Zacisnął dłoń w pięść. Cały czas bacznie obserwował pracę mięśni, a nawet uwypuklających się przy nadgarstku żył. Od zawsze wiedział, że ludzka skorupa ogranicza go, aczkolwiek dopiero teraz odczuwał tę wadę w tak drastyczny sposób. Docisnął drugą dłoń do zgięcia łokciowego, po czym uniósł pięść, nakierował ją ku sobie. Mięśnie napinały się z nienaturalną, okropną sztywnością, a on sam czuł, jakby z człowieka przemieniony został w machinę.
Zawsze postrzegał ludzkie ciało jako produkt, z czasem nawet przyrównywał je do sztucznej inteligencji utworzonej na Pergo. Tej samej, od której zaczęła się zaraza, a Perganie poczęli tracić zmysły, gdy rozpoczęto pierwsze prace nad zmotoryzowaniem sztucznych biosfer. Niemniej jednak do niedawna powłoka służyła bardzo dobrze, sprawowała się na wysokim poziomie, nie mógł narzekać. Dopiero teraz, po starciu z Jasmin Burns, poczuł każdy mięsień na nowo.
Okręcał ręką w prawo i w lewo, każdy ruch wykonywał powoli, jakby sam przepracowywał ćwiczenia terapeutyczne. Prostował palce i zginał je, by za chwilę powtórzyć ten sam proces. Musiał odblokować powłokę, a ta pracowała niczym nienaoliwiony sprzęt. Opuścił rękę, wykonał kilka ruchów karkiem oraz głową. Równie potwornie nie czuł się po tysiącletniej odsiadce w lasce.
Przynajmniej słuch działał mu jak należy. Kobiece kroki dotarły do jego uszu, zanim jeszcze ją dojrzał. Przystanęła i przez chwilę obserwowała poczynania mężczyzny. Ghotom czuł na ciele świdrujący, momentami przeszywający wzrok poddanej, która nie próbowała go dobić, chociaż momentami tego właśnie oczekiwał.
– Widzę, że lepiej się już czujesz – przemówiła.
Trochę uległo zmianie, odkąd dobrze zaopiekowała się jego ciałem. Teraz był w stanie nim ruszać, wtedy ledwo utrzymywał przytomność. Nie pamiętał, by aż tyle energii pochłaniało manipulowanie powłoką, gdy wtłoczył do niej świadomość, aczkolwiek miało to miejsce dawno, dawno temu. W ramach wdzięczności pozwalał Natrii zwracać się bez nadmiernego tytułowania, lecz zamierzał trzymać ją na baczności. Ludzka kobieta nie mogła zapomnieć o wzajemnych zależnościach ani o hierarchii, zaś on gotów był przywołać ją do porządku.
– Powiedzmy – burknął.
Podeszła bliżej. Nie maskowała zbędnie kroków, więc nie oczekiwał ataku. Zachowywała się naturalnie, w nieskrępowany sposób. Obrócił się, wykonał pół obrotu wokół własnej osi i zlustrował sylwetkę dzierżącą tacę, a na niej napełniony już pucharek i kilka kwiatów jaśminii.
– Możesz mi wreszcie wyjaśnić, jak to się stało, że to człowiek doprowadził cię do takiego stanu?
Złapał kwiat, oderwał płatki i wsunął sobie do ust. Pożuł chwilę, a roślina puściła soki, które zalały gardło. Jaśminia w smaku nie była ani nadmiernie słodka, ani gorzka. Nie była słona ani kwaśna. Kubki smakowe Ghotoma wypełniała zrównoważona symfonia wygrywająca koncert na powierzchni języka. Później chwycił kielich i popił skonsumowany medykament, który specjalnie z jego rozkazu uprawiano w Akhii, w przeznaczonym do tego celu pomieszczeniu. Wiedział, co czyni, tworząc ten niepozorny kwiat.
– To ty twierdziłaś, że nie posiada magii, więc chyba raczej ja ciebie powinienem o to wypytywać – odrzekł, kiedy nóżka naczynia z powrotem dotknęła tacy.
– Ja ją sprowadziłam, prawda – poparła, krocząc w stronę wolnego blatu. – Ale z pewnością przebrnęła przez wrota łączące z niemagicznym wymiarem. Nawet jeśli jej ciało dostosowałoby się do warunków w Eserbert, nie ma takiego powodu, by równała się z tobą mocą.
– Nie równa się – zapewnił stanowczo.
– Tym bardziej nie pojmuję, dlaczego wasze starcie tak się skończyło. – Postawiła tacę na blacie, ale zanim się odwróciła ku rozmówcy, ten odgarnął czarne kosmyki z kobiecej szyi. Drugą dłoń ułożył na płaskim brzuchu, niemo nakazał pozostanie w miejscu. Odchyliła nieznacznie głowę. Na to mogła przystać, przynajmniej dobrze jej z nim było. – Sądzę, że znasz przyczynę tak niefortunnego obrotu spraw.
CZYTASZ
Eserbert. Refleksy przeszłości - tom II
FantasyNa Ziemi mawia się, że jeśli człowiek chce rozśmieszyć boga, powinien opowiedzieć mu o swych planach. W Eserbert półbogowie tylko wrogom śmieją się prosto w twarz na chwilę przed ich egzekucją, resztę zwyczajnie niszczą. Świat toczony przez rozlicz...