Jaylynn
Posiadanie chłopaka było jednocześnie miłe i dziwne. Jaylynn ogarniało zadowolenie na samą myśl o tym, że coś poszło z Jaidenem do przodu, jednak nadal towarzyszyły jej pewne obawy. Jak na przykład o to, że mógłby szybko się nią znudzić i to zepsułoby ich całą relację... Albo że z jakiegoś innego powodu im nie wyjdzie i...
Dobra, stop. Miała cieszyć się z teraźniejszości, a nie bezsensownie układać możliwe scenariusze w głowie. A nawet jeśli je układała, wypadało też założyć happy end ten historii, a nie tylko sromotną porażkę, prawda?
Pokiwała głową do Julie, która od kilku minut coś do niej mówiła. Jaylynn niestety nie mogła nic poradzić na to, że nie potrafiła się skupić. Cały czas myślała o poprzednim wieczorze i o Jaidenie.
- Ale tamten to naprawdę ciacho - stwierdziła jej przyjaciółka.
Mimochodem obróciła się w stronę, w którą patrzyła, niepewnie obrzucając jakiegoś chłopaka wzrokiem. Może był w miarę przystojny, ale w porównaniu do Jaidena wydawał się strasznie niedojrzały. Świadczyło o tym chociażby to, że właśnie podrywał jakąś dziewczynę z klasy niżej, choć ta zdecydowanie nie miała ochoty na rozmowę.
- Do mnie byś przyszedł, a nie - mruknęła Julie, niemrawo upijając łyk świeżo wyciskanego soku z pomarańczy.
Czy Jaylynn wspominała już, że uwielbiała tutejszą stołówkę? Dziś pokusiła się o zakup bajgla z bardzo bogatym nadzieniem. Oczywiście, że odstawał ceną od innych propozycji śniadaniowych, ale od jakiegoś czasu nie musiała aż tak bać się o swoje fundusze. Miała stałą pracę, mieszkanie, o dziwo, nie pozbawiało jej wszystkich oszczędności, a pieniądze nie znikały magicznie z jej skrytki.
Jak na zawołanie poczuła wibracje swojego telefonu. Wyciągnęła go z kieszeni spodni i niechętnie odczytała wiadomość od matki.
Chloe
Gdzie jesteś?
Ta to miała szybki czas reakcji... Nie mieszkała z nią tyle czasu, a ona dopiero teraz zauważyła jej nieobecność? Czyżby skończyły jej się pieniądze i dlatego zainteresowała się własną córką? Postanowiła nie odpisywać. Jak okrutnie by to nie brzmiało, bez kontaktu ze swoją rodzicielką czuła się bardzo dobrze.
- No nie wierzę... Poszedł do kolejnej... A ja?! - Julie z frustracją odłożyła plastikowy kubek na stół.
Były przy stoliku same. Hope złapała jakaś paskudna choroba i leżała w łóżku totalnie bez życia. Jaylynn nawet to nie dziwiło. Ostatnio pogoda nie rozpieszczała i bardzo łatwo było o przeziębienie.
Znów obróciła się w stronę starszego kolegi z równoległej klasy. Skiblował dwa razy i z niewiadomych powodów to budziło największy zachwyt wśród zainteresowanych nim dziewczyn.
- A może po prostu do niego zagadasz? - zaproponowała przyjaciółce. - Jak przystojny by nie był, nie potrafi czytać w myślach.
Źle się czuła, dając jej takie rady, skoro sama miała nikłe doświadczenia z mężczyznami. I w jej przypadku, to Jaiden odkrył jej uczucia, sama je ukrywała. Czyli w sumie wychodziło na to, że zachowywała się trochę jak zakochana Julie.
- Żartujesz sobie? Przecież on nawet na mnie nie spojrzy!
Kilka osób niedaleko obejrzało się na ich stolik. Taka uwaga nadal wprawiała Jaylynn w dyskomfort, ale zdążyła się już do tego przyzwyczaić.
- Skąd wiesz?
Skoro na nią spojrzał ktoś taki jak Jaiden, dlaczego na Julie nie miałby spojrzeć ten cały Chris? W przeciwieństwie do niej, była naprawdę piękną dziewczyną. Ubierała się też bardzo stylowo i ładnie.

CZYTASZ
Regained Hope
Novela JuvenilŻycie Jaylynn Forbes nigdy nie było spokojne. Przez trudność w nawiązywaniu kontaktów, brak rodzicielskiej miłości i sekret o pewnej grupie, w którą przez przypadek się wmieszała, stała się wycofana i nieśmiała. Wielokrotnie brakowało jej sił i nie...