ERNA
Najpierw usłyszała wołanie. Radosny, wysoki głos z nietypowym pogłosem, który rozniósł się po wysklepionym korytarzu lochu.
- To TY, naprawdę ty!
Erna otworzyła szeroko oczy, w głowie zakręciło się jej od gwałtownego ruchu dlatego w pierwszej chwili pomyślała, że szum też słyszy tylko w uszach. Ale nie, to była woda sunąca po kamieniu z dziką prędkością. To była rzeka, kobieta i smok w jednym jej forma zmieniała się, wciąż dynamiczna, ciemna, bulgocząca i dzika. W nozdrza uderzył ją zapach wodorostów i mułu na chwilę przed tym kiedy zimne, mokre ramiona zamknęły się wokół raroga.
Nagle w jej umyśle coś wybuchło, delikatny błysk światła pełen obrazów, słów, zapachów i myśli, których nie zdołała uchwycić na czas zanim przepadły, zostawiając za sobą delikatne echo czegoś na kształt wspomnień.
Ja ją pamiętam - myśl była tak uderzająca i rozgrzała jej puste, skostniałe z głodu wnętrzności.
- Wisła - wyszeptała wprost w ciemną topiel istoty.
Syrena zaśmiała się i cofnęła nieznacznie, jej forma na chwilę przestała się zmieniać, kobiecy tułów na długim ciele morskiego węża. Mokre dłonie zaciskały się na ramionach Erny.
- Tęskniłam za tobą... o Czasie, myślałam, że umarłaś! - wykrzyknęła boginka, jej głos szumiał razem z przelewającymi się falami.
- No bo umarłam... znaczy moje wcześniejsze wcielenie - wykrztusiła z trudem. Uczucie było przedziwne. Widziała tę istotę po raz pierwszy, jednocześnie wiedziała że kiedyś były dla siebie bliskie. - No, ale znasz mnie... to nigdy nie jest na stałe.
Syrena uśmiechnęła się, jej twarz wciąż się zmieniała, rysy wędrowały po całej powierzchni i Erna odkryła, że czuje rozczulenie tym chaosem.
- Naprawdę? - zapytała Syrena, przekrzywiając głowę.
- No, w końcu jestem rarogiem.
- A tak... jesteś - Boginka na chwilę się zamyśliła, jakby uspokoiła, jednak po chwili jej wody znów zawirowały od radości. - To czemu tyle zwlekałaś? Nie widziałyśmy się chyba z dziesięć tysięcy lat.
Erna zaśmiała się cicho.
- Chyba pięćdziesiąt.
Syrena znów się zamyśliła, po czym beztrosko wzruszyła ramionami.
- Dziesięć tysięcy, pięćdziesiąt tysięcy... w sumie jaka to różnica.
Śmiech Arona rozległ się gdzieś za ich plecami. Erna odwróciła się gwałtownie, z drugiej strony nadchodziły dwa biesy.
- Płomień Chorsa miała na myśli pięćdziesiąt lat - uściślił młody Boruta.
Syrena ponownie zamarła i się zamyśliła.
- Znów mi się pomieszało? - zapytała, skupiając wzrok na Aronie.
Uśmiechnął się do niej ciepło, ale Erna widziała, że ramiona miał napięte.
- A jakie to ma znaczenie, moja Pani? - zapytał lekko.
Wisła po chwili przytaknęła i uniosła głowę.
- A tak... faktycznie. Od tego jesteś ty!
Aron skłonił nieznacznie głowę.
- Jak zawsze do usług, moja pani.
Syrena spojrzała znów na Ernę.
- Dobrze się czujesz? Wyglądasz na głodną. Robercie, czym my ją karmimy?
CZYTASZ
Magowie robią, co chcą
HorrorZapraszam na drugą stronę lustra, do świata pełnego strzyg, biesów i innych, znanych nam upiorów. Powieść urban-fantasy z motywami słowiańskimi, z morderstwem w tle i poszukiwaniami sprawcy. A tak naprawdę? Politycznymi rozgrywkami między potężnymi...