XLVII

408 70 6
                                    

Trzy do końca...



Po powrocie kolejne trzy dni nie mógł odkleić się od swojej rodziny. Sam wstawał aby przewijać chłopców i bawił się z nimi, a do tego skakał wokół Harry'ego.

Jak się okazało, brunet miał rację ponieważ sami chłopcy wpadli w płacz, kiedy tylko na chwilę od nich znikał, wyraźnie wyczuli jego brak przez te kilka dni.

Jay nawet została z nimi jeszcze jeden dzień, aby mogli na spokojnie ostudzić emocje po takim powrocie. Byli wdzięczni kobiecie za każdą pomoc.

- No już, już maluchy. Tata tylko poszedł pobiegać na bieżni - Harry trzymał mocno dzieci w ramionach, powoli schodząc do piwnicy, dwa szczenięta naprawdę mocno marudziły, a były najedzone, pieluszki tak samo miały czyste i Harry już wiedział, że ci spanikowali przez mniejszą ilość zapachu swojego taty.

Nie miał wyjścia, musiał udać się do domowej siłowni, aby chłopcy w końcu mieli chwilę spokoju i dostali potrzebnego zapachu. Usłyszał od razu dźwięk bieżni i tego, że alfa cały czas biegnie na niej.

- Już jesteśmy blisko taty chłopcy - biodrem otworzył drzwi, które były przymknięte i dostał się do siłowni - Tato, nagły wypadek. Chłopcy płaczą przez brak zapachu.

- Co? - alfa zwolnił bieżnie i wyjął z uszu słuchawki, które umilały mu trening.

- Chłopcy tęsknią za twoim zapachem. Zrobili niezły koncert marudzenia - powtórzył z drobnym uśmiechem, poprawiając uścisk na synkach.

- Co to za marudzenie? - zszedł z bieżni i sięgnął po ręcznik, którym przetarł swoje czoło, po czym zbliżył się do męża - Ktoś tu się stęsknił?

- Ci dwaj panowie - uśmiechnął się mimowolnie, widząc że Kenzo zaczyna poruszać mocniej noskiem, a za nim zaraz Frank. Wyczuli swojego tatę.

- Moi dwaj chłopcy, jestem przepocony po treningu - westchnął - Inaczej przejąłbym ich od ciebie. Kończyłem już w zasadzie.

- Po prostu daj im trochę zapachu - poprosił za to, nie mając niczego za złe Louisowi - Jeszcze nie przetrawili do końca faktu twojego wyjazdu.

- Tata jest i do kolejnego meczu ma dobry miesiąc - pochylił się do chłopców, lekko łaskocząc jednego, a potem drugiego swoim zarostem.

To rozweseliło momentalnie szczenięta, a Harry nawet zyskał całusa od szatyna, przez co sam zaczął się uśmiechać od ucha do ucha.

- Pójdę z wami na górę już. Posiedzę trochę, a potem złapię szybki prysznic - postanowił.

Louis dla bezpieczeństwa szedł za Harrym, aby w razie czego asekurować męża i dzieci, różnie to potrafiło być. Louis na górze dosłownie swoim zapachem sprawił, że chłopcy zasnęli w swoich łóżeczkach.

- Więc... - Harry zaczął zębami skubać dolną wargę.

- Więc... Miałem wziąć prysznic - patrzył prosto w zielone oczy.

- A co powiesz na kąpiel ze swoim mężem? - wziął się na odwagę, a jego serce mocniej zabiło.

- Takiej przyjemności nigdy nie odmówię - uśmiechnął się - Pójdę przygotować ją w takim razie.

Ucałował czoło bruneta i przeszedł sprawnie do łazienki, jego wilk już się ożywił, ponieważ od porodu nie mieli większej bliskości w taki sposób, ale doskonale to rozumiał, wiedząc jak Harry mocno przeżywał zmiany w swoim ciele. Chciał żeby jego mąż czuł się swobodnie i komfortowo, dlatego zadbał o odpowiednią temperaturę i dużą ilość piany. Potrzebowali też w końcu czasu we dwoje.

When We Were YoungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz