38

351 12 14
                                    

Will pov;

- Ta zła wiadomość to..., że drewniana belka która spadła na nogi Pani Monet uszkodziła pewne nerwy w obu nogach. Skutkiem tego jest poruszanie się na wózku inwalidzkim. Przykro mi - powiedział lekarz

- Nie to nie może być prawda! - krzyknął Shane

Wstrząsnęło mną. Nasza siostrzyczka miała już nigdy nie chodzić? To nie może być prawda. Łzy zaczęły spływać po moich policzkach i zauważyłem że reszcie braci także.

- Że co kurwa?! Chcesz nam powiedzieć, że nasza siostra teraz będzie kaleką?! - krzyknął Dylan i prawie rzuciłby się na lekarza gdyby Vincent go nie powstrzymał

- Czy... Czy można coś jeszcze zrobić by Hailie zaczęła chodzić? - zapytałem

- Pozostają rehabilitacje, które są bardzo drogie - odpowiedział mi lekarz

- Zapłacimy każdą cenę - oznajmił Vincent

- Czy możemy zobaczyć Hailie? - zapytał Shane

- Tak. Sala 208. Tylko proszę jej nie denerwować. Musi odpoczywać - odpowiedział lekarz i odszedł

Skierowaliśmy się w stronę sali w której leży malutka. Gdy przekroczyliśmy próg sali ujrzeliśmy Hailie, która sobie smacznie spała. Wyglądała na spokojną.

Jak my jej mamy powiedzieć, że możliwe iż nigdy nie będzie już chodzić?

Hailie pov;

Obudziłam się w dosyć jasnym pomieszczeniu. Od razu domyśliłam się, że jestem w szpitalu.

- Cześć malutka jak się czujesz? - zapytał mnie Will który siedział na fotelu obok mojego łóżka

W mig zostałam otoczona wszystkimi braćmi.

- Nie najgorzej ale boli mnie głowa i nogi - gdy to powiedziałam wszyscy braci spuścili głowy w dół

- Hailie musimy ci coś powiedzieć - rzekł Vincent

Dopiero teraz zauważyłam że ja w ogóle nie czuję swoich nóg, tak jakby należały one do kogoś innego. Nie mogę nimi poruszać.

- Dlaczego ja nie mogę poruszać nogami? - zapytałam przerażonym głosem

- Dziewczynko spokojnie wszystko ci wyjaśnimy - próbował uspokoić mnie Shane

- Hailie... Drewniana belka która spadła na twoje nogi uszkodziła w nich pewne nerwy które umożliwiają poruszanie się... Dlatego będziesz jeździła na wózku inwalidzkim - powiedział cicho Vince

Nie to nie prawda! Vincent pewnie sobie żartuje. Ale gdy na niego spojrzałam sam jego wzrok mówił że mówi poważnie.

- Nie! Ja nie chcę być kaleką! - krzyknęłam i się rozpłakałam

Will mnie do siebie przyciągnął i przytulił. Wtuliłam się w niego jak w pluszowego misia.

Dylan pov;

Hailie zaczęła bardzo mocno płakać w ramionach Willa. Wtuliła się w niego i nie chciała go puścić.

- Hailie... Jest jeszcze nadzieja. Postaram się załatwić ci najlepsze rehabilitacje byś mogła znowu chodzić - powiedział Vincent

Hailie momentalnie podniosła na niego swoją głowę.

- Naprawdę? - spytała z nadzieją

- Tak - odpowiedział najstarszy brat

Teraz to Hailie przytuliła Vincenta.

Nie wyobrażam sobie co ona w tym momencie musi czuć. Gdybym ja był na jej miejscu załamałbym się w cholerę.

Tydzień później

Hailie pov;

Nadal nie mogę uwierzyć, że mogę już do końca życia być kaleką. Niby bracia mówią że postarają się do tego nie dopuścić ale ja z tyłu głowy i tak mam obawy.

Gdy dostałam wypis oczywiście musiałam jechać na wózku. Pchał mnie na nim Vince.

Nie odzywałam się do nikogo bo poprostu nie miałam takiej ochoty. Bracia chyba to zauważyli bo nie próbowali mnie zmuszać do rozmowy.

Gdy dotarliśmy do rezydencji bracia przetransportowali mnie na wózku do salonu. Usiadłam z ich pomocą na kanapie. I właśnie to jest najgorsze. Nic sama nie mogę zrobić. Jestem od nich zależna.

- Hailie jak się czujesz? - zapytał Vincent

- Fizycznie czy psychicznie?

- Oba

- Fizycznie oprócz tego że jestem kaleką to git a psychicznie to jestem załamana moim losem - odpowiedziałam ze sztucznym szczęściem w głosie

- Nie zadręczaj się malutka. Nie dopuścimy do tego byś jeździła na wózku do końca swego życia - powiedział Will, który chciał mnie pocieszyć niestety bez skutku

2 tygodnie później

Od dwóch tygodni leżę w łóżku i nie mam ochoty z niego się ruszyć. Sama nawet i tak nie mogę. Opuszczam łóżko jedynie gdy jadę na wózku do toalety. Bracia przynoszą mi posiłki do mojego pokoju bo ja nie chcę nigdzie indziej być. Prawie wcale się nie odzywam i nie uśmiecham.

Vincent stara się załatwić mi jak najlepsze rehabilitacje ale na pomału przestaję wierzyć że ona w czymś pomogą.

Nagle do mojego pokoju weszli wszyscy bracia.

- Hailie co ty na to by urządzić wieczór filmowy w salonie? - zapytał mnie Shane

Ja jedynie pokręciłam głową.

- Hailie nie możesz wiecznie leżeć w lóżku - tym razem odezwał się Vince

- Mogę - powiedziałam cicho

Bracia westchnęli i wyszli z mojego pokoju ku mojej uciesze.

Godzinę później ktoś zapukał do moich drzwi i nie czekając na odpowiedź wszedł do środka. Leżałam bokiem do drzwi więc nie widziałam mojego gościa.

- Hej kochanie - usłyszałam głos Mony

Od razu odwróciłam się w jej stronę.

- Mona? Co ty tu robisz? - spytałam zdziwiona obecnością mojej dziewczyny

- No słyszałam że nie masz ochoty rozmawiać. Ale może porozmawiasz ze mną? - zapytała a ja nie mogłam jej odmówić

Mona podeszła do mnie i pomogła mi podnieść się do pozycji siedzącej. Potem usiadła na przeciwko mnie. Chwilę patrzyłyśmy sobie w oczy aż nagle nasze usta się połączyły z inicjatywy dziewczyny. Ja nie protestowałam. Zaczęłyśmy się całować aż nagle usłyszałam chrząknięcie. Od razu się od siebie oderwałyśmy. W progu mojego pokoju stali moi wszyscy bracia...

----------------------------------------------------------

Zaskoczeni? Mam nadzieję, że tak. Jak myślicie co dalej się wydarzy?

Do następnego 😗




Problemy Hailie MonetOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz