Rozdział 1

252 13 82
                                    

Otępiały opadł na poduchy. Przymknął powieki, gdyż pragnął tylko zanurzyć się w sennych marzeniach. Chwilę trwało, nim na powrót otworzył oczy. Słabo ostatnio sypiał, ale aktualnie nie umiał sobie nawet przypomnieć dlaczego.

Zaciągnął się powietrzem, gdy zarejestrował dotyk w dole brzucha. Spojrzeniem powiódł we właściwym kierunku, rejestrując, jak falował materac uginający się pod wchodzącą nieśpiesznie na łoże niewiastą. Wypielęgnowaną dłonią sunęła po jego pociemniałej od słońca skórze, a dotyk wprowadzał go tą drobną pieszczotą w błogostan. Nie pamiętał, kiedy zdołał się opalić, ale nie to było teraz najważniejsze.

Kuso odziane, jasnowłose dziewczę zdążało ku niemu coraz śmielej, Uśmiechnęła się kusząco. Skąpy strój tancerki niewiele skrywał, odsłaniając przed jego oczami niemal całe ciało, jakie bezkarnie mógł obserwować. Z rosnącym apetytem wodził wzrokiem po ledwo przesłoniętych paciorkami krągłościach tak samo intensywnie, jak ona zatapiała go w błękicie swych oczu.

Nie przeszkadzał jej w prowokacyjnym wdrapywaniu się na niego. Śledził uważnie każdy wykonany ruch, podczas gdy poduszeczkami dłoni muskała napięte w rozkosznym oczekiwaniu ciało. Uśmiechem złożyła niemą obietnicę prymitywnego spełnienia. Od samego początku mąciła mu w głowie, lecz absolutnie nie zamierzał stawać tej kobiecie na drodze do celu, którym najwyraźniej sam był.

Językiem przesunęła po dolnej wardze, gdy zrównała ich twarze, by kolejno nietuzinkową pieszczotą zaszczycić jego usta. Prawie zachłysnął się powietrzem, czując słodkawy posmak. Delikatny aromat owionął go ze wszystkich stron i odciął od rzeczywistości niczym kurtyna jasnych włosów opadających na poduszkę. Pogłębiła pocałunek. Dłonie ulokował na nagich biodrach niewiasty, gdy przerzuciła nogę przez jego korpus. Zasiadła w dole brzucha, a paciorki spódniczki rozstąpiły się i rozlały głównie po bokach.

Mrugnął. W duchu wznosił modły do wszechmatki, by sen okazał się jawą niedobiegającą końca wraz ze wschodem słońca. Była taka chętna, że momentalnie stwardniał w gotowości. Wyprostowała się, czym przerwała pocałunek. Rozchylił wargi, żeby głośno i stanowczo zaprotestować, ale nie zdołał wyrzec słowa, ponieważ wpatrywała się w niego z wyuzdaną niecierpliwością. Czuł, że to nie koniec. Podparła się o jego klatkę piersiową, wypinając mocniej biust skryty za cieniuteńkim materiałem splecionym z włosia irdaga, który zdobiły łańcuszki wykonane z renu.

– Zrób to.

Więcej nie musiała mówić, zwłaszcza gdy prężyła się na nim niczym lawia w rui. Zmrużyła oczy, a następnie uniosła biodra. Samej Eremiel dziękował za swój nawyk spania nago, dzięki czemu teraz wystarczyło tylko wsunąć się głęboko w jej kobiecość. Dłoń zacisnął na niewieściej miednicy, zaś palcami drugiej objął członka, choć ten zdawał się nie potrzebować pomocy w odnalezieniu właściwego ułożenia. Osunęła się wolno, a cichy jęk wydobył się z jej gardła, gdy wypełniał ją sobą centymetr po centymetrze. Zadrżała.

– Jesteś pewna? – spytał w obawie, że zwątpiła i zmieniła zdanie.

Nigdy nie pytał. Zawsze brał, a jeśli kochanka wyrażała chęci, nawet się nie hamował. Częstokroć zadawał ból mający urozmaicić stosunek. No, chyba że miał do czynienia z podrzędną niewolnicą, wtedy nie baczył na zdanie istoty będącej wyłącznie naczyniem. Teraz natomiast nie chciał w ogóle myśleć, że mógłby ozdobić to perfekcyjne ciało sińcami bądź pręgami, nie wspominając już o krwawych ranach lub przypaleniach.

– Pragnę cię, Forasie – szepnęła, pochylając się nieznacznie nad nim.

Przełknął, spoglądając na linię niknącą między dwoma kształtnymi wzgórkami. Od dawna pragnął usłyszeć te słowa, a dokładniej od chwili, w której ją spotkał. Uśmiechnął się drapieżnie. Z całych sił marzył, był zapewnić dziewczę o uczuciu, ponieważ pożądaniu nie zdołałby już zaprzeczyć. Nic nie mogło zanegować twardej erekcji schowanej w jej ciele, gdy słodko prosiła o więcej. On jednak pragnął jeszcze więcej.

Eserbert. Refleksy przeszłości - tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz