LIGIA
„Przykro mi, że rozstaliśmy się w gniewie. Nie będę ci się więcej narzucał, ale pamiętaj, wciąż jesteś dla nas ważna. Jeśli zmienisz zdanie, czekamy. Wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia. Aron."
SMS z nieznanego numeru przyszedł akurat wtedy, kiedy Ligia zbierała z biurka rzeczy do torebki. Znów wszystko się w niej zagotowało.
„Słuchaj no, ty niedojebana, zwiędła pało. Możesz te swoje przeprosiny, przerobić na analny wibrator, to ci może wreszcie ulży. Odpierdol się ode mnie, od mojej łazienki, lodówki, mikrofalówki i moich sn..."
Zatrzymała palce tańczące po ekranie, odetchnęła i skasowała wiadomość. Zignorowała ukradkowe spojrzenia kolegów z biura, którzy na widok jej miny zaczęli szybko przemykać w bezpiecznej odległości. Spokojnie, Ligia, niech sobie nie myśli, że cię to obchodzi. Zamknęła oczy i przez chwilę zbierała słowa.
„Nie odzywaj się do mnie i powiedz, temu pożal się boże, Banksy'emu, że ma bana na pastę do zębów".
Przez chwile patrzyła na słowa i znów coś jej nie pasowało. Przez chwilę rozważała pójście w klasykę i zignorowanie Arona. Zapewne by tak zrobiła, gdyby nie bajzel w łazience.
„Nie życzę sobie kontaktu z wami. Odwołaj swojego szpiega".
Tak, to było najlepsze. Kliknęła, wyślij i postanowiła zrobić wszystko, żeby nie myśleć już o tej pokręconej sytuacji. Miała spotkanie, od którego wiele zależało.
Mieszkanie Arka wyglądało, jakby wprowadziła się do niego perfekcyjna pani domu, nigdzie nie było nawet najmniejszych śladów smug i kurzu. Wnętrze dzięki temu stało się jakby jaśniejsze. Nie wiedziała, czym karmił duszki domowe, które mu Mazowieckie załatwiły, ale na pewno na tym nie oszczędzał, bo wszędzie wokoło czuć było ich błogosławieństwo.
Czekali już tam na nią. Bliźniaczki siedziały za wielkim stołem, obok nich przycupnął Arek, który bardzo starał się udawać, że go tu nie ma. Zaś na blacie, koło talerza zasypanego sałatą i kawałkami ogórka, siedziały dwie świnki morskie i jadły, że aż im się uszy trzęsły. Musiała przyznać, że może i Areczek był nowy w tym świecie, ale radził sobie nie najgorzej. Nawet nie wyglądał na zmaltretowanego.
Uśmiechnęła się przepraszająco.
— Mam nadzieję, że się nie spóźniłam? Korki w mieście są niemiłosierne — powiedziała, zajmując wolne miejsce.
— Ależ nie, po prostu przyszłyśmy wcześniej, żeby chwilę porozmawiać z Arkiem — powiedziała ta „starsza" z sióstr, Helena, jeśli Ligia dobrze pamiętała. Musiały przejść połączenie w odstępie przynajmniej dwóch lat, jeśli ta różnica była aż tak widoczna.
Arek spojrzał na Ligie z niemym błaganiem o pomoc. Pomimo nieszczęścia wypisanego na twarzy był w jednym kawałku, nawet bez krwi i siniaków. Czyli były cywilizowane, dobrze dla niego.
— Mam nadzieję, że nie sprawia panienkom wielu kłopotów — zaszczebiotała lekko.
— Poza typowo ludzkim przecenianiem swoich możliwości, nie — odparła sucho druga z sióstr, „młodsza" uzdrowicielka.
— Obawiam się, że to była głównie moja wina — oznajmiła ze spokojnym, firmowym uśmiechem. — Lubię trzymać w pewnych kwestiach rękę na pulsie. Nie jest łatwo w dzisiejszym świecie zadbać o prywatność.
Uzdrowicielka, Halszka, uniosła lekko brew, ale nie odpowiedziała. Ligia nie zamierzała pokazać, że w jakikolwiek sposób ją to zmartwiło.
— Podobno interesuje panienki sprawa mojego ojca — zaczęła.

CZYTASZ
Magowie robią, co chcą
HorrorZapraszam na drugą stronę lustra, do świata pełnego strzyg, biesów i innych, znanych nam upiorów. Powieść urban-fantasy z motywami słowiańskimi, z morderstwem w tle i poszukiwaniami sprawcy. A tak naprawdę? Politycznymi rozgrywkami między potężnymi...