13

775 21 3
                                    

Narrator

- Królewno... możemy porozmawiać? - zapytał Camden

Hailie momentalnie odwróciła się w stronę dochodzącego głosu. Dostrzegła ojca i wszystkich braci. Wpatrywali się w nią ze smutkiem w oczach. Dziewczyna miała nadzieję, że nie słyszeli co mówiła. Oni zaś nie mieli na razie zamiaru mówić Hailie o tym, że stoją w drzwiach jej pokoju odkąd usłyszeli jak ta zaczęła śpiewać. 

- Tak... - wyszeptała bardzo cicho 

Wszyscy weszli do pokoju. Każdy się rozgościł jak u siebie. 

Hailie usiadła na łóżku. Po jej prawej usiadł Will. Vincent akurat przechodził obok Hailie by dojść do kanapy i na niej usiąść. Ta jednak złapała go za rękę i  delikatnie pociągnęła by usiadł obok niej. Gdy ten to uczynił Hailie momentalnie wtuliła się w dwóch najstarszych braci. Will i Vince nie protestowali. 

- Hailie myśleliśmy by zapisać Cię na terapię... ale nie zrobię tego bez twojej zgody. Chyba, że będę widział, że bez terapii się nie obejdzie - powiedział Vincent

- Nie chcę żadnej terapii - odpowiedziała mu siostra a ten kiwnął głową na znak, że się zgadza

- Jestem pod wrażeniem... - odezwał się Cam

- Pod wrażeniem czego? - dopytywał Will

- Bardzo podoba mi się relacja twoja Will, Hailie i Vincenta. Jestem z waszej trójki bardzo dumny.

Oni na to się uśmiechnęli. Nawet Vince.

- Królewno musisz zaufać swoim dwóm najstarszym braciom bo o reszcie nawet nie wspomnę. Nie zasłużyli na Twoje zaufanie. Vincent i Will pomogą Ci wyjść na prostą. Ja także będę cię wspierał.

- Dziękuję...

- Nie musisz dziękować córeczko. Obiecaj mi, że już więcej nie zrobisz sobie krzywdy

Zapadła cisza. Hailie spuściła wzrok. Atmosfera była tak gęsta, że można by ją kroić nożem. Wszyscy jednak cierpliwie czekali na jej odpowiedź. 

- Przepraszam... ale nie jestem w stanie Ci tego obiecać tato... 

- Spokojnie nie przepraszaj. Postaramy się WSZYSCY pomóc Ci z tego wyjść królewno

Już nikt nic nie powiedział. 

- Może wybierzemy się na spacer królewno? Porozmawiamy na spokojnie. 

- Dobrze...

Hailie wstała i wraz z ojcem wyszli. Spacerowali w ciszy wzdłuż morza, które ich otaczało. Szum fal ich obojga uspokajał. 

Hailie pov;

Spacerowałam już przez jakiś czas w ciszy z tatą. Mam nadzieję, że nie słyszał tego jak mówiłam o śmierci. Ja już naprawdę nie wiem co mam o tym wszystkim myśleć. Cieszę się, że mam coraz bardziej lepsze relacje z dwoma najstarszymi braćmi. Świętej trójcy nadal nie potrafię wybaczyć. Z tatą też się dosyć dobrze dogaduję. Nie krzyczy i nie podnosi na mnie głosu. Wiem, że nie podniósł by nigdy na mnie ręki. 

Jednak tą ciszę postanowił przerwać ojciec. O lordzie mam nadzieję, że ta rozmowa będzie przyjemna.

- Królewno... wiesz, że masz od nas wszystkich wsparcie?

Ja kiwnęłam głową.

- Wiem doskonale o tym co zrobiła święta trójca. Vince i Will wyciągną z tego konsekwencje. Ja również... Hailie nie jesteś problemem. Zawsze jakby coś się działo... Nie rób sobie krzywdy tylko przyjdź do nas i z nami porozmawiaj. Bardzo cię kochamy i nie chcemy cię stracić. Pamiętaj o tym dobrze?

Znowu kiwnęłam głową. Nie powiem poruszyły mnie te słowa.

Jeszcze trochę porozmawialiśmy o mojej edukacji i ogólnie o jakiś mało ważnych rzeczach. 

Przez następne kilka dni nikt nie poruszył ze mną tematu na temat moich problemów. Przynajmniej tyle dobrego. Jednak nie mogło być tak kolorowo. Nie zrobiłam sobie krzywdy przez cały pobyt u ojca. No może oprócz tego, że mało jadłam. Ale co ja poradzę na to, że najzwyczajnie w świecie nie jestem głodna? W dodatku nadal nie wiem co mam zrobić z Moną. Za dużo myśli na raz. W domu jednak czekała na nas niespodzianka, której zdecydowanie się nie spodziewałam...

Problemy Hailie MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz