XXII

563 93 4
                                    

Czy ja was za bardzo nie rozpieszczam?


Louis oszalał na punkcie Clifforda. Kiedy wracał z treningów, to zawsze przynosił nową zabawkę dla psiaka, do tego nie marudził i nocą wychodził z nim kilka razy na dwór, jeśli trzeba było, aby ten zrozumiał gdzie ma się załatwiać. Miał też już kilkanaście fotografii psiaka na telefonie i ciągle wysyłał to nowe do bliskich, chwaląc się szczeniaczkiem.

To mocno odciągnęło go od złych myśli. Życie dosłownie kręciło się wokół Harry'ego i Clifforda, ale nie narzekał na to. Nawet znalazło się miejsce na zdjęcie szczeniaczka w jego mediach społecznościowych.

- Tata bardzo cię rozpieszcza, bardzo, bardzo. Nawet nie wiesz jakim jesteś szczęściarzem - Harry mówił do Clifforda, który leżał na poduszce Louisa - Masz lepiej niż niejeden piesek.

Szczeniak tylko przeciągnął się na te słowa, nawet nie myśląc o ruszeniu się ze swojego miejsca. Bardzo szybko zaaklimatyzował się u nich.

- Ale kto mógłby się oprzeć tym ciemnym oczkom? - sięgnął dłonią do zwierzęcia i delikatnie pogłaskał pyszczek Clifforda.

Zwierzę mruknęło tylko i nastawiło się mocniej do ręki omegi. Clifford był prawdziwym pieszczochem.

- Kocham go chyba mocniej niż ciebie - Harry zaczął się droczyć, słysząc że Louis wyszedł z łazienki.

- Słucham? A co to moje uszy słyszą? - spojrzał poważnie na omegę.

- Że uroczy szczeniaczek skradł mocniej serce twojej omegi - uniósł wzrok na półnagiego mężczyznę.

- Halo, a co ze mną - upominał się - Mam być zazdrosny?

- Przecież wiesz, że nawet ten psiak nie skradłby mojego serca mocniej niż ty - pokręcił głową, zaprzestając droczenia się - Ten pan jest na drugim miejscu.

- Od razu lepiej - powiedział zadowolony - Ale nie dziwię się, moje serce też skradł.

- I twoją poduszkę - wskazał palcem na Clifforda - Będziesz musiał się zadowolić mniejszą przestrzenią bliżej mnie..

- Jakoś to przeżyje - zaśmiał się - Chciałem, to mam psa w łóżku.

- Dosłownie - uniósł kołdrę - Ale ja zawsze chętny na uściski z twojej strony.

- W takim razie otrzymasz ich całe mnóstwo - dołączył do bruneta, obejmując go od razu ciasno.

Clifford chwilę później z mruknięciem się podniósł, aby zaraz z całym impetem opaść swoim ciałem niemalże na plecy Louisa, aby czuć jego obecność.

- Skąd ty wziąłeś taką przylepę? - spytał Louis, czując przyjemne ciepło.

- Miałem szczęście, ponieważ tylko on został z rodzeństwa - uniósł kącik ust - A widać, że pokochał cię od pierwszego wejrzenia.

- Kocham go równie mocno - nie ukrywał - Daje dużo radości. Nie da się tego ukryć.

- A jeszcze uczy się z nami biegać, później pół dnia śpi zmęczony - był cały czas tym rozczulony.

- Ma prawo, te jeszcze małe łapki mocno za nami podążają - odpowiedział - Jeszcze nas przegoni z kondycją.

- Jak już będzie większy, to na pewno - schował nos w karku Louisa - Lepszego psiego przyjaciela nie mogłem nam znaleźć.

- Najlepsza decyzja kochanie - pochwalił szatyn - Byłem w szoku na początku, ale to cudowne.

- Chciałem cię zaskoczyć - wypuścił oddech w jego gorącą skórę - I się udało na moje szczęście.

When We Were YoungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz