Rozdział 49

40 10 14
                                    

O dziwo, podróż wcale nie dłużyła się Okame. Jechała na wirgirwalu tuż obok Airei, z zachwytem obserwowała otaczający ich świat. Podobnież Ipos nakazał wierzchowcom pokonać prostszą drogę, uczęszczany trakt kupiecki, który był najbezpieczniejszą, aczkolwiek odrobinę dłuższą alternatywą na pokonanie kontynentu. Tak mówił Pajmon chętnie udzielający informacji swej córce, towarzysząca im wnuczka władców Eserbert słuchała przy okazji. Zwykle też nie udzielała się tak chętnie w rozmowie jak kuzynka.

– Pięć tensów dziewczęta i jedziemy dalej – zarządził Pajmon, gdy zeszli z wirgirwali.

Mimo iż siedziska były wygodne, potrzebowali odsapnąć, rozprostować kości, skorzystać z chwili luzu. Szczęśliwie dojeżdżali do Stumy, gdzie podobnież wyczekiwał ich już Agazan uprzedzony przez Iposa. Nie mieli zawitać u niego na długo, a jedynie zjeść, uzupełnić zapasy na dalszą podróż i skorzystać z możliwości odświeżenia się.

– Za ile będziemy w Stumie? – dopytała dziewczyna o ciemniejszej karnacji.

– Za niespełna tidę. – Pajmon uniósł wzrok, wbił go w Urbę, jakby coś szacował. – Ale nie zostaniemy tam długo. Leraye na pewno wyczekuje was z niecierpliwością.

Nie kłamał, ale przede wszystkim myślał o żonie. Obiecał wrócić czym prędzej. Nie chciał przyprawiać jej trosk. W aktualnym stanie każda odbiegająca od normy sytuacja mogła okazać się niebezpieczną. Prawdopodobnie tak Roe jeszcze w łonie matki stracił wszelkie moce, choć Pajmon słyszał tylko pogłoski oparte o przypuszczenia.

– Ciekawe, czy to prawda i Yaren z Agazanem rzeczywiście zaczęli rozglądać się za małżonkiem do Volille – zagadnęła zaaferowana Airea.

Dziewczyna w przeciwieństwie do kuzynki podróżowała często i odwiedziła już wiele miejsc. Kilka razy zawitała też do Stumy, choć z nieznanych jej powodów razem z Volille, córką tamtejszych władców, wyjeżdżała do niewielkiej rezydencji w Sovie, spokojnej osadce służącej głównie jako miejsce wypoczynku rodziny Agazana. Nigdy też nie zwiedziła zamku w metropolii, co najwyżej docierała do komnaty królewskiej.

Okame znała Volille głównie z opowieści. Spytana nie umiałaby nawet opisać jej wyglądu, wskazać bodajby jednej cechy charakterystycznej. Może poza faktem, że nie przepada za jej ojcem ani jego braćmi. Każdy z nich był... dziwny.

– Jeśli tak będzie, na pewno znajdą jej kogoś godnego uwagi – oznajmił rzeczowo Pajmon.

– Może też będą szukać kogoś dla Cardmona – ciągnęła niezrażona. – Co sądzisz Okame?

– Jeśli tak będzie, na pewno się o tym dowiesz – rzekła dyplomatycznie, posługując się użytym przez stryja sformułowaniem.

Okame mówiła szczerze. Nigdy nie poznała bardziej towarzyskiej osoby od Airei. Czasem odnosiła wrażenie, że kuzynka znała absolutnie wszystkich, z każdym utrzymywała dobre kontakty, podczas gdy jej tylko czasem obiło się coś o kimś o uszy. Fakt, nie była typem plotkary, ale po prawdzie wiele nowinek z życia półboskich władców wcale jej nie obchodziło.

Niemniej jednak znała kuzynkę, dlatego była pewna, że gdyby rzeczywiście rozpoczęto poszukiwania idealnej żony, ona wiedziałaby o tym od razu. Może nawet stryj Pajmon wystąpiłby z kandydaturą. Jakby nie patrzeć, między Cardmonem a księżniczką Herrse różnica wieku wynosiła raptem sto lat.

– Tato, sądzisz, że miałabym szanse u Cardmona?

Pajmon obrzucił córkę pobłażliwym spojrzeniem. On widział dla niej innego kandydata, ale pytanie nie brzmiało wcale, czy przystąpi do rozmów przedmałżeńskich z Agazanem. Airea, zdaniem mężczyzny, potrzebowała tego, co każda kobieta, połechtania ego i komplementów. Usta rozciągnął więc w dumnym uśmiechu, objął ją ramieniem, a następnie docisnął do siebie.

Eserbert. Refleksy przeszłości - tom IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz