24

587 17 9
                                    

Hailie pov;

Od tamtego wydarzenia minęło kilka dni. Nadal nic nie ustalono. Vincent powiedział, że ten list może faktycznie być listen od mojej mamy, która przecież z tego co wiadomo nie żyje. Powiedział także bym nie robiła sobie nadziei.

Dziś mieliśmy wyjechać z Anglii do Maroko pozwiedzać. Ale przed wyjazdem bracia zaproponowali mi czy nie chcę odwiedzić mojego starego domu. Oczywiście zgodziłam się bardzo chętnie.

Właśnie stoję z braćni przed moim dawnym domem. Tyle tu przeszłam. Tęskniłam za tym miejscem. W końcu mieszkałam tu 14 lat swojego życia.

Wciąż miałam klucz do domu. Trzesącą się ręką wsadziłam klucz do zamka i go przekręciłam. Szczerze nawet nie wiem czym się stresowałam.

Weszliśmy do środka. Nic się nie zmieniło oprócz tego że był kurz na meblach i trochę pajęczyn na ścianach.

Gdy przechodziłam obok kuchni wspomnienia do mnie wróciły. To jak moja babcia w niej zasłabła i mama pojechała z nią do szpitala i... nigdy nie wróciły...

Z oczu najpierw kapnęła mi jedną łza, potem druga a nastęonie zaczęłam płakać...

- Malutka coś się stało? - chyba nie muszę mówić kto się mnie o to zapytał

Popatrzyłam na braci smutnym wzrokiem.

- Nie poprostu... wróciły do mnie wspomnienia... w tej kuchni moja babcia zasłabła, następnie mama pojechała z nią do szpitala ale... sami wiecie co się stało...

Gdy to powiedziałam zaczęłam bardziej płakać. Podeszłam do Vincenta i mocno się w niego wtuliłam. On od razu mnie objął, pozwalając mi wypłakać się w jego ramionach.

Gdy się uspokoiłam poszłam do swojego dawnego pokoju. Tutaj także nic się nie zmieniło. Następnie udałam się do pokoju mojej nieżyjącej mamy.

Najpierw tylko stałam ale po chwili przypomniałam sobie o liście z cmentarza. Nie wiem co mną kierowało ale zaczęłam przeszukiwać pokój. Sama nie wiem czego szukałam. Nagle w oczy wpadła mi koperta z napisem:

Nie ruszać pod żadnym pozorem!

Oczywiście ciekawość wygrała wzięłam kopertę do rąk. Leżała wśród jakiś starych dokumentów.

Następnie wyszłam z pomieszczenia i udałam się do salonu gdzie zastałam resztę braci. Usiadłam na kanapie pomiędzy Vincentem i Willem.

- Co tam masz malutka? - zapytał mnie Will

- Ta koperta była w pokoju mojej mamy... Leżała wsród jakichś starych dokumentów - odpowiedziałam

- Co w niej może być? - zapytał Shane

- Otwórzmy i się przekonajmy - powiedział Vincent i spojrzał na mnie

Ja kiwnęłam głową i zaczęłam otwierać kopertę. Czułam, że  bardzo ważny dokument się w niej znajduje.

Gdy już wyciągnęłam kartkę przeczytałam napis:

                  Akt urodzenia Hailie Monet

Płeć: kobieta

Urodzona dnia: 30. 11. 2005 r.

Nazwisko: Monet

Problemy Hailie MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz