Prace odbudowy trwały i co ważniejsze, postępowały do przodu. Niewiele im brakowało, by odbudować magazyn. Trochę więcej czasu oraz wysiłków wymagało ponowne wzniesienie szklarni dla upraw oraz zrekonstruowanie systemu nawadniającego. Zgodnie z raportem, który Beltia otrzymała, już niemal odblokowano przepływy wody ziemnymi rynnami, które zostały przysypane. Niektóre fragmenty należało wyżłobić na nowo, zwłaszcza te w mieście, ale z tym także sobie radzono.
– Taskatara zobligowała się do przysłania jeszcze trzech dostaw – zakomunikował włodarz odpowiedzialny za zapasy.
– To pozwoli nam przetrwać czas niezbędny do zbiorów?
Monarchini zmierzyła wzrokiem obecnych wokół ośmiobocznego stołu. Przy nim omawiano strategię związaną z odbudową Wardamash, usprawnieniem jego funkcjonowania i powróceniem na stare tory, gdy mieszkańcom nie zagrażał głód. Na blacie spoczywały zapiski, kosztorysy oraz prognozy, ale nie to najmocniej interesowało Beltię. Papier wszystko przyjmował, lecz życie weryfikowało najmocniej.
– Wasza miłość, nie jesteśmy w stanie ocenić końcowej daty uruchomienia szklarni. Nadal też nie działają wszystkie koryta nawadniające – oznajmił mężczyzna o brązowej brodzie przystrzyżonej w trójkąt. To on odpowiadał od lat za architektoniczną stronę miasta. Miał wynajdować udoskonalenia, wprowadzać uproszczenia i mechanizmy, które ułatwiłyby im wszystkim życie. Oczywiście po zaprezentowaniu swych pomysłów Beltii oraz przekonaniu jej, że tego właśnie Wardamash potrzebowało. – Bez tego trudno orzec.
– Więc trzy dostawy mogą okazać się niewystarczające – orzekła.
Beltia nie pytała. Ona bazowała na faktach, a te nie dawały gwarancji uporania się z problemami na czas. Trzy dostawy przy założeniu, że każda byłaby tej samej wielkości co dotychczasowe, zapewniłyby im względny byt przez okres trzech pełni. To niestety znaczyło, iż świętowanie cyklu Równonocy rozpoczęliby skąpo, choć istniała przynajmniej szansa, że do ostatniej pełni zwanej bursztynową, kiedy dzień był perfekcyjnie równy nocy, staną na nogi.
– Eligor nie dysponuje większymi pokładami zbytku – poinformował nazbyt otwarcie generał Indrar.
Natychmiast spotkał się z potępiającymi spojrzeniami pozostałych zgromadzonych w pomieszczeniu ludzi. Eligor był półboskim władcą, co nadawało mu odgórnie szacunku, jaki ludzie winni okazywać Nieśmiertelnym monarchom bez względu na okoliczności. On jednak nie przejmował się postrzeganiem innych, baczył wyłącznie na swą boginię, więc póki władczyni Wardamash go nie rugała, nie zamierzał okazywać Eligorowi więcej czci niż innym.
– Będzie trzeba więc wystosować prośby o pomoc do innych miast.
– Do których, jaśnie pani? – spytał włodarz, który przed momentem poinformował o planach dostaw z Taskatary. – Urynt nie istnieje. Venedya doniosła o niewystarczającej ilości własnych zapasów, by wysyłać jakiekolwiek rezerwy, a z Briao wciąż nie ma odpowiedzi.
Półbogini pokiwała głową, choć nie wyrażała ani zrozumienia, ani ukontentowania. Mierzyła tylko spojrzeniem Catheira, jakby chciała jeszcze coś wyrzec, lecz nie mogła. Od dawna zdawała sobie sprawę z ograniczeń ludzi, przewodziła im latami, aczkolwiek dopiero teraz rządzone przez nią miasto padło na kolana.
Żałowała własnych myśli. Mimo to aż nazbyt wiedziała, że gdyby Belion wciąż żył, dziś nie borykałaby się z trudnościami komunikacyjnymi z innymi miastami. Jako władca sfery nakazałby zarządcom większych miast wysłanie rezerw i nikt by nie dywagował, nikt nie wniósłby weto. Tymczasowo Aremisent nie posiadało władcy odpowiedzialnego za sferę, a bez życzliwej osoby dyrygującej tym wszystkim mogła liczyć tylko na dobrą wolę pobratymców.
CZYTASZ
Eserbert. Refleksy przeszłości - tom II
FantasiaNa Ziemi mawia się, że jeśli człowiek chce rozśmieszyć boga, powinien opowiedzieć mu o swych planach. W Eserbert półbogowie tylko wrogom śmieją się prosto w twarz na chwilę przed ich egzekucją, resztę zwyczajnie niszczą. Świat toczony przez rozlicz...