczeniak tylko pociągał nosem, uspokajając się cały czas. Alfa odczuł niemałą ulgę na to.

Nie pomyślał wcześniej o tym fakcie, który był przecież z jednej strony tak oczywisty, że aż o nim zupełnie zapomniał.

- Nie wiem jak bym bez ciebie sobie poradził - odetchnął w momencie, kiedy zmęczony Lucky przysnął.

- W końcu sam byś na to wpadł - podszedł bliżej nich - Może wrócimy powoli do domu? Lucky już na pewno nie będzie miał siły na oglądanie zwierzątek.

- Tak, wracajmy - zgodził się od razu alfa - Ja też już jestem zmęczony. Sporo emocji na dziś.

- To też powoli czas na wyjście z Cliffordem - spojrzał na zegarek - Ale dziś ty z nim idziesz.

When We Were YoungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz